Oranżada z kwiatów bzu wg. Pani Zosi. Naturalnie gazowana.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Jak pewnie wiecie, w Małopolsce wszystko dzieje się dużo szybciej.
Szybciej taje śnieg, szybciej kwitną róże, szybciej zakwitają i przekwitają bzy. Teraz na przykład na Plantach znajdziecie lipy, na których w jednym momencie są pączki kwiatowe, kwiaty i zielone orzeszki.

Okolice Krakowa stoją bzem czarnym. Kilka dni temu jednak do domu moich Rodziców zawitał prezent: oranżada z kwiatów bzu (niektórzy mówią, że to „szampan” bzowy, bo bąbelkuje całkiem jak szampan), przygotowana przez Panią Zosię, farmaceutkę z sąsiedniego miasteczka. Pani Zosia zawsze dba, żeby w aptece była wystawa świeżych, sezonowych ziół, kocha naturę i robi sama wiele przetworów.

Oranżadę miałam okazję skosztować dopiero po weselu przyjaciółki i jest pyszna! Przypomina nieco w smaku i „bąbelkowatości” klasyczne piwo imbirowe  (przypominam tutaj, że to nazwa tradycyjna – naturalny napój gazowany, nie piwo takie jak ze sklepu) tyle, że tutaj nie dodajemy wcale drożdży ani nie przygotowujemy zakwasu (tutaj znajdziesz przepis na piwo imbirowe na zakwasie), tylko polegamy na drożdżach naturalnie występujących na kwiatach. 

Wiem, że w niektórych rejonach Polski sezon bzowy jest właśnie w pełni, prosiliście mnie też na Facebooku o tę recepturę, więc podam Wam oryginalny (po lekkiej edycji tylko) przepis Pani Zosi, na tę pyszną oranżadę! Bardzo dziękuję za jego udostępnienie przepisu!

 

 

Uwagi techniczne:

  • W przepisie występuje kwasek cytrynowy. Kwasek cytrynowy jest normalnie używany w zielarstwie m.in. do konserwacji (powie Wam to każdy zielarz, farmaceuta, biochemik etc., który cokolwiek liznął receptury), jest to m.in. obecny cykl Krebsa. Wiem, że wiele osób się wzdraga przed kwaskiem cytrynowym, więc wtedy musicie eksperymentować z cytrynami na własną rękę (to jest ten sam wzór chemiczny co w cytrynie). W zielarstwie używa się też np. kwasu mlekowego i innych „chemicznych” rzeczy, dałabym pewnie sok z około 5 zamiast kwasu, ale nie dam Wam 100% gwarancji, że tak będzie.
  • Polecam butelki plastikowe, szklane mogą zostać rozsadzone. Ewentualnie na pierwszym etapie fermentacji dajcie plastik i potem możecie spróbować z przelać do butelek do szampana (muszą być to po prostu mocne butelki!). Ale jakby co, to Was ostrzegałam! Z tego co mi wiadomo, butelki bez BPA ma Kropla Beskidu, inne firmy to nie wiem (te zielone to po bardzo smacznej i popularnej tutaj wodzie „Piwniczance”). Generalnie najlepiej zrobić i wypić.
  • Wybierajcie bez, który ładnie pachnie.
  • Pani Zosia napisała, że oranżadę można przechowywać nawet pół roku. Nie mam powodu, żeby jej nie wierzyć, chociaż u mnie napoje fermentowane inne dłużej niż 3 tygodnie to nie postały, bo wszyscy je wypijali.
  • Oczywiście, jakby nie patrzeć, to oranżada ma w sobie „E” – E 300 (czyli witaminę C, która jest w każdej cytrynie) oraz E 330, jeśli stosujecie kwasek cytrynowy (jeśli nie, będzie miała więcej E 300).

Jak widzicie, oranżada jest naprawdę gazowana!
 

 

Oranżada z kwiatów bzu wg. Pani Zosi

Składniki:

  • 45-50 baldachimów bzu czarnego
  • 4,5 kg cukru (ja bym dała brązowy – KH)
  • 30 litrów wody (użyłabym możliwie miękkiej, filtrowanej)
  • 1 kwasek cytrynowy (patrz: uwagi techniczne)
  • 5 cytryn (obranych ze skórki + sok wyciśnięty, najlepiej eko albo jakieś inne dobre, sparzone, umyte)
  • butelki plastikowe i/lub szklane (patrz: uwagi techniczne)

Przygotowanie:

Zagotowujemy wodę, wsypujemy do gotującej wody cukier i mieszamy. Czekamy, aż odrobinę ostygnie i dodajemy sok z cytryn, skórkę, kwasek cytrynowy i kwiaty bzu. Przykrywamy oraz pozostawiamy na dobę.

Kolejnego dnia przesączamy przez gazę, zlewamy do butelek plastikowych (ja radziłabym zostawić kilka centymetrów luzu w butelce – KH), zakręcamy i wystawiamy w dobrze nasłonecznione miejsce (np. na parapet).

Po ok. 6-12 godzinach  (w zależności od temperatury) oranżada powinna być gotowa: sprawdzamy, czy butelki są twarde. Jeśli są, to znaczy, że już jest.

Przekładamy oranżadę do chłodnego miejsca, żeby spowolnić fermentację (np. do spiżarki), gdzie może stać nawet 6 miesięcy lub dłużej.

I to tyle, przepis wydaje się być bardzo prosty, prawda? W każdym razie wszyscy, którzy mieli okazję spróbować lemoniady, potwierdzają, że jest pyszna!

PS. Ja bym pewnie dodała odrobinkę imbiru świeżo tartego ;-)

 

Zamów mieszankę Spacerową!

Podobał Ci się wpis? Podaj dalej!