>Dzisiaj będzie przepis z dedykacją.
Dedykuję go mojej przyjaciółce Agnieszce, która zaopatrzyła mnie jakiś czas temu w fantastyczną, klasyczną książkę kucharską Katie Stewart ” The Times Cookery Book” z 1978 roku – pierwszy raz została wydana w 1972, moje wydanie jest o kilka lat młodsze. Dziękuję!
Początkowo miałam napisać jeden post, ale ponieważ troszkę się rozpisałam z recenzją, obiecany przepis będzie post wyżej :-)
Katie Stewart była korespondentką kulinarną „The Times” i po pewnym czasie jej zebrane przepisy, wcześniej publikowane w gazecie, zostały ubrane w książkę kulinarną. Sama odebrała wszechstronne wykształcenie kulinarne, praktykowała we Francji ( w szkole Cordon Bleue), w Nowym Yorku uczyła się fotografii kulinarnej, w Anglii testowała potrawy dla Nestle.. Można powiedzieć, że jest to książka osoby niezwykle kompetentnej.. (ah, chyba rozminęłam się ze ścieżką kariery :-))
Książka jest pomocą dla gospodyni domowej – znajdują się w niej zarówno przystawki, pierwsze i drugie dania, klasyczne desery, przetwory, musy, puddingi itp – jednym słowem, wszystko co w kuchni angielskiej było pyszne, zanim wymyślono fast-foody:-)
Pozwolę sobie zacytować fragment wstępu książki, z którym w zupełności się zgadzam: ” Katie Stewart jest Szkotką i jak większość Szkotek jej podejście jest zawsze praktyczne i przyziemne (down to earth). Pisząc, z talentem zbiera najlepsze tradycyjne przepisy, których uniwersalność sprawia, że pasują na każdą okazję”. (mój wolny przekład)
Książka jest skromnie ale przepięknie ilustrowana, co możecie zobaczyć na fotografii poniżej:
Jednym słowem, uniwersalna książka, trochę taka nasze „Jedyne praktyczne przepisy”, tyle że późniejsze i bez aspiracji autorki to bycia kulinarną alfą i omegą. Bardzo dobrze się czyta, książka jest w stylu „Retro” (autorka np, wyjaśnia przydatność lodówki i alternatywne sposoby przechowywania pożywienia) i naprawdę, kiedy porówna się książki z tego samego okresu wydawane w Polsce ( a raczej zakres dostępnych składników) w stylu 365 obiadów z ziemniaka, naprawdę widać przepaść i pozostaje podziwiać umiejętność mam i babć.
W każdym razie Katie Stewart bardzo przyjemnie się czyta, receptury są proste i nieskomplikowane, do tej pory wypróbowałam dwie: mus borówkowy na zimno (przepis znajdziecie powyżej) oraz przepyszne, leciutkie scones (niestety nie zamieściłam przepisu).
W każdym razie do lektury jeszcze nie raz sięgnę a jeśli gdzieś się Wam nawinie np. w second handzie to bardzo polecam:-)