Mam za sobą kolokwium z makrosocjologii! Mam nadzieję, że z pozytywnym zakończeniem – spędzało mi sen z powiek. Taka rozgrzewka przed styczniowymi egzaminowymi zmaganiami.
A trochę się pozmagam i zaczynam właściwie od dziś.
Ze względu na studia w styczniu będę gotować rzeczy szybkie i sprawdzone.
Jednak niedziela jest niedzielą i o ile będę w Krakowie, zawsze postaram się przygotować coś dobrego.
Chciałam jeszcze się pożalić: odwiedzili mnie „kolędnicy” – takie tam chłopaki z gimnazjum. Mój Pan był w sklepie, więc nierozważnie otworzyłam drzwi, będąc przekonana, że to On. Otwieram a tam chłopaki coś śpiewają. Nie miałam co im za bardzo dać, więc popędziłam do kuchni, wyciągnęłam moje ukochane pierniczki, jakie robiłam w pocie czoła i śliwki w czekoladzie. Dałam im trochę w ładnym pudełeczku. Nie powiedzieli nawet „dziękuję” – niedbale wzięli i stwierdzili ” może być”.
Minutę potem wrócił mój Pan, oczywiście dostałam reprymendę za otwieranie obcym. ale nic to. Po pół godziny idziemy na spacer. Wychodzę na schody a tam – moje ciasteczka rzucone na schodach. Może to i zabawne, ale zrobiło mi się strasznie przykro. Chciałam być miła a nie dość że dostałam reprymendę to jeszcze to co przygotowałam zostało wyrzucone. Nigdy więcej.
Jeśli ktoś coś ode mnie dostanie na kolędzie to tylko dzieci.
W ostatnią niedzielę przygotowywałam lekki obiad.
Był dla mnie powodem do frustracji – zajrzałam do magazynu „Kuchnia” i postanowiłam wykorzystać to co już miałam w lodówce – padło na tortillę.
Może tylko ja nie jestem w stanie zarobić ciasta z podanych przez magazyn proporcji i rozwałkować go tak, żeby z podanej ilości wyszło 8 sztuk – niemniej nieźle się namęczyłam, żeby przygotować tortillowe ciasto. Nie łudzę się, że pierwsza tortilla będzie znakomita, ale byłoby miło gdyby jednak składniki chociaż się łączyły.
W każdym razie, po pewnych modyfikacjach i potyczkach wyszło coś takiego, jak możecie obejrzeć na obrazku.
Jeśli kupicie gotowe spody do tortilli, albo zrobicie spody pszenne będzie to bardzo szybkie danie. Nie jestem fanką kuchni meksykańskiej (jakoś nie bardzo odpowiada mi połączenie smaków), ale mój Pan mówił coś o tortilli więc podjęłam wyzwanie.
To co wyszło to połączenie tortilli bez mięsa z quesadillas.
Tortilla – quesadillas :-)
300 g ciasta na tortille
200 g żółtego sera
3 cebule
kilka ostrych papryczek (miałam peperoni marynowane i pastę z chilli)
oliwa
Sos: 2 ostre papryczki (nie miałam, dałam więc pastę z chilli)
puszka pomidorów
czerwona fasola (tak z 1/3 puszki)
cebula
łyżka liści kolendry (opcjonalnie)
łyżeczka pieprzu
2 łyżeczki słodkiej papryki w proszku
łyżeczka ziaren kminu rzymskiego
1/2 cytryny.
Z ciasta formujemy placuszki o średnicy 10cm (ja tam pokroiłam większe placki na prostokątne kawałki). Ser kroimy w plastry (wydaje mi się, że lepiej zetrzeć) układamy na tortilach. Cebulę i papryczki siekamy, szklimy na oliwie, rozkładamy na połowie placków. Przykładamy drugą połową.
Robimy sos:
Papryczki pozbawiamy pestek, siekamy, szklimy z cebulą. Dodajemy pomidory, fasolę i przyprawy. Doprawiamy do smaku, polewamy cytryną i dusimy przez kwadrans.
Qesadillas zapiekamy w piekarniku, gdy ser się rozpuści, polewamy sosem.
Wersja szybsza: 10 sekund w mikrofali:-)
Tortilla:
Jak chcecie się pomęczyć zp rzepisem „Kuchni”, albo umiecie to zrobić, to dajcie znać!
100g mąki kukurydzianej
50g mąki pszennej
łyżeczkasoli
4-5 łyżek wody
Wszystko zagniatamy(tiaa, jasne)., formujemy kulki i rozwałkowujemy na placki o średnicy 10-15 cm. smażymy na rozgrzanej patelni bez tłuszczu.
Tym razem powiem „powodzenia”! zamiast „smacznego”.