Dzień dobry,
Ostatnio pokazywałam Wam letnie propozycje z Ziołowego Zakątka i dziś chciałam pozostać w tym klimacie – przygotowałam dla Was (i dla siebie!) szybki i letni przepis z bobem. Mam Wam do zaproponowania niebagatelne placuszki z bobem – mamy tam świeży bób, bazylię anyżkową (tak, anyżkową!:)), samodzielnie przygotowany ser, ziarna kopru włoskiego i aromatyczną oliwę z oliwek..
Jeśli już o oliwie mowa, to dodam, że ten wpis jest wpisem promocyjnym – dostałam od Monini skrzynię pełną oliwy (jak to brzmi!) i chciałam przygotować wpis z wykorzystaniem jednej z butelek – w końcu coś (dobrego) muszę z nimi zrobić, prawda?
We wpisie pokażę Wam również jeden z przygotowanych przeze mnie serów – jeśli dobrze pójdzie, niedługo ukaże się przepis na jego produkcję :-)
Zapraszam!
ps. nie mogłam sie zdecydować, które zdjęcie kotlecików zamieścić, stąd kilka stylizacji:)
Nie wiem jak Wy, ale kiedy ja byłam dzieckiem nie lubiłam bobu. Nie lubiłam zresztą też fasolki szparagowej. Czasy się zmieniły, dorosłam i bób lubię, zaś do fasolki nadal pałam niechęcią. Bobu i fasolki mamy sporo, bo na bieżąco uprawia je Babcia – wiecie, takie jedzenie na wieczór… Tutaj możecie zobaczyć „Nasz” (ah,to myślenie, że co Babci to nasze – w praktyce na to wychodzi;-)) bób:
Nie chcę być zbyt sentymentalna, ale często razem z Babcią i moją siostrą siedzimy na taboretach i wcinamy ten bób rozmawiając…kiedy ktoś wpada, często wydaje westchnienie „oooo, macie bób..” i sam zaczyna brać z druszlaka (tak, u nas mówi się druszlak a nie durszlak:)),. Bób teraz jest chyba najlepszy – słodki, delikatnie sypki i rozpływający się w ustach.. Jest tak dobry, że właściwie wystarczy sam w sobie, jednak jeśli macie ochotę na odmianę, myślę, że przypadnie Wam do gustu moja propozycja.
Co mi tam – nie muszę, ale Wam pokażę jak wygląda skrzynia oliwy – przyda się! :-)
Właściwie, są to dwa przepisy w jednym – możecie na bazie tego pomysłu przygotować pastę i rozsmarować ją na chlebie albo, tak jak ja, zrobić małe, pieczone placuszki. Wyszłam z założenia, że bób jest z natury dość ziemisty w smaku i postanowiłam nieco go orzeźwić: dodałam sok z cytryny oraz koper włoski, żeby dodać mu świeżości.
Użyłam jeszcze kilku specjalnych składników, których raczej nie będziecie mieć pod ręką, ale od czego jest kulinarna wyobraźnia!:-)
To co zobaczycie na obrazku w górnym lewym rogu to bazylia anyżkowa – pamiętacie jak opowiadałam Wam o różnych ziołach z ogrodu mamy? Oprócz mizuny i shiso posadziłyśmy też tę bazylię. Moim zdaniem jest świetna, delikatna i orzeźwiająca w smaku – jak możecie zobaczyć, liście są zupełnie inne niż w popularnej bazylii genoweńskiej, smak i zapach też nie jest tak obezwładniający. Na zdjęciu znajdziecie też testowaną przeze mnie oliwę – jest porządnie aromatyzowana, więc trzeba uważać, żeby z nią nie przesadzić.:-) Oliwę zabieram na wieś, bo tam znaleźć chilli graniczy z cudem.
Ponieważ postanowiłam zupełnie poszaleć, dodałam też ser domowej roboty, typu Jack Cheese. Niedługo przekażę w Wasze ręce przepis:-) Pewnie osoby, które śledzą Ziołowy Zakątek na Facebooku, pamiętają to zdjęcie, ale dorzucę je jeszcze raz.
Taki ser sobie zrobiłam :
Dobrze, dobrze, a co jeśli nie mam własnego sera ani takiej bazylii ani oliwy?
To nic!
Bób sam w sobie jest dobry, można tylko sprawić, żeby był lepszy:-) Zamiast bazylii – może mięta? Zamiast mojego sera – może trochę pecorino albo bursztynu? Zamiast aromatyzowanej oliwy – czosnek i chilli? To dlatego gotowanie jest takie fajne!
Aromatyczne racuszki z bobu – przepis.
Kilka uwag technicznych:
W tym przepisie oliwa jest wykorzystana dwukrotnie: najpierw ma za zadanie „skleić” masę z bobu i ją aromatyzować. Dodaję jej wtedy tylko tyle, ile trzeba. Drugi raz skrapiam placuszki oliwą przed samym podaniem.
Te racuszki trzeba smażyć króciutko, na naprawdę porządnie rozgrzanym oleju. Chodzi o to, żeby kotleciki się podgrzały i ser lekko stopił
Przygotowanie jest bardzo proste – składniki najlepiej dobierać „na oko”, ponieważ bób może być mniej lub bardziej sypki
Składniki:
- 500 g świeżego bobu, ugotowanego i obranego ze skórki (bób gotujemy do miękkości z odrobiną soli, wystarczy kilka minut jeśli jest młody)
- sok z cytryny – do smaku
- nasiona kopru włoskiego, podprażone na suchej patelni
- kilka liści posiekanej bazylii anyżkowej (opcjonalnie), można zastąpić miętą
- garść twardego, dojrzewającego sera (parmezan, rubin, co tam lubicie – ja z dumą piszę, że użyłam sera domowego:))
- około dwóch łyżek oliwy – ja użyłam oliwy aromatyzowanej Monini czosnkowo-paprykowej (chilli&garlic). Oczywiście można zastąpić ją ulubioną oliwą, masłem klarowanym lub innym tłuszczem
- ząbek czosnku lub do smaku (jeśli nie używacie aromatyzowanej oliwy)
- chilli (opcjonalnie)
- sól, pieprz do smaku (ja mam w szafce taką fajną mieszankę „ognistych przypraw” i chętnie jej używam)
- do tego – olej do smażenia, oliwa do podania.
Przygotowanie:
Obieramy bób, jeszcze ciepły rozgniatamy widelcem. Dodajemy przyprawy, skrapiamy sokiem z cytryny. Dodajemy ser i dokładnie doprawiamy do smaku – ser sam w sobie jest trochę słony, dlatego solimy na samym końcu. Dodajemy tyle oliwy ile to konieczne, żeby wszystko się połączyło.
Formujemy małe placuszki – można od razu smażyć je na rozgrzanym oleju, ale zauważyłam,że wtedy trochę się rozpadają. Włożone na pół godziny do lodówki, smażą się dużo lepiej.
Oczywiście, można też przygotować bób w podany przeze mnie sposób i zjeść go pod postacią pysznej pasty.
Smacznego!
Bardzo się starałam, żeby kotleciki na zdjęciach wyszły porządnie.. ale jak zaczęłam jeść, to wyglądały tak:
Lubicie bób?:-)