Spis treści
Dzień dobry,
Jakiś czas temu otrzymałam maila następującej treści:
– Dzień dobry, nazywam się XYZ i reprezentuję firmę ABC. Czy chciałaby Pani przetestować nasz zestaw do fondue oraz raclette?
– ???[ ruch z mojej strony: 1. zapytanie do Wikipedii czym jest raclette, 2. zapytanie do youtube jak się wymawia tę nazwę]
Szybko zorientowałam się, że ominęła mnie spora część kulinarnego świata i bez większych zastrzeżeń zgodziłam się na testy. Gwoli uściślenia: raclette, podobnie jak fondue, otrzymałam do testowania od firmy Severin. Na tej stronie możecie znaleźć także test z nagrodami, który pomoże Wam w wyborze pomiędzy fondue a raclette (ja zdecydowanie wolę to drugie!).
Jak się okazało, wielu z Was zna już świetnie raclette, ja dopiero zaczynam zabawę z tym sprzętem – zapraszam do ocenienia co z tego wyszło!:-) Macie swój ulubiony przepis na raclette?
ps. ten wpis jest wpisem promocyjnym.
Czym jest raclette?
[pullquote]Raclette to rodzaj grilla. [/pullquote]
Raclette jest rodzajem podwójnego grilla o genezie podobnej do fondue. Jak wieść gminna niesie, przedsiębiorczy górale podgrzewali stwardniałe sery oraz to , co mieli pod ręką, na gorących od żaru kamieniach. Jak każda baśń ze szczęśliwym zakończeniem, sery okazały się wyborne i teraz możemy przygotować sobie raclette we własnym domu:-)
Raclette składa się zasadniczo z dwóch części: górnej płyty grilla (na której można grillować warzywa, grzyby, boczek etc.) oraz małych patelenek, w których układamy własne serowe kompozycje. Sam pomysł jest banalny: bierzemy co lubimy i co mamy pod ręką, zapiekamy, a potem przekładamy na talerz i jemy:-)
Sprzęt, który testowałam. Raclette Severin.
Oto sprzęt, który dostałam do testowania. Na górnej półce grillowałam ser halloumi z szałwią, możecie zobaczyć, że jest ładnie przyrumieniony:
– Składa się z dwóch płyt grillowych: jednej „standardowej” i drugiej, wykonanej z naturalnego kamienia (na moje oko czegoś podobnego do granitu).
– Płyta z naturalnego kamienia wolniej się nagrzewa, ale za to mocniej trzyma ciepło – obydwie można wykorzystać do grillowania różnych potraw.
– sprzęt posiada płynną regulację temperatury, szybko się nagrzewa. Ma wystarczająco długi kabel oraz podświetlane pokrętło (wiemy, kiedy grill jest włączony). Grill automatycznie wyłącza się, gdy osiągnie pożądaną temperaturę, co oszczędza energię. Wszystko jest wykonane solidnie i łatwo się myje.
Minusy?
Szczerze mówiąc, sprzęt ma wszystko czego mogę oczekiwać po raclette. Jest ładny, łatwy do mycia i użytkowania. (No dobrze, może maleńki minusik za błyszczącą obudowę, ale to moje osobiste preferencje estetyczne). To mój pierwszy i mam nadzieję ostatni (liczę, że będzie długo działał:)), zestaw do raclette i na tę chwilę nie mam do niego zastrzeżeń. Przepraszam rozczarowanych brakiem malkontenctwa! :-)
Raclette przepis (lub raczej różne propozycje).
Wracając do przepisów, bo przecież o „przepisy” (o ile można mówić o przepisach w tym wypadku) chodzi! Raclette przygotowałam jest bardzo egoistyczny. Egoistyczne, ponieważ dopasowałam je do swojego gustu. Tym razem znów przygotowywałam jedzenie, fotografowałam i jadłam nieomal w tym samym czasie (słońce zimą zachodzi tak szybko!). Postanowiłam zrobić tylko to, na co mam ochotę.
W tych propozycjach nie znajdziecie boczku, mięsnych szaszłyków etc. Będzie za to dużo serów i owoców. Mam nadzieję, że moje kompozycje Was zainteresują:-) Dziś wieczorem w każdym razie zamierzam przygotować kolację z raclette dla dwojga, taką, poza zasięgiem aparatu fotograficznego..
[pullquote]Raclette jest i nie będzie dietetyczne (tylko co z tego?)[/pullquote]
Jedna sprawa: raclette, podobnie jak fondue, nie jest lekkostrawne ani dietetyczne. Ale w tym rodzaju przyjemności nie o lekkostrawność chodzi. Dlatego, jeśli już zdecyduję się na raclette nie bawię się w półśrodki: jem na co mam ochotę. Potem pozostaje naprawdę długi i energiczny spacer..
Zostawiam Was sam na sam z raclette i z przyjemnością usłyszę o Waszych doświadczeniach z tym sprzętem!:-)
Raclette. Sery.
Z myślą o raclette przygotowałam kilka rodzajów serów. Tutaj uwaga na marginesie: jeśli macie okazję, zajrzyjcie do Lidla. Czasem mają tam dobre sery (z certyfikatami regionalnymi DOP) w bardzo przystępnych cenach. Tam kupiłam min. gorgonzolę.
Oto moje sery:
Camembert:
Ser pod wiele mówiącą nazwą „ser raclette” (kupiony w Almie) oraz ser halloumi (jadłam go pierwszy raz w życiu):
Gorgonzola:
Przydały się także: ocet balsamiczny, syrop klonowy (można zastąpić miodem), sos tabasco.
Dodatkowo miałam pod ręką również pesto– tym razem kupiłam gotowe. Lubię to konkretne pesto, ponieważ nie zawiera w składzie ziemniaków tudzież innych warzyw zwiększających objętość. Tutaj możecie znaleźć mój przepis na pesto) oraz konfiturę z pigwy. Miałam ochotę upiec jeszcze placuszki z kopru włoskiego i sera feta, ale powiedziałam sobie: bez przesady, jak ja to wszystko zjem?:) Oprócz tego miałam także gruszki, czerwone winogrona i zioła (szałwię i oregano)
Zaczynamy?
Klasycznie. Ser raclette, marmolada z pigwy, oregano:
Mój ulubiony zestaw z gruszką, gorgonzolą i syropem klonowym (lub miodem:)). I te prażone orzeszki włoskie!
Grillowany halloumi z grillowaną szałwią:
Na słodko: owoce z daktylami, szałwią i syropem klonowym:
Uff, to na razie tyle. Dziś wieczorem będę eksperymentować jeszcze raz: mam w lodówce zapas serów na najbliższe dwa tygodnie chyba :-) Czekam na Wasze komentarze oraz propozycje do raclette – zwłaszcza, że jestem początkująca w temacie. Miłego weekendu!