Dzień dobry,
Nawet nie wiecie jak mi tego brakowało.
Niespiesznego gotowania. Próbowania nowych połączeń smakowych. Zabawy z aparatem. Szukania nowych ujęć, wybierania tych najciekawszych, obróbki. Niespiesznego fotografowania, bez wymagań, dla siebie. Nie robiłam tego na spokojnie przez ponad miesiąc.
Dzisiaj przygotowałam grzyby marynowane z miodem i rozmarynem w oleju rydzowym. Pokażę Wam je być może jutro: chcę się jeszcze pobawić zdjęciami i wybrać dla Was najlepsze kadry. Dzisiejsza noc jest bowiem zarezerwowana na coś innego: będę prowadziła warsztaty kosmetyczne w Warszawie (nie mogę się doczekać!) i szlifuję program:-).
Kiedy jednak zobaczyłam to zdjęcie MUSIAŁAM się nim z Wami podzielić. Teraz, natychmiast. Mamy tutaj borowika ceglastoporego (Boletus luridiformis). Sfotografowałam go oczywiście na cegle, bo na czym innym? Dodatkowo przypałętał się ślimak. Mówię Wam, wcale nie są takie wolne!
Potraktujcie ten wpis jako kontynuację mojego grzybobrania i rekompensatę za brak zdjęć w poprzednim grzybowym poście (kto czytał, ten wie dlaczego!).
Jestem zupełnie zauroczona grzybami.
Jeśli macie jakieś ciekawe przepisy, proszę podrzućcie. Najlepszy sposób na grzyby to…?
Można pisać, można linkować. Chętnie nauczę się czegoś nowego!
ps. mam ochotę sobie jakieś grzyby azjatyckie zamówić jeszcze raz. Może jesienią: co Wy na to?