Spis treści
Dzień dobry,
Pamiętacie ze szkoły albo ze studiów to uczucie, kiedy otwiera się kartkę w zeszycie, wpisuje datę i zawsze po sekundzie zastanowienia okazuje się, że jednak wpisaliśmy zły rok. Ten poprzedni. I tak przez kilka kolejnych dni.
Od dawna nie uzupełniałam zeszytów, a jako studentka byłam dość nieporządna i nie zawsze pisałam daty (ale za to notatki miałam w miarę kompletne, chociaż chaotyczne) i teraz data wyświetla mi się na ekranie telefonu, ale nadal ciężko jest mi uwierzyć, że to „JUŻ” kolejny rok. Jak to się stało?
Kiedy byłam mała pamiętam, że pomiędzy jednym rokiem a drugim mijały wieeeki, natomiast teraz jakoś szybciej leci:)
Dziś, na spokojnie, po wyleczeniu niewielkiego kaca Sylwestrowego (za dużo musującego wina na moją słabą głowę, ale raz do roku można;)) usiadłam z herbatą i przejrzałam sobie co wydarzyło się u mnie w ubiegłym roku. Pewnie gdybym nie miała bloga, nawet za bardzo bym nie pamiętała: wszystkie moje pamiętniki kończyły się na kilku pierwszych stronach, ponieważ zawsze brakowało mi zapału.
Przez Święta gruntownie przemyślałam również kilka spraw, które do tej pory gdzieś tam wisiały w powietrzu i zdecydowałam, że Ziołowy Zakątek czekają zmiany. Jeszcze większe niż zmiany z 2012 roku , ale będące ich kontynuacją.
Wrzuciłam Wam do wpisu kilka kolorowych zdjęć, żeby się Wam milej czytało i abyście pamiętali, że kiedyś było lato:)
Jaki był ten rok?
W sprawach osobistych: beznadziejny i tragiczny, nie będę tego rozstrząsać (stali czytelnicy wiedzą o czym piszę).
W sprawach rozwojowych: niesamowity.
W pierwszym kwartale 2013 ukończyłam zdjęcia do książki Łukasza Łuczaja „Dzika Kuchnia”. Nie tylko dużo się nauczyłam i dało mi to niesamowitą satysfakcję, ale przede wszystkim zaprzyjaźniłam się z Łukaszem, który jest niesamowitym człowiekiem i mam nadzieję, że zrobimy razem jeszcze niejedną fajną rzecz!
Już prawie rok współpracuję z „Moim Gotowaniem”, gdzie mam praktycznie całą rubrykę dla siebie i jest to super współpraca! Być może będę również pracować dla magazynu ogrodniczego, ale to jeszcze nie „doklepane” info;)
W końcu ukończyłam również formalną edukację. Zamknęłam sprawę drugiego kierunku: socjologii, no i teraz mogłabym sobie wpisywać przed imieniem „mgr.mgr Klaudynka”. Jak wiecie, studiować uwielbiałam. Jeśli interesuje Was temat, zajrzyjcie do tekstu o tym co dały mi studia i jakie studia wybrać. Skoro jesteśmy przy edukacji, to w czerwcu zakończyłam też podyplomowe studia zielarskie na Uniwersytecie Rolniczym i coś czuję, że nie jest to moje ostatnie słowo w kwestii edukacji!:)
Po studiach zdecydowałam się wstrzymać z poszukiwaniem pełnoetatowej pracy i poświęcić się rozwojowi swoich pasji: co powoli, bardzo powoli, zaczyna przynosić efekty. Czasami trzeba być cierpliwym!:)
Na blogu pojawiła się w tym czasie zupełnie unikalna w polskiej sieci seria o domowym serowarstwie , do której przygotowywałam się pół roku. Jestem z niej bardzo dumna, zwłaszcza, że są pomysły na dalszy rozwój!:) Druga seria z której jestem zadowolona to ta poświęcona aromaterapii i czujcie się zapewnieni, że również będzie się rozwijać! Zwłaszcza że mam dość ekhm, ekhm.. pokaźną kolekcję olejków eterycznych:)
Mam w lodówce kilka serów dojrzewających domowej roboty, niedługo Wam pokażę co się uchowało jeszcze:)
Tego roku, głównie dzięki mojej kochanej Mamie, która ma złotą rękę do roślin i przygotowała nowy kawałek ogrodu po uprawę, mogłam Wam także pokazać wiele egzotycznych ziół, które do tej pory nie są często uprawiane w Polsce. Nigdy jeszcze nie mieliśmy takiego rozbudowanego ogrodu ziołowego!
Z innych, fajnych doświadczeń, super hodowało się azjatyckie grzyby medyczne! Cudne są, prawda?
W drugiej połowie roku dostałam propozycję napisania książki o kosmetykach naturalnych i w dużym skrócie jest to temat, którym teraz bardzo intensywnie się zajmuję: przez większą część stycznia jestem tak zawalona pracą nad książką, że nie wiem jak się nazywam. Tekst praktycznie jest napisany, zostały poprawki i część zdjęć!
Z rzeczy estetyczno-fotograficzno-innych: w końcu kupiłam sobie wymarzony, pełnoklatkowy aparat (i nim robię teraz większość zdjęć, zapewne zauważyliście tę jesienną kolorystykę;)). Zapełniłam kolejną półkę zielarskimi książkami. Na YouTube stuknęło mi ponad 200 filmów. Z drobnostek: w międzyczasie zmienił się też szablon bloga, ale jeszcze jest parę rzeczy do dopracowania. Pewnie jeszcze znalazłyby się jakieś inne podsumowania. Nie zliczę godzin spędzonych nad książkami (pomijając to, ile na nie wydałam;)) czy przed ekranem komputera.
Zmiany, zmiany, mówiłaś coś o zmianach?
Mówiłam. Jak wiecie jestem niespokojnym duchem. Przejrzałam postulaty z 2012 roku i doszło do mnie, że większość zmian, które wtedy planowałam wprowadziłam, ale w niepełnym wymiarze. Teraz będzie inaczej:)
Przejrzałam również swoje posty i książki jakie aktualnie czytam: dobrze wiecie, że od dawna nie są to rzeczy tylko kulinarne.
Dlatego postanowiłam, że mój blog nie będzie już tylko blogiem kulinarnym czy nawet dotyczącym kosmetyki (do tej pory nie było tych postów za dużo, ale kosmetyka mocniej się pojawi:)), ponieważ w jakiś sposób mnie to ograniczało.
Chcę, żeby Ziołowy Zakątek był blogiem jakiego jeszcze w pełni w Polsce nie ma: blogiem typu welness. Dotyczącym dobrego stylu życia, krok bliżej natury. Takim, gdzie są tradycyjne metody przetwarzania żywności, ale też nowinki naukowe. Zioła i piękne historie. Kosmetyki naturalne, ale też czasami coś ciekawego z „głównego rynku”.
Niekoniecznie w temacie mocno ekologicznym (nie mieszkam w lesie, korzystam z prądu i wszędzie staram się znaleźć umiar, ale zawsze jakoś tak wchodzi, że jak się coś robi samemu, to oszczędza się i finanse i środowisko), na pewno nie wegatariańskim czy wegańskim (chociaż z ukłonem w tę stronę, zawsze staram się podpowiedzieć zamienniki czy pokazywać ciekawe produkty roślinne), ale takim, który inspiruje do drobnych kroczków w stronę życia odrobinę lepszego.
Nie jestem fanką stutysięcy portali, które pokazują jak w prosty-skuteczny-i-na-zawsze sposób pozbyć się dolegliwości x (kto czytał Ziołowe BHP ten wie). Nie jestem fanką super diet, które sprawią, że w tydzień zrzucisz pięć kilo. Ale wierzę, że natura ma nam dużo do zaoferowania. I nie trzeba mieszkać w środku puszczy, żeby z tego skorzystać.
Oto najważniejsze zmiany oraz to, co się nie zmieni.
1. Kulinaria zostają.
Kocham gotować, nie ma możliwości żebym przestała. Pojawią się rzeczy związane z tradycyjnym przetwórstwem żywności (np. więcej tekstów o fermentacji, może zrobimy sobie jakąś wędzarniczą kontrabandę nawet, bo słyszałam że UE ma wędzenia zakazać..), pojawią się rzeczy z wykorzystaniem różnych części zwierzęcia (mam taką możliwość, to korzystam, mięso to nie tylko schab) i pewnie dużo różnych mniej lub bardziej dziwnych pomysłów. Gotowanie zostaje, nie ma bata:)
2. Nowe kategorie.
Pojawią się nowe kategorie. Już teraz zapowiadam kategorię „Zdrowie” (będziemy mówić o różnych superfood, ciekawych dietach, domowych remediach innych takich:)) oraz „Ogród”. Mam ogród, więc dlaczego nie było jeszcze tej kategorii?
Plącze mi się po głowie kategoria „Nauka”. Interesuję się naukami społecznymi oraz biologicznymi, zwłaszcza teorią ewolucji i niewykluczone, że będzie więcej wpisów z kategorii recenzja Scientific American czy recenzji książek popularnonaukowych. Może coś o placebo i nocebo? Może o homeopatii? Zobaczymy:)
Wierzę, że częścią dobrego życia jest ciekawość świata. Wiadomo, czasami mamy ochotę na rozrywkę oraz rozluźnienie, ale czasami warto pochylić się nad światem który nas otacza. W końcu ciekawość i próba zrozumienia świata to jedna z tych cech, która czyni ludzi wyjątkowymi.
3. Więcej o stylu życia.
Najważniejsza z nich to „lifestyle” czyli styl życia. Nie lubię tej nazwy, ale na razie nic lepszego nie przychodzi mi do głowy. Jeśli macie jakiś pomysł, podrzućcie w komentarzach!
Przyznałam przed samą sobą, że pomysł założenia drugiego bloga (klaudyna.in) nie był do końca trafiony. Okazało się, że przy moim stylu życia oraz stylu pisania, jeden blog zawsze cierpiał (chociaż powiem Wam, że i tak jestem dumna z tego, że podczas pisania książki byłam bardzo aktywna na Ziołowym:)).
Często też miałam wątpliwości, gdzie powinnam zamieścić tekst: wszystko przez to, że uwidziałam sobie, że na zakątku same artykuły mają być i receptury. Po rozmowie z kilkoma innymi blogerami oraz czytelnikami doszłam do wniosku, że nie ma sensu się rozdrabniać.
Stąd też rozbudowanie tej kategorii.
Znajdą się tutaj „przedruki” z klaudyna.in, ale też tematy luźniejsze: dotyczące rozrywki (może coś o grach karcianych z moją Siostrą?), kultury, podróży, motywacji, inspiracji, marzeń, „zrób to sam”.. Jednym słowem wszystkiego, co dzieje się wokół mnie. Tutaj chciałabym też przedstawić Wam np. kilka sylwetek moich ulubionych zielarzy i zielarek:)
Myślę, że realistycznie rzecz biorąc, zmiany pojawią się powoli ale konsekwentnie od drugiej połowy stycznia, teraz jednak jest okazja, żeby dać Wam znać!
Trzymacie za mnie kciuki, ponieważ to chyba największe wyzwanie blogowe jakie miałam przed sobą do tej pory! Mnóstwo pracy, ale jestem z tych osób, które notorycznie sobie pracy dodają, zamiast ujmować. Taki typ:). Zapewne od połowy stycznia zauważycie, że niektórze rzeczy powoli się zmieniają, dochodzą nowe elementy, różne rzeczy wyglądają odrobinę inaczej.. gdyby coś się sypało, dajcie znać!
Jeśli macie jakieś pytania lub propozycje tematów (zbieram wszystkie Wasze propozycje w specjalnym notesiku:)), dajcie znać!
Pięknego wieczoru Wam życzę.