Rosół, grzybki, 50 twarzy Greja czyli DD TVN.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Stali obserwatorzy Facebookowi dobrze wiedzą,że w ubiegłym tygodniu gościłam w Dzień Dobry TVN.
Co prawda nie jest to mój pierwszy publiczny występ w telewizji (mówiłam na przykład o ziołach w domowej apteczce  czy o naturalnych sposobach na przeziębienie), ale za każdym razem uczę się czegoś nowego i za każdym razem jest to dla mnie bardzo stresujące doświadczenie.

Bo pomyślcie jak to jest.

Tutaj możecie zobaczyć cały mój występ w Dzień Dobry TVN (podzielony na trzy części)

Dzwoni do Was telewizja, obiecuje pięć (dosłownie) minut sławy, hotel i nocleg. Brzmi fajnie?

Tak się akurat składa, że jesteście nieco chorzy, wróciliście z wyczerpującej podróży z Blog Forum Gdańsk (pozdrawiam ekipę krakowską, która dzielnie wracała z Gdańska przez naście godzin z powodu uziemionych lotów), wiecie, że po drodze macie parę terminów. Wiecie, że wylotówki z Krakowa są zatłoczone (jak to przed Wszystkimi Świętymi) i wiecie, że nie ma takiej możliwości, żebyście dotarli do Warszawy szybciej niż w pięć godzin. Przynajmniej wtedy nie było, sprawdzałam tę przyjemność dwa dni wcześniej.

Niemniej jednak zgadzacie się, zależy Wam, żeby powiedzieć coś w miarę sensownego. To tylko kilka minut, ale ja zawsze mam z tył głowy taką własną presję, żeby spróbować powiedzieć coś wartościowego, ciekawego, że może komuś gdzieś przydadzą się Wasze informacje.

Zastanawiacie się, co by tu pokazać? Macie dzień czy dwa na przygotowania.

Ja postanowiłam pokazać po prostu to, co robiłam ostatnimi dniami i opowiedzieć troszkę o adaptogenach, czyli substancjach roślinnych podnoszących odporność.  Rokitnik, dzika róża, rosół (tak, jestem święcie przekonana, że gdyby nie te siedem litrów rosołu wypitych w ubiegłym tygodniu, nigdzie bym nie pojechała). Jesteśmy w domu, prawda? Tyle, że rokitnika i róży nie kupicie od tak i trzeba pójść, znaleźć, pobrudzić sobie ręce, przywieźć to ze sobą w tych siatkach i  słoikach.

Ale nic to, uzbieracie między milionem innych zajęć, pojedziecie, pokażecie. To nic, że jesteście w hotelu o drugiej w nocy i o szóstej trzeba wstać (w takiej sytuacji naprawdę nie ma znaczenia czy hotel ma 3 gwiazdki czy 4, jeśli ma łóżko i wifi, wydaje się być idealny!) i wierzyć w moc charakteryzacji.

Idziesz więc przed te kamery, dostajesz karteczki z wejściami i modlisz się, żeby zapamiętać wszystko co chcesz powiedzieć („Pamiętaj Klaudyna, powiedz,że rokitnik jest pod ochroną w stanowiskach naturalnych, nie zapomnij, nie zapomnij, jest pod ochroną na wybrzeżu, nie chcesz go mieć na sumieniu”). Jeden fałszywy ruch i Cie ukamienują w komentarzach.

Okazuje się na miejscu, że oczywiście wszyscy są mili (co jakiś czas masz tylko ładnie wyglądać w tle kamery;)), zaczyna się rozmowa i wszystko co sobie przygotowałeś, zaczyna się lekko sypać.

Tym razem miałam z głowy ubranie, bo sukienkę kupiłam akurat na Blog Forum Gdańsk. Wzięłam też ze sobą koturny, ale miałam je tylko na wejściu na wizji i do chodzenia „po studio”. Gotowałam boso;)

Zaczynasz o rosole, kończysz na Greju.

Zaczynasz mówić o grzybach shitake, mówisz, że masz je w piwnicy i dygresja schodzi z tej piwnicy na na 50 twarzy Greja. Właśnie w tym momencie zrozumiałam jaki jest klucz występu: trzeba się wyluzować. Pozwolić prowadzącym prowadzić, samemu się trochę zabawić. Wiedzieć mniej więcej co się chce powiedzieć (ja zazwyczaj wiem o czym mówię, więc nie ma problemu większego) i dać sobie nieco popłynąć.

Potraktować to jako coś przyjemnego, nie stresującego.

Pierwszy raz czułam się przed kamerą dość rozluźniona i wydaje mi się, że to najlepszy występ w telewizji jaki miałam do tej pory. Słowem kluczem jest luz i dystans do siebie. Ubrudzi się rokitnikiem coś, to się ubrudzi. Zupa nie dojdzie, to nie dojdzie (bo nie wiem czy wiecie,że to nie jest tak,że ja tam cały czas gotuję, co jakiś czas jesteś proszony o puszczenie planu,żeby nie przeszkadząć, więc nie ma co robić trudnych potraw), przejęzyczysz się do się przejęzyczysz, nie wpadnie policja językowa, żeby Cię skuć i wywieść do więzienia. Internetowe oddziały Policji Językowej, zawsze na straży czystości mowy, się nie liczą:)

>Miałam mnóstwo obaw co do tego wystąpienia, ale koniec końców chyba wyszło fajnie.
Na końcu pan Prokop mrugnął do mnie:

– Fajna jesteś, wiesz?

– Ty też!

Prosiliście o relację, tutaj możecie obejrzeć wszystkie wejścia w Dzień Dobry TVN:)