ps. jeszcze rok temu Babcia miała w kuchni wielkie, kilku-litrowe garnki pełne kwaśnego mleka.Teraz niestety sprzedali krowę, ale jeśli chcecie sobie przypomnieć jak wyglądała zapraszam na post o tym jak zrobić ser koryciński.
U Dziadków na wsi wciąż sadzimy ziemniaki (chociaż ja raczej zbieram niż sadzę) i kiedy tylko pojawią się pierwsze, młode ziemniaki jedzie się rowerem w pole, podkopuje delikatnie korzenie i wyciąga młode, pachnące ziemią bulwy. Po ziemniaki zazwyczaj wybiera się Babcia („bo nie wiecie jak kopać, popsujecie korzenie”), ale teraz ma trochę w ogrodzie, więc nie będzie musiała daleko jechać.
Dodam, że to potrawa (o ile połączenie kilku składników można nazwać potrawą, ale skoro włosi dumnie nazywają puste ciasto pizzowe „pizza blanka” dlaczego nie można nazwać tak wiosennych ziemniaczków?) na prawdę specjalna: wyobraźcie sobie, że do późnej wiosny jecie stare ziemniaki. Nie takie jak ze sklepu. Takie przechowywane w piwnicy, które z czasem wiotczeją, stają się miękkie, papkowate, bezkształtne.. Wtedy z ustęsknieniem czeka się na nowalijki: zapewniam, smakują fantastycznie!
Dlatego, kiedy tylko zobaczyłam maleńkie ziemniaczki na straganie, po prostu nie mogłam się oprzeć. Wybrałam odmianę Orlik i tzw. „drobnicę” – uwielbiam malutkie ziemniaczki, tak na jeden kęs.
Klienci nie kupują tak chętnie małych ziemniaczków (dlatego są nawet o połowę tańsze), ponieważ obawiają się, że skrobanie zajmie dużo czasu. Ja jednak wkładam je do miski z wodą i lekko szoruję szczoteczką. Nie przeszkadza mi to, że zostaje troszkę skórki, tak ma być!
Do ziemniaków dodałam młodą, wiosenną cebulkę. U nas w domu cebulkę smaży się razem z ziemniaczkami, dzięki czemu staje się chrupka i bardzo aromatyczna. Następnie dodajemy jeszcze troszkę na wierzch.
Usmażone ziemniaczki najlepsze są z kwaśnym mlekiem. Oczywiście, można zastąpić je kefirem, jednak trudno znaleźć odpowiedni (często są zbyt „wodniste”). Ja ostatnio wpadłam na kefir w szklanej butelce (niestety nie pamiętam producenta, jest bez etykietki: chyba OSM Skałka?) i powiem Wam, że to był strzał w dziesiątkę! Kwaśne mleko jak malowane, w smaku takie, jakie piłam przez ponad 20 lat! Bardzo polecam!
Do ziemniaczków dodajemy często mizerię. Wiem, że mizeria to tylko ogórkowa i nie powinno łączyć się ogórków z pomidorami (podobno wytrącają się witaminy), jednak moją ulubioną jest właśnie wersja pomidorowa. Tym razem wymieszałam pomidory z kwaśnym mlekiem, super!:)
To co, chcecie poznać mój prywatny na ziemniaczki, bez którego nie wyobrażam sobie wiosny i wczesnego lata?
Najlepsze smażone ziemniaczki z młodą cebulką i kwaśnym mlekiem:)
Składniki, orientacyjna ilość
- pół kilograma młodych ziemniaczków
- pęczek młodej cebulki, cebulki i nać
- olej roślinny do smażenia
- sól, pieprz
Do podania:
- kwaśne (zsiadłe) mleko, dobrej jakości kefir
Mizeria
- dojrzałe pomidory
- kwaśne mleko
- posiekana drobno nać cebulki
- sól, pieprz
Ziemniaczki wkładamy do miski, płuczemy, delikatnie szorujemy szczoteczką, by pozbyć się pozostałości ziemi na skórce. Płuczemy jeszcze raz (jako ciekawostkę dodam, że u nas mówi się „płukamy” , ale słownik mi wskazuje, że nie jest to forma poprawna..)
Nastawiamy wodę, kiedy zacznie wrzeć solimy (około łyżeczką soli, ja używam morskiej), wrzucamy ziemniaczki, gotujemy 10/15 minut, aż będą sprężyste, ale nie rozmiękłe. Odcedzamy.
Przygotowujemy mizerię: wszystkie składniki mieszamy i doprawiamy do smaku.
Rozgrzewamy olej na patelni, dodajemy ziemniaczki, smażymy przez około dwie minuty.
Dorzucamy posiekaną wiosenną cebulkę (cebulkę i nać) – dodajcie tyle, ile lubicie. Cebulka powinna stać się ciemno zielona. Smażymy tak długo, aż ziemniaczki będą nam odpowiadać: ja lubię lekko przypieczone.
Podajemy ze zsiadłym mlekiem i mizerią.
Smacznego!