Dzień dobry,
Wczoraj opowiadałam Wam o rabarbarze, dzisiaj chciałam zaprosić Was na tradycyjną, rabarbarową dobroć, czyli oczywiście – kompot!
Kiedyś pisałam już o tym w jaki sposób przygotować kompot z rabarbarem i kardamonem, dzisiejszy kompot będzie w troszkę innej konfiguracji. Mamy rabarbar, anyż oraz miętę zebraną z ogrodu. Swojego kompotu praktycznie nie słodzę, jednak jeśli lubicie – można dosłodzić wedle uznania.
Postanowiłam również przygotować krótki film, w którym mówię jak przyrządzić sobie rabarbarowy kompot – w sumie łatwa i przyjemna sprawa, ale wciąż zaskakuje mnie jak wiele osób (często wręcz smakoszy kompotu) nie potrafi go zrobić samodzielnie. Od tej pory nie będzie już wymówki!
Zapraszam!
Kiedy nastają letnie dni, u nas pijemy zazwyczaj dwa rodzaje płynów: wodę mineralną „Piwniczanka” oraz całe gary kompotu (do oporu). Moja Babcia robiła kompot, Moja Mama robi, kiedy jestem w Krakowie ja również go przygotowuję. Nie zawsze z rabarbaru, ale z tego, co jest pod ręką. Największy minus kompotu? Czekanie, aż ostygnie, żeby w gorący dzień mógl gasić pragnienie. Raeszta, moim zdaniem, jest bez zarzutów:)
Kompot możemy przygotować praktycznie z dowolnych owoców – ja robię to tak, że do zimnej wody wkładam owoce oraz przyprawy, zagotowuję i już. Jak pisałam, lubię pić kompot bardzo słabo słodzony. Spotkałam się z opinią, że dietetycy nie polecają kompotów, ponieważ w sumie są to nadal „soft drinks”, czyli napoje z dużą ilością cukru. Nie zgadzam się, ponieważ można praktycznie pominąć substancje słodzące – napój jest nawet bardziej chłodzący!:)
To jeden z tych przepisów, których nie znoszą osoby uczące sie gotować, czyli przepis „na oko” (doskonale rozumiem niechęć do takich przepisów, ale tutaj na prawdę nie ma się co spinać przy przygotowaniu!). Jeśli ktoś umie zagotować wodę i trzymać nóż, zrobi też kompot:)
Nie ciągnąc dalej przydługiego wstępu..
Kompot z rabarbaru z anyżkiem i miętą.
- około 0.5 – 1 kg rabarbaru (dałam „na oko”, im więcej tym lepiej moim zdaniem)
- ze 3 litry wody (lub więcej:))
- anyżek (inne dodatki jakie lubię to imbir oraz zielony kardamon) – 2 gwiazdki
- opcjonalnie: świeża mięta (u mnie była pieprzowa cynamonowa)
- opcjonalnie: cukier.
Przygotowanie.
Łodygi myjemy, kroimy na kawałki (razem ze skórką), zalewamy zimną wodą. Dodajemy przyprawy. Doprowadzamy do wrzenia, gotujemy na małym ogniu przez 15 – 20 minut.
Kompot przecedzamy – kiedy lekko ostygnie do szklaneczki dodajemy trochę ogrodowej mięty – otrzymamy coś na kształt orzeźwiającej herbatki owocowej.
Pijemy, kiedy mamy ochotę.
To tyle!
Smaczego:)