Spis treści
Zatrzymujemy się na środku pustyni. Mój przewodnik wyciąga z bagażnika dywan, który zawsze wozi ze sobą, szklaneczki i termos z tradycyjną omańską kawą. Wokół nas nie ma żywego ducha, nie niesie się nawet meczenie kozy.
Co jakiś czas przejeżdża kilka samochodów. Wkrótce będzie skwar.
Rozsiadam się po turecku i powoli sączę rozwodnioną kawę o metalicznym posmaku. To przez dodatek szafranu.
Zaczyna przygrzewać słońce, ale siedzimy pod drzewem, więc nie jest źle.
Wiesz co to jest za drzewo? – pyta mnie Ahmad.
Przyznaję, że nie mam pojęcia.
Wszystkie drzewa na pustyni są dla mnie podobne. Niewielkie i kolczaste.
„To akacja.”
„Taka jak w Afryce?”
„Taka sama.”
Zmęczenie ze mnie opada i przyglądam się uważnie.
Pamiętam „akację” z Polski. Właściwie robinię pseudoakacjową, która w maju obsypana jest białymi kwiatami. O takimi, na pewno też ją kojarzysz:
Kwiaty możesz zebrać i zrobić z nich bardzo dobre smażone placuszki, moje lubione!
Jeśli kwiaty Ci nic nie mówią, tak wygląda prawdziwa akacja. Przepraszam za szum, to z sieci trakcyjnej przy torach:)
[Przepis na placuszki z robinii akacjowej]
Prawdziwa akacja wygląda inaczej. Oglądam ją sobie z każdej strony.
Co prawda nie jest to dokładnie ta akacja co z „W Pustyni i w Puszczy”, ale akacja to akacja.
„Zapomniałbym, mam dla Ciebie prezent!”
Najlepszy miód świata?
Wręcza mi szklaną butelkę. W środku jest bardzo gęsty, prawie czarny płyn. Jak melasa.
„To najlepszy miód na świecie!”
Uśmiecham się i dziękuję mówiąc, że na pewno to najlepszy miód na świecie.
Wiadomo, każdy jest dumny ze swoich miodów.
My też.
„Zgadnij z czego jest zrobiony!”
„Nie mam pojęcia.”
„Z drzewa pod którym siedzimy!”
Obracam w rękach butelkę.
Miód w środku wygląda zupełnie inaczej niż „nasz”. Płynny, mimo, że od zbioru minął prawie rok. Ciemny, gęsty.
Kiedy próbuję go po powrocie do Polski, jest zaskakująco mało słodki, mocno aromatyczny i zostawia… kwaskowaty posmak.
Próbowałam różnych miodów, ale taki spotykam po raz pierwszy.
Oprócz bardzo ciekawego smaku, to na pewno jeden z najdroższych miodów.
Wygląda na niepozorny prezent, ale to delikates.
Jak myślisz, ile kosztuje?
Jest mi głupio, bo Ahmad jest dla mnie od początku bardzo hojny. Nie dość, że poświęcił dwa dni, żeby mnie zawieźć prywatnym samochodem przez cały kraj na południe, to jeszcze nie chce słyszeć o dołożeniu choćby dolara do paliwa.
Jest przyjacielem rodziny moich gospodarzy i nie jest tajemnicą, że szuka drugiej żony, więc może to jest jakaś wskazówka. ;-)
Przeliczam z „omańskich na nasze”.
Nie wiem… Ze 150 złotych za litr?
Więcej.
300?
Nie ważne. Nie powiem Ci, to i tak prezent.
Tydzień później znajduję stoisko z miodami w Dubai Mall, największej galerii handlowej świata.
Mają tam sumr, czyli miód z akacji i sidr z jemeńskiej głożyny (ciekawostka, łacińska nazwa to ziphus spina-christi czyli głożyna cierń Chrystusa).
Ceny zaczynają się od 500 złotych za słoik.
Czasem opakowane są w bardzo eleganckie słoiki. Jak prawdziwy, ekskluzywny rarytas.
Nic dziwnego.
Miody omańskie są wyjątkowe i słusznie
Weźmy taki miód akacjowy.
Kiedy kwitną drzewa akacji, pszczelarze wywożą na pustynię swoje pszczoły. Kwiaty akacji są bardzo małe, dużo mniejsze niż naszej robinii, dlatego domyślam się, że nie da się z nich zebrać zbyt wiele nektaru.
Jak widać to drzewo jest ogólnie „piknikowe”. Omańczycy nie mają zwyczaju sprzątania butelek z pustyni.
Poza tym, to wcale nie jest oczywiste, ale Oman jest jakby zachowaną w czasie pszczelarską krainą.
Sposób hodowli nie zmienił się tam od tysięcy lat. Gdybym była pszczelarką, to pojechałabym tam tylko po to, żeby zobaczyć hodowlę pszczół. Poważnie, skakałabym z podekscytowania jak na widok drzewka kadzidłowego.
Znalazłam nawet w sieci jakąś bratnią duszę, która pewnie tak się cieszyła. Tutaj znajdziesz ciekawą relację z wizyty u omańskiego pszczelarza.
No bo czego tu nie robią?
Nadal zbiera się miód dzikich pszczół.
Zbieracze podążają często faladżem (to taki kamienny kanał, jak tutaj):
Faladż często prowadzi do podziemnej jaskini, z której wybija woda. Tam gniazdują pszczoły.
Zbiera się stamtąd plastry dzikiego miodu.
Jak potrzebują pszczół do ula, to wyszukują królową-matkę na drzewach.
Omańczycy oprócz „zwykłej” pszczoły (Apis mellifera, czyli takiej jak nasza) opracowali technikę hodowli małych, dzikich pszczół (Apis florea), które normalnie są bardzo trudne dla pszczelarzy, bo gniazdują na otwartej przestrzeni. Robią dla nich specjalne, zwisające plastry i miód zbierają tak, żeby nie uszkodzić Królowej Matki.
Do drzewek akacjowych w okresie kwitnienia dowozi się pszczoły. Wygląda to tak jak u nas „jeżdżenie” z ulami. To wpływa na wysoką cenę miodu akacjowego.
Ule robią też z pni palm i trzciny.
Wiem, że trudno to sobie wszystko wyobrazić dlatego gorąco polecam Ci kliknąć tutaj. Znalazłam przepiękną ikonografikę o tradycyjnych omańskim metodach. Jest tam nawet uwzględniony polski ul!
[Kliknij tutaj, żeby otworzyć całą ilustrację]
Nie mają takich uli jak „nasze” (dość niedawny wynalazek). Pszczoły gnieżdżą się w specjalnie przygotowanych pniach palmy, czy plecionych ulach.
Wielu pszczelarzy to starsi ludzie, którzy dbają o zachowanie tradycji.
Dla mnie to fascynujące jak uniwersalna jest pomysłowość ludzi.
Gdzie tylko pojawią się pszczoły, od razu pojawi się sposób na zebranie miodu.
Trzcina, sztuczna jaskinia, zaawansowany ul?
Nie ma sprawy.
Wszędzie miód jest, i słusznie, ceniony i ma jakieś medyczne zastosowanie.
Chociaż o miodowym detoxie usłyszałam pierwszy raz:
„Wiesz, jak będziesz kiedyś czuła się bardzo słaba to bierz po łyżce dziennie zanim zjesz śniadanie. Tak przez tydzień. Wszystkie złe rzeczy z Twojego ciała zostaną usunięte i będziesz mocniejsza. Możesz siedzieć w łazience, ale warto”.
Przyznam, że nie mam jeszcze odwagi wypróbować tej porady, ale na pewno przyjdzie okazja.
Na razie stoi na kuchennej półce i czeka na odpowiednią chwilę.
Mam dużo czasu. Na dobrą sprawę, mogłabym przekazać go w spadku.
Czy to najlepszy miód na świecie?
Nie wiem, ale na pewno jeden z najciekawszych.
Jeśli podobnie jak mnie fascynuje Cię rozmaitość miodów, albo znasz kogoś, kto uwielbia miód, udostępnij tę miodową historię w świat!