Spis treści
Dzień dobry,
Dziś pokażę Ci, jak przygotować bardzo smaczne, fermentowane (kiszone) jajka. Nie uciekaj jeszcze sprzed monitora! Jeśli na słowo „fermentacja jajek” przeszywają Cię dreszcze, nie obawiaj się!
Będziemy kisić jajka w bezpieczny sposób, więc jeśli masz przed oczami chińskie jajka „stuletnie” z zielonkawym, galaretowatym żółtkiem, możesz odetchnąć ze spokojem (przynajmniej na razie;)). Nie musisz też obawiać się o wątpliwą przyjemność spotkania z siarkowodorem, ponieważ jajka będą gotowane.
Nie potrzebujesz też specjalnego startera, serwatki czy czegokolwiek innego.
Właściwie, dostajesz dwa w jednym: kiszone jajka + zalewę z kiszonych buraczków, którą możesz wypić albo wykorzystać do zupy..
Jajka są bardzo smaczne, lekko kwaskowate, świetnie smakują z rzodkiewką albo jako dodatek do sałatki.
Wszystko zaczęło się od niespodzianki..
Jesteśmy w środku Niekończącej Się Remontowej Historii i zazwyczaj niespodzianki podczas remontu nie są zbyt miłe (jesteśmy już coraz bliżej malowania ścian! Okazało się, że coś tam wyszło z wodą w między czasie). Tymczasem, dla odmiany, wydarzyło się coś przyjemnego.
Mój Tato zajrzał do piwnicy bo jakieś narzędzie i okazało się, że za drzwiami kury uwiły gniazdo, pełne jajek. Gniazdo było opuszczone, jajka zimne, a nasze kwoki pilnowały swoich gniazd, więc nie było podejrzenia, że to gniazdo kwoki (zresztą, zapłodnione jajka potrzebują ciepła, aby rozwinęły się w nich pisklęta – pisklęta nie rozwijają się w opuszczonych, zimnych gniazdach).
Było to tuż przed Wielkanocą, mieliśmy już zapas jajkowy, ja dopiero co wróciłam z Birmingham i piekłam ciasta w piątek w nocy, więc nie było szans, żeby te jajka jakość przetworzyć: moje możliwości konsumpcyjne i czasowe są też ograniczone.
Jedynym naturalnym wyborem wydawało się więc zakiszenie jajek!
Pierwszy problem, jaki należało rozstrzygnąć to pytanie, czy jajka są świeże.
Wiem, że wiele osób trzyma się jakichś tam umownych dat w stylu „Jajka są świeże przez 21dni”. Wiem, że tako rzecze litera prawa i taka jest świeżość jajek w oficjalnym „obiegu”. Szczerze mówiąc, wcale się tym nie przejmuję. Zwłaszcza, kiedy mam jajka od kury, to naprawdę nie notuję kiedy konkretne jajko zniosła i nie zapisuję w notesie..
Moja Babcia też „zbierała” jajka: przed jakąś większą imprezą po prostu czasem nawet przez miesiąc się jajka zbierało, żeby wystarczyło potem na ciasta czy coś w tym stylu.
Dla mnie jajko jest świeże, dopóki… jest świeże. Tutaj nie wiedzieliśmy, czy to gniazdo było założone tydzień czy miesiąc wcześniej, dlatego każde jedno musiałam sprawdzić. Nie ma nic gorszego, niż zapach zepsutego jajka w kuchni i to przed Świętami.
Wykorzystałam starożytną metodę wodną, która działa tak:
Wszystkie jajka tonęły, więc można było je spokojnie przygotować. Po obraniu okazało się, że niektóre były świeżutkie, co widać po tym, że skorupka nie bardzo chciała odejść:-)
Kiszone czy marynowane?
Być może znasz jajka marynowane, które zalewa się gorącą zalewą z octem i marynuje przez dzień albo dwa. Moim zdaniem nie są zbyt smaczne.
Jajka kiszone są przygotowane w żywej, fermentującej zalewie i nabierają tylko delikatnej kwaskowatości.
Różnica jest taka, jak między kiszonymi ogórkami (które uwielbiam), a ogórkami w słodko-kwaśnej, octowej zalewie (nie przepadam).
Nie mogę Ci obiecać, że jajka kiszone będą w Twoim stylu, ale jeśli masz nadmiar, warto spróbować!
Dodam tutaj, że jajka same w sobie nie fermentują (nie ma w nich cukrów): potrzebujemy do tego startera czy zalewy, jajka jedynie delikatnie przenikają smakiem przypraw, czosnku oraz oczywiście.. kwaskowatości.
Dodatkowym atutem (dla mnie) było to, że dobrze się przechowują.
Powiem szczerze, że nie wiem jak długo.
Kisiłam je przez tydzień i teraz powoli zjadamy co tam jest, pewnie także w tydzień, ale na upartego pewnie można je trzymać i dłużej:-)
Czy potrzebuję startera?
Większość przepisów na kiszone jajka podaje, że żeby je przygotować potrzebujesz jakiegoś startera: na przykład soku z kiszonej kapusty, kiszonych buraczków, serwatki z żywymi kulturami bakterii (na przykład po robieniu sera), albo czegoś w ten deseń.
Nie miałam startera (kiszona kapusta została zdjedzona dwa tygodnie wcześniej), natomiast miałam jajka.
Co robić, co robić?
Zdać się na siłę bakterii i zrobić wszystko bez startera!
Jak możesz zobaczyć, udało się, jeśli chodzi o wygląd (jajka na początku były białe, jak widać na załączonym obrazku:)
Udało się, jeśli chodzi o smak.
Udało się, jeśli chodzi o bezpieczeństwo: piszę Wam te słowa osobiście!:)
Jeśli więc traficie na nadmiar jajek, z którymi nie wiadomo co zrobić, można je spokojnie zakisić!
Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, aby przygotować cały słoik!
Ja na pewno będę potwarzać kiszenie jajek. Jestem naturalnie leniwa i nie chce mi się za każdym razem, kiedy mam ochotę na gotowane jajko, gotować i obierać. Wolę zrobić to raz, ale na dłuższy czas.
Wtedy wystarczy tylko sięgnąć do słoika, kiedy robi się sałatkę i już jest!
Kiszone (fermentowane) jajka
Uwaga: jeśli nie jesteś pewna/pewny ile jajek użyć, najpierw musisz sprawdzić, ile wejdzie do Twojego słoika:)
Składniki:
-
- 12 jajek, ugotowanych na twardo, obranych
- 2 pieczone buraczki (można też użyć świeżych, ale miałam pieczone pod ręką)
- 3-4 ząbki czosnku
- 1/2 łyżeczki ziela angielskiego
- 4-5 listków laurowych
- kilka gałązeczek świeżego tymianku, jeśli masz i lubisz
- 1 łyżeczka soli morskiej lub soli niejodowanej (chociaż wydaje mi się, że na „zwykłej” też by wyszło, ale sama nie próbowałam)
- bardzo gorąca/wrząca woda, około 0.8 litra
Uwaga! Jeśli masz sok z kiszonej kapusty albo innej kiszonki, bądź też żywą serwatkę, możesz, kiedy całość wystygnie, wlać 2 0 3 łyżki, do przyspieszenia fermentacji.
Duży słoik, u mnie 1 litrowy, na zatrzask
Przygotowanie:
Buraczki kroimy w plasterki, czosnek obieramy.
Przekładamy na zmianę buraczki, czosnek, liść laurowy, przyprawy, gotowane jajka. Muszą być mocno ubite, aby nie wypływały na powierzchnię.
Sól rozpuszczamy w 1/3 szklanki wody, wlewamy do słoja.
Wszystko zalewamy bardzo gorącą wodą (taką już nie wrzącą, ale jeszcze bardzo gorącą).
Zakręcamy i zostawiamy w temperaturze pokojowej.
Po około trzech dniach powinny zacząć „śpiewać” czyli wydawać charakterystyczne syczenie. Pojawią się też bąbelki.
Czekamy jeszcze około 5 dni (jeśli robisz ten przepis w lecie, to całość może zająć np. cztery dni).
Wyciągamy jedno jajko i przekrawamy.
Część żółka może się zabarwić na czerwono, stopień zabarwienia zależy od długości kiszenia. Im dłużej, tym większy „pierścień”.
Powinno być twarde (bardziej „twarde” niż jajko świeżo gotowane) oraz kwaskowate.
Gotowe jajka możesz jeść tak jak jajka na twardo, dodawać do sałatek, przyozdabiać nimi talerze etc. Jedyna uwaga jest taka, że nie robiłabym z nimi tzw. kotletów jajecznych, żeby nie zabić bakterii :).
Pamiętaj, że jajka w słoiku muszą być ciągle przykryte, aby się nie zepsuły, więc uważaj, kiedy wyciągasz po kilka sztuk, aby reszta była ładnie przykryta.
To tyle, smacznego!