Spis treści
Dzień dobry,
Dziś chciałam Cię porwać na ostatnią część spaceru po Neapolu. Byliśmy już na tłocznych neapolitańskich uliczkach oraz na neapolitańskim targu . Dzisiaj idziemy po najważniejszą rzecz czyli.. po jedzonko!
Będziemy zaglądać do małych sklepików i kawiarenek, zjemy klasyczną pizzę (i nauczymy się gorzkiej lekcji, że o dobrą pizzę wcale nie jest łatwo!), podjemy masą słodyczy. Nie czytaj tego postu będąc głodnym!
Sprzedam Ci też kilka praktycznych porad odnośnie neapolitańskiego jedzenia – bo w sumie Neapol to miejsce, które warto mieć na swojej liście „rzeczy do zrobienia!”.
Zapraszam!
ps. większość zdjęć zrobiłam telefonem. Kiedy jest tłoczno, ciemno i głośno, telefon sprawdza się najlepiej do dyskretnych zdjęć:)
Chcesz się najeść, jedź do Neapolu
W Neapolu jedzenie jest wszędzie. Jeśli pojedziesz do Rzymu i będziesz liczyć na streetfood (jedzenie uliczne), możesz srogo się zawieść. Na ulicy sprzedawane są o tej porze roku praktycznie tylko kasztany. Dobre kasztany nie są złe, ale jak się domyślasz może to troszkę rozczarować, kiedy człowiek się nakręci na super doznania smakowe, a dostajesz kasztany.
Chcesz się najeść dużo, dobrze i tanio (nawet jak na Polskie warunki), jedź do Neapolu! Z Rzymu to tylko godzina drogi szybkim pociągiem (około 45 euro w jedną stronę) lub dwie i pół godzinki pociągiem nieco wolniejszym (11 euro). Także, jeśli jesteś na kilka dni w Rzymie i jesteś w stanie odpuścić sobie oglądanie kolejnych zabytków, to wybierz się do Neapolu, żeby sobie podjeść!
W Neapolu czeka na Ciebie wiele pyszności.
Słowo klucz – czeka.
„Bez czekania nie ma szamania”
Weźmy sobie taką pizzę. Twój gospodarz powie Ci, gdzie znaleźć najlepsze pizzerie. Idziesz sobie więc w uliczkę i myślisz, że zjesz sobie pizzę u pizzowego źródła, czyli słynną pizzę neapolitańską. W końcu bez tego wizyta nie jest pełna, prawda?
Wydaje Ci się, że nie będzie z tym problemu.
Błąd!
Stajesz przed jedną z polecanych pizzerii i widzisz kolejkę ludzi czekających na stolik, która wygląda mniej więcej tak:
Pamiętaj, że jest zima. Wolę nie myśleć, jak jest latem.
Pierwszego dnia musiałam obejść się więc smakiem i jedyną pizzą jakiej spróbowałam była pizza fritta.
Oto całe menu w jednej z kawiarenek:
A sama pizza fritta wygląda tak: smażone ciasto z dodatkami. Ciepłe i sycące, chociaż nie powiem, żebym została wielką fanką.
Następnego dnia postanowiłam być mądrzejsza.
Sprzedam Ci teraz radę wartą milion
Albo przynajmniej dobrą pizzę:)
Przed znanymi pizzeriami, takimi jak Sorbillo, kolejki są zawsze.
Bez względu na porę dnia – pizzeria jest oblegana od samego otwarcia (czyli godziny 12 – 13), po późne godziny wieczorne. Im później przyjdziesz, tym dłużej czekasz. Generalnie, zawsze będziesz czekać.
Najlepszą porą na przyjście pod pizzerię jest około 20 minut przed otwarciem. O godzinie 12 albo 12.05 czy 12.15 narażasz się na tłumy, ale kwadrans przed otwarciem masz szansę, że uda Ci się wejść w pierwszej turze i zająć stolik! (najłatwiej jest dać się ponieść tłumowi po prostu;)).
Kelnerzy obsługują sprawnie i szybko, kiedy się jest już wewnątrz, ale problemy są nawet z wyjściem z restauracji. Otacza Cię głodny pizzy tłum, trzeba się naprawdę mocno przepychać.
Chcesz zjeść pizzę i nie chcesz za długo czekać, 20 minut przed otwarciem pizzerii to dobry czas!
Po zjedzeniu neapolitańskiej pizzy, przez długi, długi czas nie będziesz mieć chęci na pizzę w Polsce.
Próbowałam pizzy w słynnej Sorbillo, zamówiłam najprostszą margerittę, tyle, że ze świetnymi dodatkami: mozarellą di buffala DOP, certyfikowanymi przez slow food pomidorkami i świeżą bazylią.
Była prze-py-szna! Nie ścieniam, nie dorabiam sobie ideologii do tego, że musiałam czekać w kolejce. Po prostu najlepsza pizza w moim życiu, w stylu neapolitańskim. To znaczy z elastycznym ciastem, które można zwinąć w trójkąt i podjadać!
Jeśli chodzi o cenę, wahają się od 2 euro po 9 euro. Pizze są wielkie, zacne i niezwykle smakowite!
Nie udało mi się spróbować pizzy we wszystkich pizzeriach, które chciałam odwiedzić (kolejki! czekanie!), jednak taka w pizzeriach „bez rekomendacji” również była smaczna. Niżej: pizza serowa z pomidorkami i orzechami włoskimi.
W Rzymie oczywiście też znajdziesz pizzę, tyle, że jest to pizza robiona na twardszym cieście, które się nie zgina.
Jednym słowem, jeśli masz ochotę na prawdziwą pizzę, siadaj w ten pociąg z Wiecznego Miasta i wybierz się do Neapolu.
Myślałam, że to ściema i „pizza to pizza”.
Byłam w błędzie.
A jeśli jesteśmy przy czekaniu..
Neapol nauczy się pokory i będziesz czekać.
Długość kolejki jest wprost proporcjonalna do ilości oznaczeń i wyróżnień lokalu.
Tutaj mój bilecik po sfogiatelle. To coś jakby pascha z serka ricotta zapiekana w cieście filo.
Numer 9, brzmi dobrze. Co to za czekanie? – możesz powiedzieć.
Też się ucieszyłam, dopóki nie zauważyłam malutkiej literki A. A oznacza, że numery dobijają do 100 i zaczyna się nowa numeracja. Na wyświetlaczu dopiero numer 50, czyli w praktyce, przed Tobą tylko 59 osób.
Czekasz na te maleństwa w piecu i uwierz mi, nie chcesz przegapić swojej kolejki.
Cieplutkie sfogiatelle kupuje się na tuziny. Też poszalałam i kupiłam cztery, na dwie osoby.
Smaczne, cieplutkie i zdecydowanie warto spróbować. Myślę, że rano kolejka jest dużo, dużo mniejsza. Chociaż wieczorem, stanie w kolejce neapolitańczycy traktują raczej jako formę rozrywki i okazji do spotkania się i porozmawiania. Dlaczego nie? Pewnie każdy wie, że swoje trzeba odstać. Człowiek uczy się spokoju.
Grzecznie stoisz w kolejce i czekasz.
Na szczęście nie na wszystko trzeba czekać.
W Neapolu królują słodycze
Które są dosłownie na wyciągnięcie ręki. Jeśli kochasz pączki, chrusty i faworki, znajdziesz coś dla siebie!
Tutaj malutkie pączuszki (planuję przygotować na Tłusty Czwartek)
A tutaj ciastka zwane „baba”, pączki nasączane alkoholem lub innym likierem. Bardzo dobre, bardzo słodkie i bardzo tuczące. Dlatego musisz dużo spacerować, aby odpokutować za te szaleństwa. Na szczęście jest gdzie!:)
W cukierniach znajdziesz mnóstwo łakoci..
Jeśli lekkie ciasto pączkowe to dla Ciebie za mało, zawsze możesz spróbować połączyć je z alkoholem i nutellą. C’est la vie!
Pączki zjesz też na słono..
To moje odkrycie.
W rożku dostajesz różnorodne smażone na głębokim oleju warzywa oraz malutkie pączuszki posypane solą. Wyciągasz sobie patyczkiem co Ci pasuje. Fajne, prawda?
Nutella jest królem
A skoro o nutelli była mowa…
Wszędzie znajdziesz nutellę. Na śniadanie oczywiście rogalik i kawa..
Ale znajdziesz też frytki z nutellą albo nutellową pizzę. Musisz mi uwierzyć: nie mam zdjęć, nie próbowałam.
Właściwie nie byłam w stanie jeść zbyt wiele słodyczy, ponieważ ciągle objadałam się tymi rureczkami z ricottą. Zabij mnie, ale zapomniałam nazwy, może przypomnę sobie do jutra:)
Jeśli chcesz sobie zafundować jeszcze skok insuliny i szok cukrowy, zawsze możesz dosłodzić tymi maleństwami z marcepanem. Uwierz mi, o ile nie jesteś maniakiem cukru, prawdopodobnie nie dasz rady wcisnąć w siebie dużej wersji!
Ogólnie w Neapolu można jeść i jeść.
Słodycze, makarony, pizze (chociaż nie tak dużo jak się spodziewałam!), drobne przekąski, targi..
Dla mnie, niejadka, to była naprawdę tortura, bo nie byłam w stanie spróbować nawet połowy!
To oznacza tylko jedno.
Kiedyś trzeba wrócić!
Na ukoronowanie relacji. Piec sprzed prawie 2000 tysięcy lat z Pompei, świetnie zachowany. Myślę, że mógłby służyć „od ręki”, gdyby była potrzeba jego uruchomienia. Italia jest naprawdę niesamowita!