
Dzień dobry,
Jeśli nie czytałaś jeszcze o dereniu jadalnym, to wpadnij i przeczytaj. W tym wpisie przedstawię Wam przepis na dereniówkę. Dereniówka – zwana też królową nalewek – nie mogłam sobie odmówić.
Dereniówka jest kojarzona z tradycjami szlacheckimi – przygotowywano ją jako przysmak w kuchniach dworskich i pałacowych (owoce derenia często zbierano z pobliskiego parku), stąd też jest nalewką typowo “staropolską”.
Można znaleźć wiele przepisów na dereniówkę: jedne podają dodatek miodu, inne brązowego cukru, jeszcze inne – suszonych jagód leśnych.
Dzisiaj podam Wam wersję, według której ja robię nalewkę: będzie to przepis za “Dziką kuchnią” Łukasza Łuczaja.
Zapraszam!
Jaki dereń na dereniówkę?
Tutaj pisałam więcej o owocach derenia. Dodam, że do nalewki powinny być jak najbardziej dojrzałe – ja derenia kupowałam, więc nie miałam większego wyboru: ręcznie wybrałam te, które moim zdaniem były aż takie “przejrzewające”.
Hieronim Błażejak, mój nalewkowy guru, pisze, że do nalewki dereniowej najlepsze są owoce, które same spadły już z krzewu (trzeba rozłożyć pod krzewem płachtę i wystarczy wtedy zbierać owoce) i dodatkowo leżały pod nim jeszcze ze dwa dni. Jak pisze w Zachęcie do sztuki nalewek:
“Wtedy owoce uwolnią własną, fantastyczną słodycz, intensywny aromat i silne garbniki”.
Nie wybrzydzałam, ponieważ owoce kupowałam na rynku, jednak jeśli macie swojego derenia – warto pokombinować!

Dereniówka, różne sposoby.
Dereniówkę robi się na cukrze lub na miodzie. Czasem dodaje się do niej suszonej borówki, spotkałam się też z dodatkiem śliwek.
Generalnie, dereniówkę przygotowuje się na alkoholu około 70% (w mojej recepturze mamy spirytus 96% pół na pół z wódką 40%).
Receptura, którą Wam pokażę, należy do tych “szybszych” (np. Błażejak postuluje, żeby macerować derenia w spirytusie przez rok!). Znawcy twierdzą, że nalewka z derenia zyskuje na szlachetności pod długim dojrzewaniu (bagatela 5 lat, najlepiej 10). Każdy jednak wie, jak to jest w praktyce z nalewkami :)
Dereniówka – nalewka z derenia.
/ja przygotowywałam swoją dereniówkę z połowy porcji/
Składniki:
- 500 g dojrzałych lub przejrzałych owoców derenia (można dać nawet więcej, tyle, ile zmieści się w słoiku z alkoholem)
- 250 ml spirytusu 96%
- 250 ml wódki 40%
- [lub zamiast powyższych – pół litra spirytusu nalewkowego 70%]
- 300 – 500 g cukru (w zależności od upodobań – ja będę używać 350 g, mam dość słodkie owoce)
Wykonanie:
Bierzemy dojrzałe owoce derenia i miażdżymy je lub nakłuwamy, żeby wypuściły więcej soku. Nie drylujemy (na szczęście), dajemy owoc w całości.
Owoce wsypujemy do wyparzonego słoika, zalewamy alkoholem, szczelnie zakręcamy. Pozostawiamy na miesiąc w ciepłym miejscu, co jakiś czas potrząsając.
Po tym czasie przecedzamy naszą nalewkę.
Do jednego słoika zlewamy sok z alkoholem, do drugiego – owoce. Na razie słoik z alkoholem zostawiamy w spokoju.
Owoce zasypujemy cukrem, przykrywamy słój z owocami np. gazą i zostawiamy w ciepłym miejscu na kilka dni. Co jakiś czas potrząsamy owocami – wypuszczą taki cukrowy syrop.
Przecedzamy owoce z syropem cukrowym – zlewamy sam syrop (w sumie nie wiem, czy owoce jeszcze się do czegoś nadadzą, raczej zostaną same pestki z odrobiną miąższu) – najlepiej zrobić to przez gazę i dokładnie odcisnąć owoce.
Syrop mieszamy z alkoholem z drugiego słoika. Odstawiamy do sklarowania na co najmniej tydzień (tyle przepis – ja trzymałabym co najmniej miesiąc).
Po tym czasie przesączamy alkohol przez filtr (np. filtr do kawy) do szczelnych butelek. Odstawiamy na co najmniej 6 miesięcy, najlepiej rok (a jeszcze lepiej kilka lat, ale wiadomo, że raczej się tyle nie dotrwa ;-)).
Degustujemy najlepiej, zupełnie jak w szlacheckim dworku, na radosnej biesiadzie w towarzystwie wszelakich mięsiw ;-)
Smacznego!