Spis treści
Dzień dobry,
Dzisiaj porywam Cię nad Ocean Atlantycki. Nie przyjmuję „nie”, jako odpowiedzi! Kocham morze, zaś pobyt nad Oceanem należał do moich marzeń. Aktualnie przebywam w Portugalii, tylko na poły turystycznie, dokształcam się na Międzynarodowym Kongresie Aromatycznych i Medycznych Roślin w Porto. W końcu, kiedy prowadzi się sklep z olejkami eterycznymi i destyluje różne pachnące dobroci, takie jak hydrolat kadzidłowy, warto być zawsze na bieżąco, prawda?
No dobrze, będę z Tobą szczera: po prostu chciałam się wybrać dla samego głodu wiedzy i oczywiście, „uszczknąć” kilka dni na zwiedzanie Portugalii. Na pewno zajrzymy jeszcze do Porto i pokażę Ci więcej migawek z podróży, jednak dzisiaj, oprócz wycieczki nad Ocean (mam nadzieję, że zdjęcia podziałają kojąco na Twoje oczy i duszę!), chciałabym Ci napisać kilka słów o przypadkach…
Przypadek? Nie sądzę!
Wzory natury:)
Spotkała mnie sytuacja, w którą być może mi nie uwierzysz.
Mianowicie, dwa dni przed moim wyjazdem do Portugalii, w momencie, kiedy jeszcze byłam w tak totalnej rozsypce, że nie wiedziałam nawet gdzie jest mój dowód osobisty, nie mówiąc już o mojej głowie i o tym, jak się nazywam, napisałam na Facebooku, że wybieram się do Porto.
Kilka minut później, jedna z moich czytelniczek (jak się potem okazało, właściwie „prawie przypadkowa”), zobaczyła mój post i napisała: „Umówmy się na kawę!”.
Po kwadransie byłyśmy wstępnie umówione. W centrum miasta, po drugiej stronie Europy.
Urszula, której nigdy wcześniej nie widziałam na oczy, ani nawet nie wymieniłam z nią e-maila, okazała się być cudowną, ciepłą osobą, która nie tylko zaprosiła mnie na kawę, ale wywiozła mnie kilkadziesiąt kilometrów za Porto, do małego, rybackiego miasteczka (gdzie normalnie nie miałabym szansy dotrzeć, jako turystka nieznająca regionu, dodatkowo z walizkami!), usadziła w restauracji, gdzie serwują pieczone na ruszcie świeżutkie ryby i pokazała mi Ocean i to w dużej mierze, dzięki niej możecie oglądać dzisiejsze zdjęcia! Miejsce jest cudowne, prawda?
Przy rozmowie okazało się, że trafiła na mój blog przez przypadek, szukając informacji o czystku i czasami zerkała na mój Facebooku. Akurat przez przypadek wyświetliła się moja wiadomość.
Istnieje „Świat poza Siecią” – to właśnie tam zostałam zabrana. Podobno 99,99% turystów dociera co najwyżej „do sieci”:) Pozostałe 1% to zagubieni/zdeterminowani/porwani przez znajomych/pielgrzymi do Sandiago do Compostella
Teraz pomyślmy..
- gdybym nie napisała o czystku..
- gdybym nie wyjechała na aromaterapeutyczną konferencję do Lublina.. (wtedy nie dowiedziałabym się o konferencji w Portugalii)
- gdybym nie prowadziła bloga.
- gdybym…
Takich „gdyby” jest mnóstwo.
Rozmawiałyśmy o tym, że nasze życie składa się z przypadków.
Toż to owoce morza! (jakieś:))
Kiedy na nie patrzymy okazuje się, że jesteśmy uwikłani w plątaninę zdarzeń i czasami sekundy decydują o tym z kim jesteśmy, kogo spotkamy, jak potoczy się nasza kariera..Wielokrotnie doświadczyłam w życiu „efektu motyla”, kiedy zupełnie drobna wiadomość, pomysł, zauważone hasło na billboardzie (założyłam bloga dlatego, że 9 lat temu zauważyłam kątem oka wielki billboard reklamujący blog White Plate i zupełnie mnie zafascynował. Gdybym nie przejeżdżała obok niego kilka razy dziennie..) zmieniły moje życie osobiste i zawodowe.
Jestem wyznawczynią „światów równoległych” – bo gdyby nie taki przypadek, może zdarzył by się inny i robiłabym zupełnie co innego (na przykład pracowała w korporacji albo agencji reklamowej, tak, miałam takie pomysły) i również byłabym szczęśliwa i wdzięczna za to, co mnie spotyka. No, ale wtedy pewnie nie mielibyście hydrolatu kadzidłowo-mirrowego ani porządnej książki o kosmetyce naturalnej, bo kto by Wam w Polsce wydestylował?:-).
A tak zupełnie na poważnie.
Uważam, że przypadki same w sobie nie działają. Uważam, że przypadkom, zwłaszcza pozytywnym przypadkom, trzeba dać możliwość zaistnieć.
Pozwól zaistnieć przypadkom
Trzeba pozwolić im kwitnąć. Spotykać się z różnymi ludźmi, odwiedzać różne miejsca (nawet takie, do których normalnie nas nie ciągnie). Być otwartym na nowe możliwości, pomysły, idee, pracę, ryzyko.
Wiem, że wiele osób zauważyło plakat bloga Liski te 9 lat temu, ale zapewne jedynie garść została zainspirowana do tego, aby stworzyć coś własnego i miała na tyle determinacji, aby utrzymać pomysł przez kilka lat (znakomita większość blogów pada po roku).
Ręcznie robione sieci-koszyki, bardzo mnie zafascynowały
Czasem słyszę: „Ty to masz w życiu szczęście”.
Tak, mam szczęście, ponieważ mam wokół siebie wiele osób, które poznałam często „przez przypadek”, które mnie wspierają i na które zawsze mogę liczyć.
Tak, mam szczęście, bo mam świetną rodzinę.
Tak, mam szczęście, bo mam fantastyczną pracę (chociaż wymagającą, jak to na początku prowadzenia firmy, można zwątpić czasem między papierami;)), hobby.
Tak, mam szczęście, bo mam cudownych czytelników, którzy bardzo mnie wspierają (dziękuję Wam za wszystkie maile, nie macie pojęcia ile to dla mnie znaczy, że doceniacie to co robię!)
Tak, mam szczęście, chociażby dlatego, że mogę teraz siedzieć na konferencji naukowej i za dwa dni znowu będę patrzeć w fale Oceanu.
Za co jestem niesamowicie wdzięczna!
Ogólnie rzecz biorąc mam szczęście (chociaż nie w miłości;)), ale to nie jest tak, że to szczęście do mnie „samo przyszło”. Jest mieszaniną przypadków, szczypty szaleństwa (tak, zrobię to! nie obchodzi mnie, że inni uznają to za szalone!), odrobinki odwagi i duużej ilości ciężkiej pracy (często dosłownie, ile się w życiu napakowałam i nanosiłam, to moje:)).
Mam szczęście, bo udaje mi się krok po kroku robić to, co sobie wymarzyłam. Dla Ciebie te wymarzone rzeczy mogą być zupełnie inne niż dla mnie: może chcesz mieć ogród, albo hodować rybki akwariowe, albo wybrać się na Mazury, albo spotkać drugą połówkę..
Nie ma obowiązku być szczęśliwym w taki sam sposób
Kalmary pieczone na grillu
Co prawda media lubią przekazywać nam, że szczęście jest jednoznaczne z sukcesem (np. zawodowym), ale to nie prawda. Tylko Ty decydujesz, co zrobić, żeby być szczęśliwa (albo szczęśliwy, Drogi Czytelniku) i co to dla Ciebie znaczy.
Znam osoby, które „czują się w obowiązku”, żeby podróżować (bo to wręcz „wypada” i jest to „komponentem szczęścia i spełnienia, a najlepiej to już do totalnie egzotycznych miejsc), ale tak naprawdę, w głębi serca, wcale nie chcą tego robić i nie sprawia im to przyjemności.
Nie chcesz, nie lubisz podróżować? Chrzań to! (Chociaż nie, nie chrzań, spróbuj chociaż raz albo dwa, podróże są naprawdę otwierające oczy, jestem wielką entuzjastką poznawania czegoś „poza naszym podwórkiem”).
To nic, że wokół mówią, że tak trzeba/wypada/będziesz dopiero wtedy spełniona, kiedy pomedytujesz w promieniach indyjskiego słońca nad Gangesem czy tam inną świętą rzeką/górą/lasem.
Bo może wolisz akurat oglądać biedronki na swoim podwórku. I wiesz co, nie czuj się z tym źle! Oglądaj biedronki i nigdy, przenigdy nie przepraszaj za to jaka jesteś i co lubisz i co sprawia, że jesteś szczęśliwa (noo.. chyba, że łamiesz prawo albo celowo krzywdzisz innych, ale to inna bajka). Nie wstydź się swoich biedronek.
„Nigdy, przenigdy, nie przepraszaj za to jaka jesteś i co lubisz i co sprawia, że jesteś szczęśliwa”
Jeśli nie chcesz piąć się po szczeblach kariery (tak, można nie chcieć), ani mieć własnej firmy, nie musisz.
Tylko Ty wiesz, co jest Twoją definicją szczęścia.
I wiesz, przypadki bardzo mogą Ci pomóc w rozwijaniu własnego szczęścia, jednak najpierw Ty musisz pomóc im.
Czasem spotykam osoby, które mówią: „Tobie to dobrze, Ty to masz szczęście”, ale równocześnie nie robią nic, albo robią bardzo niewiele, żeby kreować możliwość efektu motyla.
Zapewniam Cię, że jeśli sama uwierzysz w „na pewno mi się nie uda”, to cokolwiek zrobisz, będzie samospełniającą się przepowiednią.
Przypadki mają to do siebie, że nie są zaplanowane i nie mamy wpływu na to, czy i kiedy wystąpią, ale możemy zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia pozytywnych przypadków, które będą miały pozytywny wpływ na nasze życie.
Otaczaj się pozytywnymi ludźmi.
Nie bój się spotykać nowych ludzi.
Nastaw się do nich pozytywnie i bez oczekiwań.
Gdyby ktoś 5 lat temu mi powiedział, że będę na plaży nad Oceanem, odpowiedziałabym „Taaak…. Moooże kiedyś…” (tłumaczone na: „Może i chciałabym ale raczej nigdy”)
Zachęcaj pozytywne przypadki!
Wyjdź w miejsce, gdzie normalnie byś się nie wybrała i rozmawiaj o tym, o czym normalnie byś nie rozmawiała.
Zapisz się na kurs albo warsztaty.
Kochasz morze? Raz dla odmiany, możesz się wybrać w góry.
Nie bój się być sama ze sobą albo wybrać się gdzieś samodzielnie: Często kiedy jesteśmy ze znajomymi albo „w parze”, mamy tendencje do zamykania się na nowe osoby i doświadczenia.
Wiesz jak to jest, jesteś z kimś, to rozmawiasz tylko z tą osobą (co ogólnie jest fajne, o ile osoba jest fajna!). Jesteś sama, to rozmawiasz z dziewczyną ze stolika obok (która okazuje się być Niemką podróżującą po Portugalii) i wznosisz toast z chłopakiem zna przeciwka (który okazuje się być konserem whisky z Londynu). Tak, to może są sztuczne i przelotne kontakty, ale raz na jakiś czas naprawdę zwiększają szansę pozytywnych przypadków i pozwalają się dowiedzieć czegoś interesującego!
Nie zakładaj, że coś Cię nie interesuje. Na przykład ostatnio prowadziłam przeciekawą dyskusję z dwoma informatykami o walucie bitcoin (to takie „internetowe pieniądze”, ale bardzo specyficzne). Ja, dziewczyna od ziół i BitCoin? Dlaczego nie!
Drobna zabawa fotograficzna: zazwyczaj na zdjęciu chcemy mieć albo kolor albo teksturę albo fakturę.. To zdjęcie jest bardzo chaotyczne (jak rzeczywistość na miejscu:)), dlatego może zyskać, jeśli przerobimy je na „czarno białe”, wtedy nasz mózg widzi nieco większy porządek. Zauważ jak zupełnie różni się odbiór zdjęcia. Które jest „lepsze”? Zależy od Ciebie!
I wersja numer dwa:)
Zrób coś poza rutyną.
Bądź miłą, otwartą na ludzi osobą (tak, wiem, czasem można za to dostać po głowie i to mocno, niestety), bierz udział w sytuacjach, które mogą tworzyć przypadki (można to robić nawet przez internet, chociaż ja jednak wolę „świat realny), minimalizuj wpływ toksycznych osób na swoje życie i zobaczysz, któregoś dnia, też powiesz:
„O rany, ale przypadki! Ja to mam w życiu szczęście!”.
Czasem szczęściu trzeba troszeczkę pomóc!:)
Pozwól, że wrócimy jeszcze nad Ocean..
Sieci rybackie z bliska
Ps. Ogłoszenia drobne
- Tak, są miejsca na warsztaty ziołowo-kosmetyczne (18/19 maj), można się zapisywać, przepraszam za odpowiedź z poślizgiem
- Hydrolat mirrowo-kadzidłowy (świetna mgiełka do twarzy, zwłaszcza do cery dojrzałej, chociaż ja używam cały czas) – praktycznie już nie mam, możliwe zapisanie się na przedsprzedaż
- Mus myjący na bazie borowiny – praktycznie już nie ma, ugotuję Wam po powrocie (muszę najpierw wydestylować Wam borowinkę), można zapisać się na przedsprzedaż, ugotuję Wam jak wrócę:)
Pięknego Maja, Kochani! I koniecznie dajcie znać, jak to jest z Wami i z przypadkami!:)
Pozdrowienia znad Oceanu!