Dzień dobry,
Witam Was w burzową, letnią niedzielę – mam nadzieję, że nie znaleźliście się pod wodą (u nas było trochę gradu, ale na szczęście – przynajmniej tam gdzie mieszkam – nie wyrządziło wiele szkód).
W końcu wyszło słońce i naszedł czas na szybkie, letnie przekąski.
Dzisiaj chciałam Was zaprosić na szybkie stir-fry z chińskimi ziołami/chińską zieleniną. Tak jak w ubiegłym roku, tego roku również mam w ogrodzie tasoi oraz mizunę (musztardowca – jest jeszcze druga odmiana, która dopiero wyrasta w ogrodzie). Mam szczęście, że pochodzę z powiatu tarnowskiego, gdzie panuje najlepszy w Polsce mikroklimat do uprawy egzotycznych roślin. Dowiedziałam się nawet na Uniwersytecie Rolniczym, że jeśli wprowadzano jakąś egzotyczną odmianę do naszego kraju, najpierw zakładano plantacje eksperymentalne właśnie w moim terenie. Fajnie, prawda?
Wiem,że prawdopodobnie nie będziecie w stanie powtórzyć tego przepisu (mam na myśli dostępność składników)P, ale może stanie się dla Was inspiracją do własnych dokonań?
Zapraszam!
ps. pogoda była zupełnie szalona, co pewnie widać na zdjęciach: miałam na ich zrobienie ułamek sekundy: raz paliło słońce, zaraz potem padał deszcz..
Do przepisu wykorzystałam wspomniane wcześniej tasoi – jest bardzo podobne do pakchoi, ma mniejsze łodygi i ładniej rośnie. Nie wyrasta tak jak pakchoi – ulubione warzywo mojej Mamy, która młode listki je na surowo.
A tutaj trochę mizuny musztardowej, odmiany „lime streaked”. Uwielbiam ją za fantastyczne wzory:)
Dodam,że wszystkie warzywa są bardzo delikatne i szybko więdną – to wyjaśnia, dlaczego tak trudno jest dostać dobrej jakości pakchoi. Wystarczyło ledwie trzy godziny od zerwania, aby rośliny straciły swój wigor.
Nie widać tego jednak na zdjęciach, prawda?
To z tego powodu,że na utratę wigoru i „oklapnięcie” jest cudowna metoda: całą zieleninę wkładam do garnka z zimną wodą i w taki sposób ją przechowuję. Rośliny nasiąkaj wodą i odzyskują jędrność. Oczywiście w ten sposób nie da się ich przechowywać wiecznie – ja przechowywałam je prze 24 godziny, z czego raz zmieniałam wodę na zimną. Wyglądają jak prosto z ogrodu, nie sądzicie?
W takim razie, zapraszam na szybkie stir-fry (tak, wiem,że stir fry w domowych warunkach, bez potężnego palnika na którym można rozgrzać wok to formalnie nie stir-fry, ale nie popadajmy w skrajności:)
Sitr fry z chińskim zielem z ogrodu.
Składniki:
- 2 garście tasoi lub innej kapustnej rośliny z Państwa Środka
- 2 garście mizuny – trochę zostawiamy do ozdoby
- ząbek czosnku, pokrojony w cienką zapałkę
- kawałek imbiru, obrany, pokrojony w cienką zapałkę
- cebulka dymka, pokrojona w plasterki
- szczypta płatków chilli lub 1/2 papryczki chilli, pokrojona w plasterki (lub ile lubicie)
- ulubione sosy: u mnie sojowy, rybny oraz Worcestershire
- tłuszcz do smażenia (u mnie klarowane masło, miałam także olej kokosowy, ale nie umiałąm go sama odkręcić;))
Wykonanie:
Na patelni, woku (miałam kiedyś wok z Ikea, ale mi się zepsuł po dwóch latach użytkowania, zaś teraz nie mam miejsca na to naczynie – używam naczynia żeliwnego) rozgrzewamy mocno olej.
Wrzucamy czosnek, dymkę, imbir, chilli, mieszamy energicznie, aż się podsmaży i zacznie wydzielać intensywny zapach.
Dorzucamy warzywa, smażymy przez kilka minut, aż zmniejsza objętość ale nadal będą jędrne.
Doprawiamy do smaku ulubionymi sosami, mieszamy jeszcze kilkanaście sekund.
Ściągamy z ognia i podajemy od razu, jako lekką przekąskę albo przystawkę.
Smacznego!