Gemmoterapia, czyli lecznicze pączki – gliceryt z pączków czarnej porzeczki.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Gemmoterapia, czyli lecznicze pączki – gliceryt z pączków czarnej porzeczki.

Dzień dobry,

Szczere mówiąc, dość długo zastanawiałam się nad tytułem dzisiejszego postu, ponieważ nie wiedziałam, w jaki sposób sprawić, aby był przejrzysty i łatwy w odbiorze. Mam nadzieję, że po przeczytaniu kilku słów właśnie taki będzie :-).

Chciałam Wam pokazać, w jaki sposób można przygotować nalewkę (właściwie gliceryt) z pączków czarnej porzeczki. Dlaczego pączków? Dlaczego czarnej porzeczki? Postaram się odpowiedzieć za chwilę.

Zapraszam!

Gemmoterapia, czyli terapia pączkami

O gemmoterapii słyszałam już rok temu na studiach zielarskich, jednak była to właściwie ciekawostka, o której wykładowcy nie wypowiadali się z wielkim poważaniem.

Gemmoterapia – terapia pączkami

Co to właściwie jest gemmoterapia? Jest to pomysł stosowania nierozwiniętych części roślin (mogą to być pączki, mogą to być również nierozwinięte kwiaty czy młodziutkie gałązki). Nazwa pochodzi od łacińskiego słowa gemma, które oznacza cenny kamień (dlatego pierwszą myślą kiedy słyszy się gemmoterapia, może być leczeniem kamieniami, cokolwiek by ono nie oznaczało) albo właśnie roślinny pączek. Ponieważ pączki też mogą być cenne!

Gemmoterapia jako dziedzina nauki (chociaż właściwie wciąż krąży gdzieś na granicach ziołolecznictwa) zaczęła się rozwijać w połowie XX wieku i zakłada, że w tych cennych pączkach po pierwsze jest dużo większa  ilość i koncentracja substancji czynnych, niż w pełni ukształtowanych częściach rośliny, po drugie zaś, że krąży w nich coś w stylu „energii życiowej”. O ile punkt pierwszy został zweryfikowany naukowo, o tyle o drugim nie bardzo mogę się wypowiedzieć.

Z przykrością stwierdzam, że informacji o gemmoterapii jest niewiele, nawet w języku angielskim (podobno najwięcej literatury na ten temat jest napisanych po włosku i po francusku). Nienawidzę poczucia, że nie ogarniam założeń danego tematu, dlatego obecnie czekam na książkę o gemmoterapii, która może nam bardziej rozjaśnić sprawę. Jeśli oczywiście będziecie chcieli więcej tego tematu na blogu! Absolutnie nie planowałam jej zakupu, ale temat jest ze wszech miar ciekawy.

Nawet z poznawczego punktu widzenia. Widzicie, z tego co wiem, gemmoterapia operuje bardzo małymi dawkami substancji czynnych. Nie jest to jeszcze homeopatia (gdzie lekiem jest praktycznie sama woda), ponieważ rozcieńczenie gemmotarepeutycznego lekarstwa jest na przykład „Tylko” stukrotne, ale nie są nadal „klasyczne” dawki ziołolecznicze.   Dodatkowo sprawę komplikuje fakt, że homeopaci także lubią korzystać z korzyści, jaką dają pączki (chociaż dyskusyjne jest, ile korzyści da jeden atom roztworu pączków, na ileś tam set litrów wody): więc w sumie nie dziwię się, że temat pączkowy budził na Uniwersytecie Rolniczym pewną konsternację.

To jednak nie wszystkie fascynujące rzeczy związane z pączkami: na przykład przyjrzymy się, co jest główną materia medica, czyli surowcami leczniczymi używanymi w gemmoterapii. Często są to rośliny, które w „klasycznym” ziołolecznictwie nie są zbyt często stosowane. Weźmy taką czarną porzeczkę: przejrzałam moje książki zielarskie i znalazłam o niej ledwie kilka wzmianek (liść ma m.in. działanie antyoksydacyjne oraz przeciwzapalne). Natomiast w gemmoterapii pączki porzeczki czarnej są gwiazdami i jednymi z podstawowych substancji leczniczych. Czy to nie jest fascynujące?

Podsumowując jest nieco zawiła, i nie będziemy teraz w nią wchodzić, jedno jest jednak pewne.  Młode części roślin rzeczywiście.

Teorię gemmoterapii już wiem, ale po co ta wiedza?

Moje życiowe motto brzmi: „Lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć i nie wszystko musi mieć natychmiastowe i praktyczne zastosowanie”.

Nie martwcie się jednak, ponieważ oprócz mojego filozoficznego nastawienia jest tutaj również motyw utylitarny. Mianowicie, postanowiłam wykorzystać pączki czarnej porzeczki. Normalnie, nie zwróciłabym na nie uwagi, jednak w poszukiwaniu informacji o gemmoterapii, natknęłam się na koncentrat z pączków porzeczki firmy Unda. Zadziwiło mnie, jak wiele pozytywnych opinii zebrał i po prostu wiedziałam, że muszę spróbować. Zwłaszcza w kontekście zapowiadanego postu o naturalnych sposobach radzenia sobie z alergią.

Jak według producenta działa taki preparat?

  • przeciwalergicznie,
  • mocno przeciwzapalnie,
  • wzmacniająco na górne drogi oddechowe,
  • wspomagająco w przypadku niedoczynności kory nadnerczy.

Analizując skład liści porzeczki (poszperałam trochę w bazach pubmedu) doszłam do wniosku, że ma prawo tak działać. Dodatkowo pozytywne opinie pod preparatem mnie przekonały. Wspomniałam może też, że moja Ciocia ma małą plantację porzeczek? Sami przyznacie – nie mogłam nie spróbować.

Dlatego dziś zapraszam Was do przygotowania preparatu z pączków czarnej porzeczki. Mój już się nastawia i mam nadzieję, że będzie bardzo przydatny. Nie, nie dam Wam gwarancji, że będzie – to taki trochę eksperyment. Aczkolwiek, jeśli zdecydujecie się ze mną, zaoszczędzicie kilkaset dolarów. Bo tyle mniej więcej kosztowałoby Was lekarstwo, które można przyrządzić sobie w domu z ilości pączków porzeczki, takich jak na zdjęciach.

Jeśli jesteście eksperymentatorami tak jak ja, to radzę się dość szybko uwinąć: za dwa tygodnie będzie po pączkach.

Gemmoterapeutyczny gliceryt z pączków czarnej porzeczki. Nie tylko na alergię.

Uwagi techniczne: gliceryt. Czym jest gliceryt? Gliceryt to rodzaj ziołowego maceratu (taka forma nalewki trochę), który powstaje po zalaniu ziół gliceryną lub mieszaniną gliceryny i alkoholu. Tutaj będziemy robić gliceryt w stosunku 1:1 ze spirytusem. Teoretycznie do tego najlepiej byłoby dodać około 10% surowca (czyli pączków po prostu), ale ja dałam nieco więcej, co zobaczycie w przepisie.

Gliceryt z pączków czarnej porzeczki – przepis

Składniki:

  • 10 – 20 g pączków czarnej porzeczki. Im młodsze, tym lepsze,
  • 50 g gliceryny (do kupienia w aptece)/może być też 50 ml (nie trzeba być bardzo dokładnym),
  • 50 ml spirytusu (użyłam 96%).

Przygotowanie:

Pączki zalewamy gliceryną i spirytusem, zamykamy w słoiczku. Zostawiamy w ciepłym, słonecznym miejscu przez 3 tygodnie. Po tym czasie filtrujemy i butelkujemy, przechowujemy w ciemnym i suchy miejscu.

Zostawiam Wam wybór: albo możecie traktować gliceryt jako nalewkę zdrowotną i zostawić ją tak jak jest w przepisie, albo możecie rozcieńczyć go wodą, tak, żeby powstał 10-procentowy roztwór.

Czyli dla osób, które podstawowa matematyka przeraża (mnie przeraża, ale nie paraliżująco :-): to, co zrobimy sobie, można potem rozcieńczyć wodą – na każde 10 g gotowego glicerytu powinno przypadać 90 ml wody. Trochę tego będziecie wtedy mieli.

Firma Unda, którą trochę podrabiamy właśnie :-), rekomenduje 50 kropli (1/2 łyżeczki) 1-3 razy dziennie, zaś dla dzieci poniżej 12 lat 15-25 kropli 1-3 razy dziennie.

Jak wygląda ekstrakcja pączków porzeczki w praktyce?

To tak, gdyby ktoś się zastanawiał, czy coś w tych pączkach ciekawego jest…

Gemmoterapia – gliceryt.

 

Na początku wyglądało to całkiem normalnie, czyli tak:

Gliceryt na wadze

 

Jednak po dwóch dniach coś zaczęło się dziać. Pączki „napuchły”.

Gliceryt po dwóch dniach

 

 

Podobał Ci się wpis? Podaj dalej!