W piątek mieliśmy z moim Panem zjeść świąteczną kolację. Zanim On pojedzie do swojej rodziny na Mazury a ja do swojej. Tak razem, powoli i niespiesznie. Z przystawkami, głównym daniem, deserem i winem. Raczej nowocześnie niż tradycyjnie.
Cieszyłam się na tę kolację od początku grudnia, przez tydzień wymyślałam menu.. Niestety w piątek okazało się, że Pan ma wigilijną kolację służbową. Robiąc dobrą minę do złej gry ( potem się okazało, że słabo mi to wyszło) okazałam zrozumienie i stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli pójdzie z współpracownikami.
To zabawne, ale od razu straciłam energię. Cały piątek snułam się z kąta w kąt. Nie cieszyła mnie ani odebrana na poczcie przesyłka z laskami wanilii, ani gałązki świerku, które przytaszczyłam do mieszkania by je udekorować. W ogóle miałam ochotę usiąść i nic nie robić ( no, może pochlipywać;)).
Umówiliśmy się co prawda na świąteczne śniadanie, ale czym jest śniadanie wobec długiej kolacji przy świecach z lampką wina? No, dla mnie nie ma porównania. Niemniej, coby nie poddać się całkowicie złemu nastrojowi, zabrałam się za przygotowania. Na pierwszy ogień poszło ciasto do pierników ( wyszło jakieś 500, ale o tym w innym poście), potem zaczyn do aromatycznego chleba (o tym też w kolejnym poście;)) a na śniadanie przygotowałam lekką sałatkę z wędzonego łososia i buraczków – oryginalny przepis pochodzi od Jamiego Oliviera ( świąteczna „Kuchnia” poszła w ruch). Przygotowanie jest banalne, jednak wprowadziłam kilka modyfikacji.
Po pierwsze w osiedlowym sklepiku nie było całych buraków w zalewie ( Polskia taki buraczany kraj, a same tarte buraczki) – więc przy okazji pieczenia pierniczków upiekłam buraczki. Potem wymieszałam z tymiankiem i octem balsamicznym. Po drugie, creme fraise zastąpiłam po prostu kwaśną śmietaną wymieszaną z chrzanem. Wg. mnie – lepsze.
Przepis fajny, zdrowy i mało pracochłonny. Polecam.
Z pieczonym chlebkiem to dopiero jest zabawa:-)
Sałatka z wędzonym łososiem i pieczonymi buraczkami.
– opakowanie dobrej jakości wędzonych płatów łososia ( nam wystarczyło 100g)
– słoik buraczków w zalewie lub pieczone buraczki ( 4-5 małych)
Buraczki piekę w ten sposób: owijam wszystkie w folię aluminiową, wkładam do brytfanki i piekę w rozgrzanym piekarniku przez około godzinę. Upieczone buraczki są miękkie i łatwo odchodzi z nich skórka. Kroję ostudzone buraczki na ćwiartki, doprawiam solą, pieprzem, tymiankiem i polewam octem balsamicznym. Można zostawić, żeby smaki się „przegryzły”.
– kwaśna śmietana ( lubię Krasnystaw. 18%) wymieszana z dwoma łyżkami chrzanu.
– cytryna
– ulubione zioła
Sałatkę robi się naprawdę szybko, można przygotować dzień wcześniej.
Na ładnym talerzu układamy łososia w fantazyjne kształty ( ja lubię „na dziko”). Między łososia kładziemy buraczki, polewamy je octem balsamicznym. Całość polewamy sosem powstałym z wymieszanej śmietany i chrzanu. Skrapiamy sokiem z cytryny, ozdabiamy listkami ziół ( ja użyłam szałwii, oregano, tymianku, myślę, że pasuje też pietruszka).
Podajemy z ćwiartkami cytryny i dobrym chlebem.
Smacznego!