Dzień dobry,
Co zrobić w deszczowy, jesienny dzień, kiedy mamy chwilę czasu?
Można czytać książki.
Albo siedzieć przed komputerem.
Albo zarabiać chlebowe ciasto.
Albo wybrać się na spacer, zebrać trochę czarnych koralików: owoców czeremchy amerykańskiej i przygotować z niej nalewkę na jesień: czeremchówkę.
Czeremchówka, podobnie jak nalewka z bzu czarnego, będzie idealna na jesienno-zimowe chłody i przeziębienia. Robi się ją w kilkadziesiąt sekund, więc nad czym tu się zastanawiać!
Skąd wziąć owoce czeremchy?
Owoców czeremchy amerykańskiej jest o tej porze roku dostatek, trzeba się tylko trochę rozejrzeć. U nas rośnie na przeciwko domu moich rodziców, zaraz po drugiej stronie (wiejskiej) drogi. W górnych partiach czeremchę masowo objadają ptaki, które potem efektywnie roznoszą jej nasionka dalej.
Owoce czeremchy są teraz idealne. Bardzo, bardzo dojrzałe, lekko pomarszczone, ale jeszcze nie przyschnięte.
Na początku wcale mi nie smakowały.
Czułam tylko gorycz.
Jednak po kilku podejściach oprócz goryczy czuje się słodkość i taką przyjemną wytrawność. Smakuje troszkę jak wiśnia, troszkę jak dzika czereśnia, troszkę jak bez. Teraz z mamą podjadamy po troszkę.
To nie Photoshop. Kiedy robiłam zdjęcia, uniosła się mgła i zupełnie pokryła obiektyw:)
Jak zrobić nalewkę z czeremchy?
To bardzo proste.
Korzystałam ze wskazówek Łukasza Łuczaja.
Przede wszystkim potrzebujemy czeremchy. Takiej pięknej, dojrzałej.
Potem trzeba tę czeremchę przebrać, wybrać najładniejsze owoce, oberwać szypułki.
Na szczęście owoce jakoś szczególnie nie pękają, więc można spokojnie obierać je bez rękawiczek.
Owoce można przemyć, przepłukać, włożyć do czystego słoiczka.
Jak dużego?
Na potrzeby zdjęć słoiczek jest malutki, ale zrobiłam sobie prostą kalkulację.
Załóżmy, że będę przeziębiona przez 5 dni.
Na ekhem leczenie przeziębienia potrzebuję co najmniej setkę nalewki dziennie.
5 * 100 = 500ml.
Taki słoik czeremchy uzbierałam.
Całość najlepiej jest zalać 60-70% alkoholem.
Ja wykorzystałam moją śliwkową palinkę.
Całość zalewamy więc alkoholem i po dziesięciu dniach przecedzamy, żeby nalewka nie stała się gorzka.
Teoretycznie nie trzeba słodzić i ja również nie słodzę: nie jestem fanką wiśniówki, ale wiem, że jeśli ma mieć lekkie działanie lecznicze: przeciwbakteryjne, delikatnie napotne etc. to akurat gorycz powinna być wyczuwalna.
To tyle, bardzo, bardzo proste prawda?
Zostaje tylko nastawić czeremchówkę!