Spis treści
Dzień dobry,
Moja Babcia jest osobą bardzo wybredną. Taką wychowaną na „Swoim”. Odkąd nie ma już krowy, prawie nie je masła.
– Kupne to nie to – powiada.
– To kupię Ci na Kleparzu, przywiozę! Takie od pani, rolniczki!
– A skąd ja wiem czy tam ktoś czysto w stajni miał? Czy higienicznie krowę doił? Skąd ja wiem czy czystymi rękami zawsze brał Wiesz?
– No nie wiem – przyznaję.
I dlatego wielu rzeczy Babcia nie jada. Nie lubi też i nigdy nie lubiła ciast przekładanych masami (zwłaszcza margarynowymi), wszelkiego rodzaju lukrów czy polew.
Od kilku lat ma jednak swoje ulubione ciasto. Takie, o które zawsze mnie prosi na święta:
„Zrób to dobre, z marchewką!”.
Więc robię, zawsze podwójną porcję. Na Wielkanoc i na Boże Narodzenie. Czasem bez okazji.
Wy też możecie!
Jest bardzo łatwe, z dodatkiem marchewki, płatków kokosowych i ananasa. Miękkie, wilgotne, aromatyczne i oczywiście bez mas, przekładańców i innych cudów. Ciężkie i wilgotne.
Chciałam Wam także podać przepis. Świetny do zrobienia na weekend.
Ulubione ciasto marchewkowe mojej Babci
(nauczyłam się je robić dzięki Lisce)
Składniki:
(na jedną porcję, polecam podwoić)
- 300 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia (w oryginalne jest 1 łyż. proszku i 1 łyż sody, ja daję sam proszek)
- 250 g cukru (daję tak szklankę po prostu, ja lubię cukier brązowy, ale nie zawsze mam)
- 2 łyżeczki cynamonu albo przyprawy do piernika (często daję cynamon plus gałka muszkatołowa, można dać mniej)
- 170 g oleju roślinnego (normalny, słonecznikowy czy tam rzepakowy może być)
- 2 szklanki tartej marchewki (trę jak mi się chce: część na dużych, część na drobnych oczkach zazwyczaj)
- 3/4 szklanki wiórków kokosowych
- 3 jajka
- 1 puszka ananasów, odsączonych z polewy, pokrojonych na kawałki
- szczypta soli
Wykonanie:
Bardzo proste.
Umiałaby to zrobić nawet moja siostra, gdyby się jej chciało zacząć piec zamiast grać w Minecrafta.
W dużej misce mieszamy składniki suche: mąkę, cukier, proszek do pieczenia, przyprawy, sól.
Dodajemy cukier i olej, jajka, mieszamy dokładnie.
Dodajemy marchewkę, wiórki kokosowe, ananasa, mieszamy jeszcze raz, porządnie.
Wlewamy do foremek (ja używam tutaj takich mniejszych podłużnych foremek i ciasto jest grube, ale można rozlać do takiej kwadratowej jak do brownies (22 na 30 centymetrów około) i wtedy będzie cieńsze i mniej zwarte.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym na 180 stopni (z termoobiegiem na 170 około) przez około 40 minut. Ciasto ma się zarumienić (gdyby się za mocno rumieniło, trzeba przykryć formą aluminiową), wykałaczka czy tam zapałeczka włożóna w środek powinna wychodzić czysta (w tym sensie, ze bez surowego ciasta, mi się nigdy nie zdarzyło, żeby po takim czasie było niedopieczone w moim piekarniku).
Wyciągamy, studzimy, kroimy, jemy.
Bardzo proste!
Aż żałuję, że zepsuły mi się dziś drzwiczki do piekarnika i muszę je oddać do naprawy, bo zrobiłabym sobie przez weekend.
Smacznego!