Dzień dobry,
Czy mijaliście kiedyś na półce sklepowej składniki, których „nigdy, przenigdy nie użyjecie?”.
Jednym z takich składników, do których przez długi czas się nie paliłam był sos rybny, który jak sama nazwa wskazuje (i jeśli ktoś miałby jakieś wątpliwości), pochodzi z fermentowanych ryb. Już w liceum czytałam o słynnym rzymskim sosie rybnym zwanym garum, bardzo lubię też sos Worcestershire z dodatkiem anchois, ale czym innym jest czytać na jakiś temat, a czym innym przynieść sos do swojej kuchni i go używać :-)
Widziałam jednak zbyt wiele wspaniałych potraw z dodatkiem tej ingrediencji, żeby nie spróbować – i tak oto zaprosiłam tajski, rybny sos nam pla (robią go podobnie jak Rzymianie!), do swojej kuchni. Użyłam go do tajskiej zupy tom kha gai: zupy kokosowej z liśćmi limonki i trawą cytrynową. Jest równocześnie kwaśna, słona i pikantna. W sam raz na zimę.
Zapraszam!
ps. jeśli poszukujecie podobnych przepisów mogę polecić delikatną zupę rybną lub curry z czosnkiem niedźwiedzim.
Do przygotowania tej zupy potrzebujemy rosołu oraz pozostałych składników. Ja przygotowałam rosół z kaczki, na bazie egzotycznych dodatków (między innymi trawy cytrynowej i imbiru). Oczywiście, można przygotować dowolny rosół, lub po prostu zastąpić go ekologiczną kostką rosołową (tak, jestem świadoma, że nie każdy ma czas przygotowywania rosołu samemu). Jeśli jednak zupa ma być sycąca, pocieszająca i pożywna, dobry rosół to podstawa.
Potrzebne będą nam również liście limonki kaffir lub trawa cytrynowa – można też użyć tylko jednej z tych przypraw. Przyda się również sos rybny. W tym przepisie po raz pierwszy używałam sosu rybnego i powiem Wam,że moje obawy przed jego zastosowaniem były płonne: w niewielkich ilościach jest praktycznie niewyczuwalny.
Jeśli mamy rosół i pozostałe składniki, dodawanie kurczaka jest praktycznie zbędne – płyn jest pyszny sam w sobie, piliśmy go potem po prostu z miseczek :-) Można dołożyć ulubiony rodzaj makaronu, dodać inny rodzaj mięso, lub mięso zupełnie pominąć. Wybór należy do Was! Na wszelki wypadek podam jednak, co należy dodać do rosołu na modłę azjatycką. Inspiracją do obydwu przepisów był dla mnie Rick Stein i jego świetna książka Rick Stein’s Far Eastern Odyssey.
Rosół na modłę azjatycką (patrz – uwagi techniczne).
Składniki:
- korpus kaczki (może być kury, kury + kawałek kaczki)
- 3 szalotki
- 25 g imbiru, obranego, pokrojonego na kawałki
- 6 ziarenek chilli
- 2 gwiazdki anyżu
- 3 goździki
- laska cynamonu
- 3 liście limonki kaffir (opcjonalnie) lub kawałek trawy cytrynowej
- 3 litry wody
Wszystkie składniki zalewamy 3 litrami wody i doprowadzamy do wrzenia. Gotujemy na wolnym ogniu przez około pół godziny – całość płynu powinna zredukować się o 1/3. Jeśli na powierzchni pojawi się piana – szumujemy rosół. Rosół przecedzamy i przechowujemy w lodówce – bardzo dobrze się zamraża.
Zupa tajska tom kha gai:
Składniki:
- 3 szalotki lub 2 cebule
- 2-3 ząbki czosnku, grubo posiekane
- 3 grube trawy cytrynowe – można je posiekać lub ubić tłuczkiem i włożyć w całości (wtedy wyjmujemy całe pędy przed podaniem potrawy)
- kawałek imbiru (około 40 g), obrany ze skórki – można go posiekać, ja ścieram na tarce o grubych oczkach
- 500 ml mleka kokosowego
- 300 g kruczaka, pokrojonego na kawałki (opcjonalnie)
- garść ulubionego makaronu (opcjonalnie, u mnie makaron soba)
- 8 liści limonki kaffir (opcjonalnie)
- szczypta płatków chilli lub 2 papryczki chilli (uwaga! każdy niech sobie doprawi wedle uznania, ostrość papryczek może się różnić)
- 3 łyżki sosu rybnego (u mnie tajski sos rybny)
- sok z połowy limonki (opcjonalnie)
- kolendra do podania (opcjonalnie)
- dodałam kilka ziarenek różowego pieprzu
- sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
Szalotki, czosnek, trawę cytrynową, imbir wkładamy do blendera i miksujemy z trzema łyżkami mleka kokosowego na gładką pastę. Jeśli chcecie użyć całej trawy cytrynowej, nie dodajemy jej do pasty – gotujemy ją w wywarze i wyciągamy przed podaniem.
Rosół doprowadzamy do wrzenia, dodajemy pastę i pozwalamy aby wrzała przez około 3 minuty. Przecedzamy rosół z przyprawami przez sito (chodzi o to,żeby nam paproszki nie pływały w zupie) – staramy się wycisnąć jak najwięcej aromatu z przypraw. Z powrotem kładziemy garnek na ogniu i doprowadzamy do wrzenia.
Dodajemy kurczaka, liście limonki kaffir, pół łyżeczki soli, gotujemy jeszcze kilka minut, aż kurczak będzie gotowy. Dolewamy resztę mleka kokosowego, chilli (ostrożnie!), sos rybny, sok z limonki (też ostrożnie dawkujemy). Potrawa powinna być równocześnie słona, kwaśna i ostra. Moja taka była:-)
Jeśli chcemy, osobno przygotowujemy makaron i podajemy go razem z zupą.
Zupę można podawać z kolendrą, makaronem, kurczakiem (jeśli uwzględnimy go w przepisie), moim zdaniem jedzona samodzielnie też jest bardzo pożywna.
Smacznego!