Kiszona rzepa czyli kimchi kkakdugi

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry!

Pamiętacie post o kimczi? Pisałam Wam tam, że wbrew obiegowej opinii w kimczi nie musi znajdować się ani sałata pekińska ani pak choi ani żadna inna zielenina.

Dzisiaj, na dowód tego, pokażę Wam jak przyrządzić bardzo łatwe i pyszne kimczi z rzepy, zwane też kimczi kakdugi. Co kryje się pod tą nazwą?

Rzepa lekko fermentowana w słodko-słono-ostro-kwaśnym (kiedy już się podfermentuje) sosie. Bardzo łatwe i przyjemne do przyrządzenia: potem taką rzepę można dodawać do przeróżnych zup (zrobimy sobie zupę kiełkową z niej:)), stosować jak kiszoną kapustę czyli jako dodatek do drugiego dnia, jeść jako pikle..

Palce lizać!

Zapraszam Was serdecznie!

 

Jaka rzepa do tego kimczi?

Do tego kimiczi stosuje się tradycyjnie odmianę rzodkwi daikon, która jest taką bardziej „pękatą” wersją. Mi z wyglądu przypomina nieco małego karpiela (brukiew). Postanowiłam zastąpić ją białą rzepką, która o tej porze jest jeszcze całkiem ładna. Można moim zdaniem spokojnie dać rzepę czarną (ale jest ostrzejsza w smaku) czy brukiew. Co tam macie:)

Do tego kimczi wykorzystałam już koreańską paprykę gochugaru. Czym różni się od zwykłej papryki ?Jest taka lekko ostra, lekko słodka i lekko „dymiasta”.  Oczywiście, można spróbować ją zastąpić zwykłą papryką, ale ja tutaj zastąpiłabym ją czymś więcej niż chilli.

Moim zdaniem idealna byłaby ostra węgierska papryka wymieszana ze słodką węgierską papryką (one często dla mnie mają taki dymny posmak), szczyptą chilli. Od biedy wziąć zwykłe papryki ostrą i słodką (proporcje obstawiam na początek 1:1). Jeszcze opcjonalnie, dodać paprykę wędzoną. Opcji jest dużo, niemniej polecam coś więcej niż płatki chilli, żeby nadać głębszego smaku.

Ja swoją paprykę gochugaru kupiłam na Kleparzu za 5 zł. Nie jest może najlepszej jakości, ale daje radę!:). Jeśli robicie własną mieszankę to musicie zdać się na instynkt: kimczi zdecydowanie ma być ostre, ale równocześnie słone i słodkawe. Ja bym tak zaczęła od łyżeczki i dodawała w górę.

Oczywiście, można wykorzystać również pastę paprykową gochugaru, jeśli Wam odpowiada jej skład:)

To tyle!

To kimczi jest bardzo proste: rzodkiewka + papryka + sól + trochę przypraw!

Zaczynamy?

ps. przepis zasięgnęłam z fantastycznego blogu Maangchi o kuchni koreańskiej:)

 

Kiszona rzepa czyli kimchi  Kkakdugi

Składniki:

(na dwa słoiczki około 300ml)

  • 1 kg jędrnej rzepy białej albo czarnej albo brukwi albo daikon:)
  • 1 łyżka soli (himalajska/kamienna/najlepiej niejodowana)
  • 1 łyżka cukru (użyłam brązowego)
  • zmiażdżone i pokrojone na kosteczki 2-3 ząbki czosnku
  • posiekany imbir (u mnie 5-6 plasterków)
  • pęczek zieleniny cebulkowej (nie wiem jak się u Was to nazywa, może być też dymka z nacią)
  • 1/4 kubka papryki gochugaru (to już dość ostre), jeśli robicie swoją mieszankę papryki, zdajcie się na instynkt (zaczęłabym od 2 łyżek)
  • 1-8/1-4 kubka sosu rybnego (można ewentualnie zamienić na sojowy, ale smak będzie troszkę inny, bo sos rybny nie jest tak mocno słony jak sojowy)
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • słoiczki:)

 

Przygotowanie:

Rzepę myjemy, odkrawamy brzydkie części jeśli takie są, obieramy (obieraczką do warzyw), myjemy jeszcze raz i osuszamy ręcznikiem.

Kroimy na kawałki: tradycyjnie są o boku około 3-4cm, ja mam mniejsze, ponieważ rzepa jest mniejsza od koreańskiego daikon:)

Zasypujemy rzepki solą i cukrem, dokładnie mieszamy i zostawiamy na około 30 minut. Rzepy zrobią się błyszczące i śliskie, zacznie z nich wypływać sok. Możemy 2-3 razy przemieszać je jeszcze podczas tego czasu.

Odsączamy słony sok i odstawiamy go na bok: powinniście dostać około 1/3 kubka, jeśli będzie mniej, to się nie przejmujcie. Dodajemy teraz cebulkę i imbir i czosnek:

I jeszcze papryka oraz reszta składników (sosy rybne, sojowe):)

I teraz trzeba zabrać się do roboty i bardzo mocno i porządnie wymasować nasze kimczi. Ma błyszczeć. Trzeba to robić przez kilka minut i dosłownie ubrudzić ręce:). Mnie to bardzo relaksuje:)

Przekładamy wszystko do słoiczków wyparzonych. Uciskamy tak mocno jak się da, zalewamy pozostałą solanką. Jeśli trzeba, dodajemy troszkę przefiltrowanej wody. Uciskamy kimczi tak, żeby wypuściło bąbelki powietrza.

Wody ma być tyle, żeby tylko leciutko przykrywała nasze rzepki, więc nie za dużo – one zresztą i tak jeszcze troszkę puszczą sok.

Możecie ewentualnie zostawić je na 5-6 godzin przed dodaniem wody i po tym czasie zobaczyć ile jest soku: jeśli nie pokrywa nam kimczi to troszkę wody dolewamy.

Bierzemy pokrywki i leciusieńko je zakręcamy. Na tyle, żeby same nie spadały, ale żeby nie były zakręcone. Tak, symbolicznie:)

I to tyle!

Zostawiamy na 3-4-5 dni do fermentacji. Koło 3 dnia powinny zacząć bąbelkować i robić się kwaskowate.

Dodam tutaj, że rzodkiew czy rzepka jest smaczna już drugiego dnia (smakuje jak zamarynowana rzepka:)), ale jeśli chcemy dodać jej bakterii fermentacyjnych, głębi smaku i kwaskowatości to trzeba ją lekko przefermentować.

Prawda, że łatwe?

Podobał Ci się ten post? Podaj dalej!