Spis treści
Dzień dobry,
W ogrodzie narosło mi sporo różnej „zieleniny”. Wiem, że trzeba jeść zielone, bo pyszne i zdrowe, ale czasem brakuje mi weny. A może to wymówka?
Wstyd się przyznać, ale czasem listek czy dwa trafia na kanapkę i to jakoś tyle. Pewnie dlatego, że nie przepadam za „samą” sałatą i czasem się zmuszam, żeby ją zjeść.
To bez sensu, bo mam własną prosto z ogródka!
Dlatego szukałam jakiegoś fajnego przepisu, który by mnie zainspirował. Był niezbyt trudny, ale ciekawy i taki, gdzie sałaty i zieleniny jest baardzo dużo (nie jak na zdjęciach z fast-foodów!). Nie chcę się oszukiwać, że zjadłam dwa listki i „dzień taki fit”. Chcę rzeczywiście się objeść ale tak, żeby za bardzo nie było czuć, że jem surową zieleninę.
Przykro mi, ale nie rozpływam się nad smakiem surowej sałaty.
Nie umiem tego inaczej wyjaśnić.
W każdym razie… znalazłam taki pomysł!
Robi się tak: bierzesz sałatę, robisz dressing z limonką i musztardą (więc pikantno – kwaśny) i taki „sezam”ze słonecznika. Solony słonecznikowy karmel brzmi fikuśnie, ale jest dość łatwy do zrobienia.
Potem nakładasz na ładny talerz, żeby się poczuć jak szef kuchni, polewasz jednym, posypujesz drugim i gotowe!
Zapraszam serdecznie!
ps. jeśli masz nadmiar zieleniny, spróbuj zrobić z niej stir fry, też dobre.
Zanim zaczniemy.
Możesz użyć jakiej zieleniny lubisz.
Ważne, żeby była świeża i smaczna.
W porządku, wiem, że nie każdy ma swój warzywniak. Jeśli Ci się zdarzy, że zanim doniesiesz do domu zakupy to zielone „oklapnie”, zawsze możesz włożyć na chwilę do wody. Sałaty odzyskają troszkę kształtu.
Tylko nie rób tak, żeby kupić sałatę, włożyć do lodówki na parę dni i potem przygotować. Wtedy nie będzie apetyczne.
Jak masz taki nawyk, że kupujesz sałaty (czasem paczkowane) w dobrej wierze i wrzucasz je potem do lodówki w opakowaniu, a one parę dni sobie więdną i masz potem wyrzuty sumienia, że znowu miało być zdrowo i nie wyszło, to mam da Ciebie rozwiązanie. Najpierw zrób dressing i karmel. Sałatę kup drugiego dnia i jak już będziesz mieć wszystko gotowe to przygotujesz w try miga i z apetytem sobie zjesz od razu:)
Niżej moja ogrodowa zielenina. Zebrałam co było: sałaty, szpinak, trochę młodej botwinki, mizunę i co tam się napatoczyło. Nawet jeśli nie mam dużego zagonka, to fajne mieć własne zbiory!
Jeśli chcesz użyć jakichś dzikich roślin (np. pokrzywy) to trzeba ją wcześniej obgotować.
Ja jestem fanką mieszanek, staram się, żeby do miski wpadło „choć co”. Ten przepis możesz zrobić na oko.
Sałata z dressingiem limonkowym i solonym karmelem ze słonecznika
Przepis ze świetnej książki „Stirring slowly”, Georgii Halden
Uwaga: z przepisu zostanie Ci więcej dressingu i karmelu niż na jeden raz. Dressing możesz włożyć do lodówki na później, a karmel do słoiczka i mieć do posypywania innych rzeczy.
Składniki:
- 100 g pestek słonecznika
- 100 g brązowego cukru
- sól morska (solidna szczypta – ja używam soli jaką przywiozłam z Wenecji Portugalii, czyli Aveiro, ale każda się nada. Jak lubisz poczytać o podróżach to polecam tamten wpis:))
- okolo w średnie sałaty i parę garści zieleniny jaką lubisz (na zdjęciu niżej ile zebrałam)
- łyżeczka musztardy jaką lubisz
- skórka i sok z jednej limonki (cytryna też będzie, ale limonka lepsza)
- 1 łyżeczka oliwy albo świeżo tłoczonego oleju jaki lubisz
- 150 ml maślanki
- sól, pieprz do smaku
- co Ci przyjdzie do głowy:)
Pamiętaj, że sałaty zawsze wydaje się dużo, ale naturalnie ma w sobie sporo wody i szybko więdnie. Nie ma co się skąpić na parę listków.
Bardzo ważne jest też, żeby sałatę dobrze ususzyć. Masz wirówkę do sałaty to super, nie masz: odsącz delikatnie liście ręcznikiem papierowym.
Dressing i karmel przygotuj sobie wcześniej, ale sałaty polej dopiero przed podaniem. Ładnie wtedy wygląda, jest chrupiące i apetyczne.
Przygotowanie:
Najpierw zrobimy sobie karmel solony ze słonecznikiem.
Na patelnię wysyp ziarenka słonecznika i podgrzewaj aż się ładnie zrumieni. Teraz wysyp cukier i pozwól się mu rozpuścić. Polecam robić to na wolnym ogniu i ostrożnie, żeby się nie przypalił.
Nie mieszaj karmelu np. łyżką! Zrobią Ci się takie twarde, brzydkie grudki. Można za to podnosić patelnię i nią przechylać delikatnie.
Jak zobaczysz, że robi się brązowy, to ściągnij z ognia, porządnie posól (tak ze dwie spore szczypty).
Karmel wyłóż cienką warstwą na papier do pieczenia (zwykły pergamin Ci się przylepi). Jest bardzo gorący! Ja mam zawsze taką instynktowną chęć spróbowania, ale tego nie robię, można sobie nieźle język poparzyć!
Podpowiedź: jak chcesz umyć patelnię po karmelu. to zalej ją gorącą wodą i podgrzej na małym ogniu, a karmel się rozpuści i bez problemu usuniesz go z naczynia.
Wracając do tematu.
Jak już stwardnieje i się schłodzi (wystarczy około 10 minut) to go sobie pokrusz. Ja mam moździerz, jak nie masz to możesz spróbować np. tłuczkiem do mięsa. Kreatywność przede wszystkim!
Trzeba z niego zrobić taki grubszy proszek:
Proszek przesyp sobie do słoiczka.
Ja nie lubię jak jest taki bardzo drobny, ale to zależy od Ciebie co Ci smakuje.
Teraz zrobimy dressing.
Do słoiczka włóż musztardę, zetrzyj skórkę z limonki, dodaj sok z jednej połówki (możesz spróbować z dwóch, ale dla mnie było za kwaśne), olej i maślankę. Wszystko dokładnie wymieszaj albo zamknij słoiczek i „wytrzep”. Spróbuj i dopraw do smaku solą, pieprzem, czym tam lubisz.
Teraz czas na sałatę.
Umyj i osusz zieleninę. Jak masz duże liście to je porwij.
Ułóż ładnie na talerzu.
Polej przed podaniem dressingiem (tak nie za dużo, żeby nie „zmokło”, wymieszasz potem), posyp solonym karmelem słonecznikowym i już!
Bardzo dobre do świeżych ziemniaczków czy wszędzie, gdzie masz ochotę na sałatkę.
Znasz kogoś, kto chętnie jadłby więcej zielonego, ale nie ma pomysłu na coś nowego? Będzie mi miło, jak podzielisz się przepisem:)