Dzień dobry!
Niedawno przeczytałam, że za każdym postem powinna stać historia.
Ludzie kochają historie i opowieści – zaś w czasie Internetu, gdzie uwaga utrzymuje się na poziomie kilku sekund, to właśnie opowieść sprawia, że czytelnicy chcą poświęcić odrobinę swojego czasu.
Jaka jest historia za tymi placuszkami?
W niedzielę wstaliśmy późno. Ubrałam się, włączyłam komputer, a potem upiekłam racuszki. Zostawiłam trochę ciasta na później, zrobiłam zdjęcia. A potem upiekłam je jeszcze raz.
Żadna historia powiecie? To prawda – czasami po prostu nie ma opowieści. Czasem gotuję, tak po prostu.
I tak po prostu przygotowałam dzisiejsze racuszki: z dodatkiem mąki żytniej, kardamonu i odrobiny gałki muszkatołowej, ze śliwkami i bananami. Wszystko podałam z własnoręcznie robionym dżemem malinowym, płatkami migdałowymi i kawałeczkami czekolady.
A że w post w środku tygodnia? Z dedykacją dla wszystkich, którzy czekają na piątek!
Miłego (słodszego) dnia!
Przepis jest bogaty, a placuszki niezbyt słodkie – dlatego jeszcze posypałam je cukrem pudrem.
Możecie dodać to, co macie pod ręką – to właśnie urok tego typu wypieków.
Już kilkoma można się najeść – nie tylko na śniadanie: na wczesny obiad, podwieczorek, kolację.
Przepis zaczerpnęłam od Polki – i po drobnych zmianach, przekazuję go Wam!
Mocno czekoladowe racuszki. Nie tylko na śniadanie
Kilka uwag:
– jak dla nas, jest to spora porcja dla 4 osób
– placuszki sporo urosną, więc trzeba zrobić pomiędzy nimi odstępy na patelni – ja dawałam tak nie całą łyżkę ciasta
– ciasto można przechowywać w lodówce (przykryte np. folią aluminiową) i wykorzystać np. następnego dnia. Gdyby było zbyt zwarte- dodajemy trochę mleka i mieszamy.
Składniki:
- 100 g mąki pszennej (ja użyłam orkiszowej)
- 100g mąki żytniej razowej (typ 2000)
- 2 czubate łyżki dobrego, ciemnego kakao (lubię Decomoroeno)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 0.5 łyżeczki sody
- 3 czubate łyżki białego cukru
- 2 jajka
- 300 ml – 350 ml mleka
- kilka śliwek
- dojrzały banan
- przyprawy: szczypta soli, świeżo starta gałka muszkatołowa, kilka ubitych ziaren zielonego kardamonu
- 50 g czekolady (u mnie gorzka)
- olej do smażenia (u mnie sklarowane masło)