Galaretka owocowa – lawenda i brzoskwinie.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Powoli, po-urlopowo, wracam do świata żywych – mam nadzieję wkrótce poopowiadać Wam trochę o Lwowie – ponieważ tam, spontanicznie i w ostatniej chwili, wybraliśmy się na krótkie wakacje. Tymczasem jednak (czytaj: zanim uporządkuję walizki, mieszkanie, zdjęcia), chciałam Wam przedstawić przepis na wykorzystanie lawendy.

Pamiętacie kiedy opowiadałam Wam o lawendzie i jej zastosowaniach? Postanowiłam nieco wykorzystać swoje zapasy i przygotować pyszną, owocową i  letnią galaretkę z lawendą. Przed wyjazdem obiecałam na Facebooku, że po powrocie umieszczę przepis – oto i jest!

Galaretka jest prosta do przygotowania i bardzo efektowna, polecam miłośnikom lawendy! Oczywiście, tak jak w przypadku kawy lawendowej, lawendę można zastąpić inną ulubioną przyprawą, lub po prostu pominąć.

Zapraszam!

ps. jeśli lubicie kwiatowe galaretki, do gustu może Wam przypaść galaretka różana.

Galaretka skojarzyła mi się z wiktoriańskim stylem – zapewne z tego powodu, że w XIX wiecznej Anglii galaretki owocowo-kwiatowe były popularnym i cenionym deserem. Galaretka, kwiaty, elegancka zastawa i herbatka. Czego więcej trzeba w letnie popołudnie?

Ze względu na ciąg skojarzeń postanowiłam wykonać zdjęcia, nieco w klimacie vintage. Talerz który widzicie na zdjęciach, znalazłam na giełdzie antyków na ulicy Balickiej w Krakowie. Giełda funkcjonuje w tym samym miejscu co giełda kwiatowa w Krakowie, tyle, że jest otwarta tylko w niedzielę – przyjechaliśmy tam upalnego, lipcowego dnia i ku naszemu zdziwieniu większość giełdy zajmowały sprzęty AGD – RTV (używaną pralkę komuś?). To dlatego, że giełda staroci znajduje się w jednej hali, zaś resztę zajmuje wspomniana giełda AGD-RTV, gdzie możecie kupić przeróżne towary: od starych laptopów bez klawiatury po używane odkurzacze czy smartfony. Gdyby ktoś z Was się wybierał, niech się psychicznie nastawi :-)

Wracając do galaretki: jest bardzo prosta w przygotowaniu. Potrzebujemy jedynie dojrzałych brzoskwiń lub nektarynek, żelatyny lub agar-agar, lawendy oraz odrobiny cukru i cytryny. Ja dodatkowo dodałam trochę pigwówki. Galaretkę przygotowałam w silikonowej foremce do babki – równie dobrze można użyć pojedynczych naczyniek, szklaneczek, kieliszków (na przykład tak jak w galaretce różanej).

Dosyć tego gadania, zachęcam do przygotowania!

Galaretka owocowa: lawenda i brzoskwinie. przepis.

Kilka uwag technicznych:

Ilość cukru i cytryny zależy od tego, jak słodkich owoców użyjecie – ja polecam bardzo dojrzałe brzoskwinie, nawet lekko przejrzewające.

Do galaretki dodajemy suszone kwiaty lawendy, świeże również się nadadzą. Można zostawić je w galaretce, ponieważ całe kwiaty są jadalne. Ja jednak postanowiłam skorzystać z sitka, ponieważ jedzenie suszonych kwiatów lawendy nie dla każdego jest przyjemne:-(

Jednym słowem: jeśli smakuje Wam mikstura galaretkowa przed stężeniem, galaretka też będzie Wam smakować! Polecam dokładnie doprawić:-)

Składniki:

  • 6 dojrzałych brzoskwiń lub nektarynek
  • 100 g brązowego cukru lub mniej – w zależności od słodkości nektarynek
  • 100 ml wody
  • 3-4 gałązki suszonych kwiatów lawendy, organicznych! + dodatkowo gałązeczka lub dwie
  • łyżka żelatyny lub wedle zaleceń producenta (potrzebujemy tyle żelatyny, aby starczyło na 500 ml galaretki). Wegetarianie mogą użyć agar-agar
  • sok z cytryny, do smaku
  • łyżka pigwówki (opcjonalnie – można spróbować z innym alkoholem, na przykład z szampanem)
  • kilka liści świeżej melisy do wyłożenia formy

Dodatkowo:

Foremka, która pomieści pól litra galaretki. U mnie: silikonowa forma do babki, która leżała nieużywana od Wielkanocy.

Przygotowanie:

Brzoskwinie przekrawamy na pół, wyciągamy pestkę, kroimy na ćwiartki. Jeśli chcecie mieć bardziej aksamitną teksturę możecie je sparzyć i ściągnąć skórkę (ja się tym nie przejmowałam). Obieramy gałązkę lawendy z kwiatków.

Brzoskwinie wkładamy do miseczki, zasypujemy cukrem, dodajemy kwiaty lawendy. Dokładnie mieszamy i zostawiamy na co najmniej godzinę, żeby przesiąkły lawendowym aromatem.

Po tym czasie wkładamy wszystko do rondelka i miksujemy blenderem na gładką masę – dodajemy wodę, tak, żeby całość miała około pół litra (nie musicie być bardzo dokładni). Doprawiamy do smaku sokiem z cytryny – powinien wydobyć smak owoców i przełamać ich słodycz. Pamiętajcie, że lepiej dodać mniej i potem doprawić, niż na odwrót:-) Żelatynę nasączamy w zimnej wodzie (lub wedle wskazań producenta), po kilku minutach nasiąknie i powiększy swoją objętość.

Podgrzewamy masę – jeśli lubicie lawendę, możecie dodać całe gałązeczki lawendy do płynu –  kiedy zacznie lekko wrzeć, ściągamy rondelek z ognia. Usuwamy gałązki lawendy.  Do gorącej ale nie wrzącej masy dodajemy żelatynę i dokładnie mieszamy, aż żelatyna się rozpuści. Jeśli chcecie dodać alkohol, dodajcie go do schłodzonej masy, inaczej wyparuje i będzie szkoda:-)

Foremki wykładamy listeczkami melisy (opcjonalnie – nie wszystkim odpowiada grzebanie w listeczkach) i przelewamy do nich galaretkę. Kiedy masa się schłodzi, wkładamy formę na kilka godzin do lodówki (co najmniej na kilka godzin).

Galaretka bardzo dobrze się przechowuje i ładnie prezentuje: warto ozdobić ją gałązeczkami lawendy i podawać z ulubioną herbatą.

Smacznego!