Napój gazowany domowym sposobem. Naturalnie! Arbuz mięta.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
napoj-gazowany-domowy-4644

Dzień dobry,

Lubicie napoje gazowane?

Ja kiedy byłam dzieckiem, uwielbiałam – zwłaszcza mocno gazowaną oranżadę, w której bąbelków było aż tyle, że wychodziły nosem i uszami. Wiecie, taką za 50 groszy, którą pani otwierała w sklepie – potem trzeba było wypić ją szybko na spółkę z koleżanką i oddać butelkę, albo wziąć butelkę ze sobą i zapłacić kaucję. Oczywiście, zawsze odnosiłyśmy butelkę, ponieważ kaucja była równa prawie drugiej oranżadzie :-)

A co powiedzielibyście na napój gazowany domowym sposobem? Bez konserwantów, sztucznych barwników, pełen owoców (u mnie arbuz z miętą) i stosunkowo niewielką ilością cukru?

Schłodzony i przyjemnie musujący podniebienie?

Jeśli macie ochotę, zapraszam!

ps. zdjęcie robiłam nieomal z narażeniem życia i bardzo, bardzo szybko. Na tarasie – chyba z 40 stopni, myślałam przez moment, że guma na aparacie mi się stopi:)

Domowy napój gazowany. Pierwsza część filmu: nie byłam pewna, czy eksperyment mi wyjdzie (wyszedł!:)). Druga część filmu: przepis!

Domowy napój gazowany. Skąd te bąbelki?

Do napoju – a konkretnie zmiksowanego z wodą, miętą orzeźwiającą cytryną i niedużą ilością cukru arbuza – dodajemy drożdże. Drożdże plus cukier równa się dwutlenek węgla i to właśnie one zapewniają cudowne, delikatne bąbelki.

Co więcej, drożdże są bogate w witaminy z grupy B i powiedzmy sobie wprost, że raczej niewiele osób popija tak jak kiedyś moja Mama, wyciąg drożdżowy, aby dostarczyć sobie tych witamin. Cóż, teraz będziemy mieli pyszną okazję!

Do przygotowania napoju użyłam drożdży piwowarskich dolnej fermentacji, które kupiłam za kilka złotych w OBI (pojechałam tam po coś innego, wróciłam z drożdżami, tak to już bywa). Równie dobrze nadadzą się do tego celu drożdże wine (najlepiej szampańskie). Możecie spróbować ze zwykłymi, kuchennymi, jednak napój może mieć wtedy drożdżowy posmak. Generalnie drożdże to drożdże, jeśli mają trochę cukru, będą radośnie wytwarzać dwutlenek węgla.

Drożdży których użyłam ani zupełnie nie czuć w napoju, więc nie musicie się obawiać. Gdybym nie miała drożdży piwnych pod ręką (kupiłam je przez zupełny przypadek i przywiozłam do rodziców na wieś) myślę, że próbowałabym z piekarskimi, bez względu na ich smak. Po prostu to był przepis z cyklu „muszę zrobić, albo nie zasnę”.

Napój gazowany domowym suptem- uwaga techniczna.

Zanim zaczniemy ustalmy sobie jedną sprawę: drożdże produkują dwutlenek węgla. Dwutlenek węgla zwiększa ciśnienie w butelce. Dlatego gorąco polecam używanie butelki plastikowej – zostawiamy w niej wolne miejsce (u mnie około 6 centymetrów, więcej niż w oryginalnej recepturze): na You Tube pojawiła się propozycja, że można wyssać wręcz powietrze z butelki, żeby gaz miał więcej miejsca. Wydaje mi się warta odnotowania, dlaczego nie:)

Generalnie ilość drożdży jest niewielka i raczej nic nie powinno wybuchnąć – mi nic nie wybuchło w najgorętszy dzień roku, chyba gorszej pogody na gwałtowną fermentację być nie może:) Drożdże nie działają „z zegarkiem w ręku” – im cieplej tym szybciej działają. Tak więc po prostu obserwujcie Wasze butelki. Jeśli zrobią się twarde, wystarczy dać je do lodówki i już.

Jeśli się obawiacie szybkiej fermentacji , możecie dać butelki do  lodówki wcześniej, też będą sobie tam fermentować tyle że duużo wolniej i łagodnie.

Zauważyłam, że bąbelków jest dużo, ale nie są tak trwałe jak w napojach kupionych w sklepie – jeśli jednak wypijemy trochę soku i chcemy zostawić go na później, możemy dodać odrobinę cukru i przy odrobinie szczęścia, drożdże nagazują nam go ponownie. Tego nie ma nawet oranżada za 50 groszy:)

Polecam obejrzenie filmu numer jeden: wszystko zajęło mi kilka minut, nie ma się co denerwować, tylko eksperymentować!:)

Napój gazowany – test jakości :)
 

Jeśli mamy składniki, przygotowanie całości zajmuje kilka minut, a efekt jest bardzo satysfakcjonujący. Zapraszam!

Napój gazowany arbuz mięta – domowej roboty.

/na 1.5 – 2 litry napoju/

/inspirowany książką True Brews/

Składniki:

  • 1 kg miąższu arbuza, pokrojonego na kawałki
  • 1/2 kubka świeżej mięty (opcjonalnie – np. mojej siostrze mięta nie smakuje)
  • 1/4 kubka soku wyciśniętego z cytryny
  • 5-6 łyżek cukru (plus ewentualnie do smaku) rozpuszczonych w kubku wrzątku
  • 1/4 łyżeczki drożdży w proszku: u mnie drożdże piwne (dolnej fermentacji), można eksperymentować z winnymi lub piekarniczymi
  • plus: woda przefiltrowana/źródlana do uzupełnienia butelki

Dodatkowo:

plastikowa butelka z zakrętką i blender.

Przygotowanie:

Arbuza kroimy w kostkę. Dodajemy do niego sok z cytryny, miętę. Zalewamy wrzątkiem z cukrem. Odstawiamy na około 10 minut, żeby puścił sok.

Po tym czasie blendujemy wszystko na gładką mase, przecedzamy przez sito, żeby pozbyć się pestek. W soku arbuzowym mogą pływać kawałki miąższu.

Przelewamy wszystko do czystej butelki. Dodajemy drożdże. Dopełniamy butelkę wodą, tak żeby zostało około 6 cm wolnego miejsca.

Dotykamy butelkę, będzie lekko się uginać.

Odstawiamy w ciepłe miejsce w temperaturze, powiedzmy, pokojowej (dziś temperatura pokojowa wynosiła 30 stopni:)). Nasz napój sobie spokojnie fermentuje. Kiedy butelka stwardnieje, przekładamy go do lodówki, aby spowolnić fermentację.

Ja robiłam napój około 16 tej, o 24 przeniosłam go do lodówki (na noc po prostu) i wypiłam około 16 tej następnego dnia.

Gdy napój się schłodzi, nadaje się do picia!

Wstrząsamy przed podaniem i ostrożnie otwieramy.

Jeśli chcemy, doprawiamy do smaku.

Podajemy od razu, najlepiej z kostkami lodu.

Każdy napój będzie troszkę inny, ze względu na drożdże użyte w przepisie – i to jest fajne!

Smacznego!

Widzicie: prawdziwe, pyszne bąbelki! Tak, jaram się ;-)

napoj-gazowany-domowy-4640

ps. skusicie się?