Spis treści
Dzień dobry,
Dzisiaj chcialam Wam pokazać nową roślinę w ziołowym ogrodzie: Arcydzięgla (Litwor) – Angelica archangelica L (znanym tez jako andzelika, dzięgiel litwor). Przesyłkę z arcydzięglem dostałam od Ani (która pozdrawiam!). Wysłała mi dwie andżeliki o grubych łodygach, z czego jedna z nich ma już rozwijające się kwiatostany: zresztą, możecie je zobaczyć na filmie:)
Arcydzięgiel to bardzo duża i dorodna roślina z rodziny selerowatych: może dorastać do ponad dwóch metrów! Dlatego też, zanim znajdę dla niej miejsce w ogrodzie, postanowiłam poszukać różnego rodzaju zastosowań, aby mieć co robić z nadmiarem plonów:)
W tym poście opowiem Wam trochę o zastosowaniach leczniczych oraz kulinarnych arcydzięgla – od korzenia,aż po kwiat.
Zapraszam!
Uwaga: arcydzięgiel występuje również w stanie naturalnym, ale jest objęty częściową ochroną i nie wolno go zbierać ze stanowisk naturalnych. Dodatkowo, zwłaszcza młodą andzelikę, łatwo jest pomylić z barszczem Sosnowskiego (ten ostatni ma min. czerwone plamki na lodygach oraz plaskie, baldachowate kwiaty), dlatego też upewnijcie się, że zbieracie/sadzicie w ogrodzie dobrą rzecz!
Litwor ( arcydzięgiel) – zastosowania: od korzenia po kwiat.
Korzeń arcydzięgla:
Korzeń arcydzięgla ma szerokie zastosowanie w ziołolecznictwie i to właśnie on jest głównym surowcem leczniczym. W Polsce istnieją uprawy arcydzięgla specjalnie na korzeń (korzenie wykopuje się w drugim roku życia rośliny). Działają szczególnie dobrze na układ pokarmowy – pomagają min. na nerwicę żołądka.
Korzeń wykorzystuje się również do doprawiania wytrawnych alkoholi (których nie lubię:): ginu, wermuthu absyntu, można przygotować z niego również dzięgielówkę (nalewki mnie nie kręcą, więc nie bardzo się na tym znam:))
Bywał także jadany po ugotowaniu, jako rodzaj warzywa.
Rycina arcydzięgla (za Wiki) – wszystkie części rośliny są jadalne.
Łodygi arcydzięgla.
Łodyżki kandyzowane:
Jeśli spotkaliście się z arcydzięglem, prawdopodobnie była to jego kandyzowana forma – kandyzowane łodygi, dodawane jako ozdoba do deserów. O kandyzowanej andżelice słyszałam tu i ówdzie, jednak nigdy nie spotkałam się osobiście z tortem ozdabianym andżeliką, zaś zamówienie w Polsce kandyzowanych łodyg w ilości mniejszej niż dwa kilogramy, graniczy z niemożliwością (dlatego też, kiedy ich potrzebowałam, musiałam zamawiać je za granicą). Łodygi komercyjnie dostępne są delikatne w smaku, często są barwione dodatkowo na zielony kolor, aby były bardziej atrakcyjne. p
Z łodyżek można także przygotować dżem, którego robienie jest mniej czasochłonne niż kandyzacja – podobno smakuje jak gin na bułce:) Będę chciała go zrobić!:)
Łodyżki jako warzywo:
Łodyżki arcydzięgla jedzono, zwłaszcza w krajach skandynawskich, jako warzywo – mają dość intensywny (właściwie bardzo intensywny smak). Łodygi mniejsze są delikatniejsze w smaku, większe trzeba ugotować i obrać.
Liście arcydzięgla.
Młode liście arcydzięgla bywają dodawane do sałatek, ale ktoś musi lubić ich głęboki, gorzko-anyżkowy posmak.
Liście arcydzięgla mają ciekawą właściwość: ograniczają kwasowatość. Dlatego dodaje się je do kwaśnych rzeczy (np. kompot z agrestu): stają się mniej kwaśne i dzięki temu można użyć w finalnym produkcie mniejszej ilości cukru. Jeśli chcecie wykorzystać tę metodę, zwiążcie liście w pęczek (taki bouqet garni), pogotujcie z kwaśnymi owocami i wyciągnijcie liście: jeśli je zostawicie, zdominują cały smak potrawy.
Kwiaty i nasiona:
Kwiatuszki są jadalne, można je wykorzystywać do sałatek, nasiona mają anyżkowy posmak i także mogą być użyte do doprawiania potraw.
Jak widzicie, zastosowań tej rośliny jest sporo, jednak będę musiała się trochę pogimnastykować, ażeby przełożyć je na praktykę: zwłaszcza,że jej posmak jest intensywny i bardzo specyficzny.
Spotkaliście się z andżeliką?
Może macie jakieś ciekawe pomysły?:)