Kotleciki z kaszy jaglanej. Bardzo proste.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Ostatnio trochę czasu spędziłam w domu rodzinnym, zajmując się co nieco moją młodszą siostrą. Zachorowała i miała różne zachcianki w stylu „pierogi ruskie bym zjadła/kupisz mi batonika/a soczek może/sok „. Pominąwszy to, że starałam się spełniać jej zachcianki w miarę na bieżąco, postanowiłam również przygotować coś pożywnego, smacznego i pomagającego wrócić do zdrowia. Padło na kotleciki z kaszy jaglanej. Bardzo łatwe do przygotowania, z minimalną ilością składników i co najważniejsze ocenione przez moją wybredną, 11 letnią siostrę (miłośniczkę ruskich oraz hamburegrów z Maca:)) jako „dobre”. Możecie mi więc uwierzyć, że były naprawdę niezłe. Smakowały jej mimo że dodałam do kotlecików grzyby shitake. Na szczęście sprytnie je ukryłam:). Nie martwcie się jeśli shiitake nie macie: boczniaki czy pieczarki też dają radę.

Właściwie chciałam podzielić się z Wami tym przepisem  innym razem, ale tak się złożyło, że byłam dziś na wykładzie dotyczącym roślin jadalnych w średniowiecznym Krakowie i tam dowiedziałam się, że głównym zbożem uprawianym przez dawnych Krakowian było proso, z którego robiono właśnie kaszę jaglaną. Uznałam to za znak i dlatego na kotleciki z kaszy jaglanej zapraszam Was już dzisiaj!

ps. dostałam sporo pytań na Facebooku, dotyczących wspomnianego wykładu. Postaram się przygotować dla Was krótką relację w miarę sprawnie:) Nie sądziłam, że tyle osób może być zainteresowanych archeologią botaniczną!

Kotleciki z kaszą jaglaną. To jest łatwe!

Kotleciki z kaszą jaglaną są bardzo proste do przygotowania: właściwie przez przypadek wyszły wegańskie (nie planowałam tego, ale nic tej wegańskiej wersji nie brakowało!). Dodałam do nich grzyby shiitake, które są jednymi z  z najzdrowszych grzybów medycznych. Gdy tylko widzę je w supermarkecie, zawsze kupuję opakowanie i staram się je jeść w miarę regularnie (co w praktyce wychodzi raz na dwa tygodnie, więc bez szału). Shiitake są bardzo smaczne i mają delikatny „mięsny” posmak. Wiem jednak, że nie należą do grzybów najłatwiej dostępnych, dlatego jeśli nie macie ich pod ręką, polecam boczniaki  lub po prostu pieczarki. Nie przejmujcie się tym zbytnio, bo grzyby i tak będą zmiksowane:).

Kaszę jaglaną zakupiłam w pobliskim miasteczku – podobno u nas na wsi kiedyś nawet była w sklepiku, ale okazało się, że klienci nie są zainteresowani. Cóż, zupełnie niesłusznie i kaszy jaglanej poświęcimy jeszcze nie jeden wpis!

W każdym razie, bez dłuższego gadania: zapraszam Was na bardzo łatwe kotleciki z jagłą i grzybami shiitake. Robi się je błyskawicznie, są rozgrzewające, sycące i zdrowe. Smakują nawet wybrednym dzieciom. Czego chcieć więcej?

 

Jaglane kotleciki z grzybami shiitake. 

Składniki:

  • 1 szklanka kaszy jaglanej, opłukanej pod bieżącą wodą (np. na sicie)
  • 1 i 1/2 szklanki zimnej wody*
  • 2-3 średnie cebule
  • 150-200 g wybranych grzybów (u mnie grzyby shiitake), oczyszczonych
  • olej do smażenia
  • sól, pieprz do smaku
  • otręby zbożowe do obtaczania kotlecików (opcjonalnie)

* kaszę jaglaną można przygotować zgodnie ze wskazówkami na opakowaniu, ale ja i tak robię ją po swojemu:)

Do podania:

  • jakaś zielenina (ja miałam jarmuż) lub sałatka

Przygotowanie:

Najpierw gotujemy kaszę: możecie to zrobić zgodnie z instrukcjami na opakowaniu. Ja po prostu na każdą szklankę kaszy daję 1 i 1/2 szklanki wody (to nie będzie kasza gotowana na sypko) i zagotowuję powoli całość. Po około 10-15 minutach kasza jaglana zaczyna dość mocno pęcznieć i wchłania większość wody, wtedy ściągam ją z ognia, przykrywam pokrywką i zostawiam „do naciągnięcia”.

W czasie gdy kasza się gotuje, można przygotować grzyby. Cebule kroimy w piórka, grzyby w kawałki. Nie musza być równe czy jakieś piękne strasznie:). Podgrzewamy olej do smażenia i szklimy cebulkę, następnie dodajemy grzyby i smażymy przez około 7-8 minut (powinny być dość miękkie).

Miksturę grzybowo-cebulową miksujemy blenderem na gładką papkę.

Teraz łatwa sprawa: łączymy ciepłą kaszę jaglaną z masą grzybowo-cebulową, doprawiamy do smaku. Ponieważ nie gotowałam kaszy na sypko, nie miałam problemu z połączeniem składników,wszystko elegancko się „skleiło”.

Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, obtaczamy w otrębach i smażymy na patelni do czasu, aż kotleciki się zrumienią.

Proste, prawda?

ps. wiecie co mi moja siostra powiedziała kiedy przygotowałam jej syrop z cebuli? Że za MOICH CZASÓW to się może to piło, ale teraz mamy XXI wiek. Myśli, że ma 11 lat i wszystko jej wolno.

Przecież to nie jest aż takie złe: