Dzień dobry,
Dziś chciałam Wam przedstawić przepis, do którego przygotowania zbierałam się od dłuższego czasu.
Na urodziny dostałam od przyjaciółki książkę Elizabeth David French Provincial Cooking.
– Cieszysz się?
– Tak, a kto to jest?
– Nie wiesz? – zapytała koleżanka zdziwiona. Zgodnie z prawdą odparłam, że nie mam pojęcia.
– To taka brytyjska Julia Child.
I wszystko stało się jasne. Książkę czytam fragmentami: jest staromodna, bez obrazków czy pięknie wypisanych składników. Za to z ciekawymi wstępami i z pysznymi przepisami.
Dziś przedstawię Wam jeden z nich: wolno gotowaną wieprzowinę, prosto z południowej Francji. To danie właściwie jednogarnkowe – z dodatkiem ziemniaków, cebulki i czosnku. Jeśli chodzi o zestaw przypraw, jest łatwo osiągalny – jałowiec, ziele angielskie i liść laurowy. Wszystko polane czerwonym winem. Wszystko przygotowane w glinianym garnku. To niesamowite, ile aromatu można wydobyć z tak prostych składników, kiedy tylko połączy się je razem i podda działaniu ciepła!
Zapraszam!
ps. jeśli spodobał się Wam ten pomysł i interesuje Was pieczenie w glinianym garnku, mogę polecić także przepis na kurczaka z estragonem i cytryną oraz kurczaka ze śliwkami (to jeden z moich pierwszych postów)
We wstępie książki wydanej pierwszy raz 1970 roku, Elizabeth David pisze:
„Wiele zależy oczywiście od tego, czym karmiona była świnia i współcześnie awersja do tłustego mięsa sprawiła, że nawet w tłustych kawałkach jest mało słoniny. Na przykład, podbrzusze świni, teraz zawiera o wiele więcej mięsa, niż miałoby jeszcze 30 lat temu”.
/E. David, French Provincial Cooking/
Tymczasem, to właśnie tłustsze kawałki zapewniają mięsu chrupkość i delikatność!
Ciekawe, co napisałaby o współczesnej wieprzowinie!
[pullquote]To właśnie tłuszcz nadaje wieprzowinie miękkość. [/pullquote]Ja na szczęście mam dostęp do mięsa bardzo, ale to bardzo ekologicznego – od Babci i Dziadka. Powiem Wam, że po przeczytaniu tego fragmentu pożałowałam, że poprosiłam Babcię, żeby odcięła mi błonki tłuszczu z mojej polędwicy. Następnym razem, będę szukać w jej zamrażarce czegoś zdecydowanie tłustszego!W tym przepisie ewentualny nadmiar tłuszczu zostaje wchłonięty przez warzywa z dużą ilością skrobi: ziemniaki (można dodać też np. marchewkę).
Potrawę przygotowałam w tagine, które świetnie nadaje się do tego typu zadań! Równie dobrze jednak możecie przygotować wieprzowinę w garnku z grubym dnem, lub też spróbować upiec w piekarniku. Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda moje tagine, zapraszam do obejrzenia filmiku:
Wieprzowina duszona na sposób południowo francuski. + film kulinarny
To co? Zapraszam osoby lubiące mięso, do przygotowania! To jeden z bardziej udanych przepisów na wieprzowinę.
Na zachętę powiem Wam, że mój Pan był tym daniem urzeczony – wszystko rozpływa się w ustach, jest bardzo delikatne. A wiecie co jest najlepsze? To, że jeśli już raz przygotujecie wieprzowinę w ten sposób, macie na dwie godziny spokój – niczego nie trzeba przewracać, doprawiać itp.
Inna sprawa, że to niezła szkoła cierpliwości – powiem tylko, że zdjęcia robiłam bardzo głodna i w dużym pośpiechu.
Zapraszam!
Wieprzowina duszona – francuska kuchnia prowincjonalna.
Zmodyfikowany przepis z książki Elizabeth David French Provincial Cooking
Uwaga: jest to danie jednogarnkowe, więc można spokojnie modyfikować proporcje.
Składniki:
– polędwiczki wieprzowe, 6 sztuk (około 400g)
– przyprawy: pół łyżeczki ziaren jałowca i pół łyżeczki ziaren czarnego pieprzu
– 5 cebul, pokrojonych w piórka
– kilka ząbków czosnku, obranych
– 3 duże ziemniaki pokrojone w cienkie plasterki
– listki laurowe
– kilka ziarenek ziela angielskiego
– łyżeczka czarnuszki
– szklanka czerwonego lub białego wina
– łyżeczka soli morskiej
– sól i pieprz do smaku
+ olej do smażenia – ja używam klarowanego masła.
Przygotowanie:
Polędwiczki nacinamy ukośnie, tak, aby jednak nie przeciąć (zobacz jak to robię na filmiku kulinarnym). W nacięcia wkładamy pieprz oraz jałowiec (można dodać też np. kawałeczki czosnku, zioła prowansalskie etc.)
W naczyniu z grubym dnem (ja robiłam to w tym, w którym potem gotowałam) rozgrzewamy olej. Podsmażamy polędwiczki z obydwu stron, wyciągamy je z naczynia.
Jeśli trzeba, dodajemy masła do smażenia i podsmażamy cebulę przez około 3-4 minuty. Połowę cebuli odkładamy na bok.
Na pozostałej cebuli układamy plasterki ziemniaków, liście laurowe, czarnuszkę, ziele angielskie, polędwiczki, czosnek, cebulę i znów plasterki ziemniaków – tak na zmianę. Dobrze, żeby ostatnia warstwa była z ziemniaków.
Uwaga! Każdą warstwę solimy.
Zalewamy winem.
Gotujemy na wolnym ogniu przez około 2 godziny (to zależy od jakości mięsa i grubości polędwiczek).
Cebulka zrobi się słodkawa, a mięso miękkie.
Smacznego!
Zdjęcia robiłam bardzo szybko, tacy byliśmy głodni!
A tak na marginesie: macie jakiś ulubiony sposób na wieprzowinę?
Bo nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jest to mięso nieco niedoceniane, kojarzone z hamburgerami, fast foodem i schabowym w panierce. Jakie są Wasze patenty?
Miłego dnia!