Dzień dobry,
Jestem chyba jedną z niewielu osób, które nie lubią awokado. Jeśli już, to ze zupełnie niezrozumiałego powodu, smakuje mi takie trochę niedojrzałe. Pomimo tego, z uporem godnym maniaka, zamawiam konsekwentnie ekologiczne awokado z Incampagny. Zazwyczaj z nim nie cuduję: jem samo z solą, pieprzem, odrobiną soku z limonki (zwłaszcza, jeśli nie mam czasu na śniadanie), czasem robię guacamole , jeszcze innym razem – po prostu maseczkę do twarzy. Nie jest to wielka miłość, ale staram się zrobić z nim coś fajnego.
Tym razem jednak postanowiłam jedno przeznaczyć na coś innego: zastanawiałam się nad musem czekoladowym i ciastem z awokado ale na jednym z moich ulubionych blogów trafiłam na ten przepis, i podobnie jak Diane, zapragnęłam go wypróbować tu i teraz, z drobnymi modyfikacjami.
Dlatego zapraszam Was na awokado zapiekane z jajkami (a może jajka zapiekane w awokado?).
To zabawne, że Diane (autorka bloga White on a Rice Couple, z którego podpatrzyłam przepis), poczuła potrzebę, aby tłumaczyć się z takiego a nie innego użycia awokado. Nie zauważyłam, żeby ktoś tłumaczył się z tego, jak używa ekologiczne jajka czy ekologiczny boczek (też świetne składniki, o dobrej jakości i – w zależności od przyjętego przez nas paradygmatu żywieniowego – korzystne dla zdrowia) – jednak awokado, to zupełnie co innego.
W każdym razie, zgadzam się z każdym słowem Diane:
Awokado, pieczone? PIECZONE? Jednak moja ciekawość zwyciężyła i musiałam go spróbować. Czy kiedykolwiek byłeś przestraszony i równocześnie zaciekawiony tak, że nie mogłeś przestać myśleć o przepisie? Cóż, coś takiego przydarzyło mi się z tym przepisem i po prostu nie mógł wyjść z mojej głowy. Musiałam go spróbować, gdybym tego nie zrobiła, zastanawiałabym się nocami jak smakuje. Jestem typem osoby, która, jeśli zacznie o czymś myśleć, musi to zrealizować, ponieważ inaczej będę wciąż zachodzić w głowę, jakby to mogło smakować (ma ktoś pomysł jak przetłumaczyć: „or else I’ll drive my self bonkers”?).
Diane, czytasz mi w myślach! (a ilość komentarzy na FB wskazuje, że sprawa wykorzystania awokado jest poważniejszą sprawą niż sądziłam:-))
Nie musicie piec awokado, nie musicie dodawać do niego boczku, w zasadzie nie musicie nawet czytać tego przepisu, jeśli czujecie się niekomfortowo na samą myśl o zapiekaniu awokado z boczkiem (oczywiście, można pominąć ten składnik). Ale to było moje, ekologiczne awokado (ekologiczne jajka i ekologiczny boczek też) i wiedziałam, że muszę spróbować jak to smakuje! :-)
Wiem, że lepiej byłoby zjeść go na surowo – tyle, że nie zawsze robię to, co byłoby dla mnie lepsze, zaś to nie jest blog dietetyczny:-) Ze zdrowotnego punktu widzenia, pieczenie ciast też nie jest najlepszą opcją, jednak pomimo tego piekę ciasta i ciasteczka. Kto wie, może kiedyś sprofanuję kolejne awokado i dodam je, bez większych wyrzutów sumienia, do musu czekoladowego?
Jak smakuje zapiekane awokado?
Zrobiłam dwa eksperymenty – jedno awokado piekłam krócej, drugie dłużej (nie wiem, czy to widać na zdjęciach). Awokado jest kremowe, jajko i boczek, smakują jak jako i boczek – razem wszystko można zjeść na toście. Moim zdaniem boczek bardzo fajnie smakuje, dodałam na wierzch trochę chili i natki pietruszki. Zauważyłam, że dłużej pieczone awokado staje się gorzkawe w okolicy skórki. Nie jestem pewna, czy to kwestia odmiany, czy długości pieczenia.
Czy mi smakowało? Jak na kogoś, kto nie przepada za awokado: smakowało:-)
Zapraszam!
Awokado zapiekane z jajkiem i boczkiem.
- dojrzałe awokado, przekrojone na pół, bez pestki
- 2 małe jajka (oczywiście w lodówce były same duże.. teraz pomyślałam,że przepiórcze byłyby całkiem niezłe)
- kilka plasterków boczku (opcjonalnie)
- przyprawy: sól, pieprz, chilli, limonka.. co tam chcecie
- pieczywo (u mnie ciemne, mogą być tosty).
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni (mam piekarnik bez termoobiegu). Awokado wykładamy na blaszkę (Diane radzi włożyć każde do osobnej kokilki, żeby się nie przewróciło). Delikatnie wlewamy jajka, dodajemy boczek. Zapiekamy około 10 minut, aż jajka się zetną (mogą być w środku miękkie, tak jak jaka w koszulkach – w zależności od tego, co lubicie). Uwaga: nie pieczmy zbyt długo, ponieważ może zrobić się gorzkie.
Podajemy posypane przyprawami, natką pietruszki i czym chcemy. Z pieczywem, albo bez.
Smacznego!