„Historia wewnętrzna” – książka, którą chcesz przeczytać

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
gulia_enders-6594

Dzień dobry,

Chciałam Cię dziś zaprosić do lektury. Jeśli interesujesz się kulinariami, zdrowym stylem życia czy biologią, myślę, że spodoba Ci się książka “Historia wewnętrzna”, napisana przez młodą doktorantkę Gulię Enders.

Książka traktuje o tym, o czym na blogu kulinarnym oraz przy stole mówić czy rozmyślać nie wypada: o trawieniu i wszystkim, dosłownie, absolutnie wszystkim, co z tym procesem jest związane.

Jeśli jesz właśnie coś dobrego, odstaw na bok. Herbatkę możesz zostawić.
Zapraszam!:)

Zdrowie bierze się z brzucha

Dlaczego jelita?

Nowoczesna medycyna holistyczna podkreśla, że zdrowy układ trawienny, zwłaszcza zdrowe jelita, to podstawa zdrowia całego organizmu. To niesamowite, jak niewiele jeszcze wiemy o tym, co mamy w środku. W „Świecie nauki” czytałam kiedyś, że dużo lepiej znamy żyjątka z głębin oceanów, niż bakterie ze środka naszego organizmu. To cały, odrębny wszechświat, który dopiero poznajemy. W układzie pokarmowym powstaje odporność (i tak, ciągle nie wiemy wszystkiego o bakteriach zasiedlających jelita), jego prawidłowe funkcjonowanie wpływa na nasze samopoczucie, nieprawidłowe: może wywołać przeróżne choroby, od prostych zaparć czy biegunki, po choroby autoimmunologiczne czy nawet depresję.

Brzmi poważnie? Tak jest:). Dlatego właśnie z wielką przyjemnością sięgnęłam po polskie wydanie „Historii wewnętrznej” – aby troszkę więcej się na temat układu pokarmowego dowiedzieć. Bez oszukiwania: nie dość, że biologia była dość dawno w liceum, to książki do biologii nie należą do najprzyjemniejszych w odbiorze.

Czy dobrze na przykład uczyło Ci się na pamięć, która część języka jest odpowiedzialna za odczuwanie jakiego smaku? Mi się tego uczyło beznadziejnie, zwłaszcza, że już kilkanaście lat temu wiedziałam, że to totalny mit i język nie funkcjonuje tak, jak przepytywała pani nauczycielka biologii. Ale uczyć się trzeba było, nie dało rady (swoją drogą, ktoś wie, czy ten schemat języka jest nadal używany w podręcznikach?). Mam głębokie przekonanie, że dzieci wyniosłyby z lekcji biologii więcej, gdyby zamiast uczyć się na pamięć takich bezsensowych rzeczy, mogły porozmawiać właśnie o trawieniu, „dobrych” i „złych” bakteriach czy o pracy mózgu w jakiś fajny, obrazowy sposób.

Książka jest okraszona ilustracjami i napisana w przystępny sposób

gulia_enders-6598

 

Z książką Gulii jest inaczej.  Jest napisana z humorem, elokwencją i polotem. Traktuje o wszystkim, co z układem pokarmowym jest związane: o połykaniu, trawieniu, wymiotowaniu, wydalaniu, puszczaniu bąków, ale robi to w przyjazny i ciekawy sposób. Bo w końcu, nic co ludzkie nie jest nam obce, czyż nie?

Pozwala w przyjemny sposób usystematyzować sobie pewne informacje i odpowiedzieć na pytania, których może nawet sobie nie zadajesz:).

Dowiesz się na przykład:

  • do czego służą migdałki i co dzieje się po usunięciu „trzeciego” migdałka
  • dlaczego wymiotujemy
  • jak powinno się siedzieć na sedesie (tak, wiem, krąży co jakiś czas w internecie taka grafika:))
  • jakie jest powiązanie pomiędzy jelitami a depresją
  • czym prebiotyki różnią się od probiotyków
  • po co nam wyrostek robaczkowy

i wiele, wiele innych.

Jeśli często czytasz literaturę z dziedziny medycyny holistycznej, większość koncepcji będzie Ci pewnie znana, ale Giulia odwaliła kawał dobrej roboty.

gulia_enders-6602

Książka popularnonaukowa nie zadowoli wszystkich

Przede wszystkim opisuje rzeczy za koleją . Zaczynasz czytać od początku czyli od jamy  ustnej, a kończysz.. no, na samym końcu. Bardzo ładnie można wtedy zrozumieć ciąg przyczynowo skutkowy.

Po drugie widać, że autorka ma mocne korzenie akademickie. Książkę popularnonaukową jest bowiem bardzo trudno napisać. Dlaczego?

Dlatego, że zazwyczaj ma się do czynienia z dwoma rodzajami czytelników:

  1. „Dociekliwy naukowiec” – najchętniej cytowałby wyniki badań i nigdy nie dawał jasnej odpowiedzi. W końcu coś, co sprawdzono na myszach, wcale nie musi się sprawdzić na człowieku. Trzeba być bardzo, bardzo ostrożnym, nie wysnuwać pochopnych wniosków i konkluzji. Podejście naukowe, które bardzo cenię i szanuję, często prowadzi do pewnych „praktycznych absurdów”, na przykład naukowiec zajmujący się przez 20 lat olejkiem z oregano nadal nie może powiedzieć, jak tak naprawdę go używać na człowieku, po po prostu.. im więcej wie, tym mniej wie. Czytelnik typu 1 może oczekiwać samych wyników badań i ostrożnych tez.
  2. „Praktyk” – nie obchodzą go wyniki badań, a wręcz irytują. To znaczy, chciałby wiedzieć, że coś jest „na 100% potwierdzone i od naukowca oczekiwałby, żeby jasno powiedział: „jest tak i tak, rób tak i tak, żeby poprawić swoje zdrowie”. Jak to nie wiesz czy nie wiadomo? Ma być wiadomo, chcę wiedzieć ile razy dziennie jeść mój błonnik, żeby było dobrze!:)

Myślę, że Giulii udało się zaspokoić, przynajmniej częściowo, obydwa apetyty. Powołuje się na wyniki badań, pisze i myśli jak naukowiec (czyli „nie zbadano jeszcze..”, „badania wykazały coś tam, ale nadal nie wiemy..”), ale równocześnie odwołuje się do własnych doświadczeń i podaje pomocne sugestie. Nie spodziewaj się po tej książce poradnika w stylu: „10 sposobów jak raz na zawsze rozwiązać problem X” (najlepiej dodać jeszcze w tytule „o których nie powie Ci lekarz” i już jest mnóstwo lajków na Facebooku. Wiesz jakiego mogłabym mieć popularnego bloga, gdybym stosowała takie tricki?:)). To raczej literatura, którą lubię najbardziej. Tłumacząca jak i dlaczego coś działa.

Najlepsze jest to, że książka jest napisana bez zadęcia i czytając ją, nie czujesz się głupi czy niekompetentny. Po prostu, ktoś fajnie tłumaczy jak działa brzuchowa rzeczywistość:)

gulia_enders-6601

 

Denerwujesz się? Twoje jelita też!

Zastanawiasz się na przykład czasami dlaczego tak jest, że pod wpływem silnego stresu zaczyna boleć Cię brzuch? Niby wiadomo, „skurcz w brzuchu”, ale skąd tak naprawdę się bierze?

W „Historii wewnętrznej” sprawa jest wyjaśniona jasno i klarownie.

Otóż, mózg oraz jelita ciągle się ze sobą komunikują: mają nawet, podobnie jak Biały Dom i Kreml, specjalną linię do szybkiej komunikacji (linią szybkiej komunikacji są tzw. nerwy sympatyczne).  Jeśli mózg jest w stanie podwyższonej gotowości, czyli na przykład stresu, „zabiera” jelitom część energii potrzebnej do działania. Jeśli jest to krótkoterminowa pożyczka i jednorazowy stres, jeszcze ujdzie, ale jeśli mózg się energetycznie zadłuża i zadłuża, jelita dają o sobie znać. Jednym słowem: chcą z powrotem należnych sobie zasobów.

„System ten nie sprawdza się jednak na dłuższą metę. Jeśli mózg przez cały czas donosi o stanach wyjątkowych, cierpliwość jelit się wyczerpuje. Wówczas czują się one w obowiązku raz czy drugi wysłać do mózgu nieprzyjemny sygnał – inaczej cała zabawa będzie trwała w nieskończoność (…). Bakteriolodzy stawiają też tezę (…) że zmienia on [stres[ warunki panujące w jelicie, umożliwiając przetrwanie innym bakteriom niż te, które zasiedlają jelito w dobrych czasach”.

Ciekawe, prawda?

gulia_enders-6596

W książce znajdziesz dużo więcej podobnych ciekawostek.

Jeśli naprawdę interesujesz się okołozdrowotnymi tematami, książka Ci się spodoba. Jelita, bakterie i zdrowy układ pokarmowy to klasyka w literaturze „naturopatycznej”, a tutaj masz wszystko uporządkowane, podane miło, łatwo i przyjemnie, ale nie banalnie.

Jeśli przeczytasz, daj znać, czy książka też Ci się spodobała!

Podobał Ci się ten post? Podaj dalej!