Spis treści
Dzień dobry,
Ostatnimi dniami spełniłam jedno ze swoich marzeń i wydestylowałam hydrolat z mirry i kadzidła w miedzianym alembiku. Jestem olbrzymią fanką wszelkiego rodzaju kadzideł , żywic i oleożywic. Po prostu współgrają z moją duszą. Jestem fanką do tego stopnia, że zapisałam się nawet na czteromiesięczny kurs on-line dotyczący tylko i jedynie kadzideł (anglojęzyczny).
Uwielbiam żywice dlatego, że są świetne dla skóry (jedyny powód, dla którego nie mam w swoim sklepie z olejkami eterycznymi olejku kadzidłowego jest taki, że nie mogę znaleźć jakości która mi odpowiada i dopóki nie znajdę, to nie będzie:)), niezwykle uniwersalne oraz pomagają oczyścić umysł.
Destylacja tego hydrolatu jest też, mam nadzieję, kolejnym etapem mojej profesjonalnej aromatycznej odysei i w sklepie, oprócz moich ukochanych olejków eterycznych, pojawią się także przygotowywane przeze mnie w krótkich seriach hydrolaty (tak, ten również można kupić, ale o tym dalej). W tym poście przede wszystkim chciałabym Ci pokazać krok po kroku, jak wygląda przygotowanie takiego hydrolatu.
Zaczynamy?:-)
. Pokażę Ci to krok po kroku. Niektórzy uważają, że wiedzę lepiej jest zachować dla siebie, zwłaszcza, jeśli prowadzi się biznes, ja jednak mam inne podejście. Niechaj wszyscy sobie destylują, jeśli chcą i nie mam oporów przed pokazaniem Ci całego procesu!:)
Destylacja hydrolatu kadzidłowego w miedzianym alembiku
Co to jest hydrolat?
Hydrolaty/wody kwiatowe/hydrosole są również częścią aromaterapii i czymś więcej niż tylko „pachnącą wodą”. Mogą być stosowane jako toniki do twarzy, bazy do kremów czy, w rękach doświadczonego aromaterapeuty, wewnętrznie. Zapewne znana Ci jest woda różana czy woda z kwiatów pomarańczy: to przykład (jednak zły: są one bardzo często fałszowane i dodaje się sztucznych aromatów) użycia hydrolatów właśnie w kuchni. Profesor Baser, światowej klasy specjalista od olejku z oregano i tymianku, którego spotkałam kiedyś na konferencji naukowej, wozi ze sobą hydrolat z oregano w buteleczce, ponieważ pomaga mu przy problemach żołądkowych.
Tak więc jak widzisz, zastosowań jest bardzo dużo..
Moje cudeńko:). Narobiłam się przy nim praktycznie dwa dni, ale było warto! :)
Współcześnie zainteresowanie hydrolatami jest stosunkowo niewielkie – wysokiej jakości hydrolat, zwłaszcza świeżutki wymaga masy pracy. Zwłaszcza, jeśli chcesz go przygotować tak jak trzeba, czyli destylujesz z myślą o uzyskaniu hydrolatu, a nie olejku eterycznego.
Dodatkowo, świeże hydrolaty, które są bez konserwantów albo jedynie leciusieńko zakonserwowane, są nietrwałe. Jeśli chce się osiągnąć optymalne efekty, powinno się taki hydrolat zużyć do około 6 miesięcy od daty wytworzenia (maks 12, ale to w zależności od hydrolatu).
Powiem Ci jednak, że taka praca daje mi masę satysfakcji. Czasem łatwo jest zapomnieć, jak to jest robić rzeczy „od podstaw”, zwłaszcza kiedy jest się właścicielką początkującej firmy, trzeba radzić sobie z fakturami, dostawcami i innymi takimi.. Zrobienie czegoś własnymi rękami jest niezwykle satysfakcjonujące!
Destylujemy hydrolat mirrowo-kadzidłowy
No dobrze, od czego zacząć?
Najlepiej od podstaw.
Potrzebujemy na pewno wody.
Tutaj powiem, że jestem totalnie szalona, ponieważ uparłam się, że woda ma być źródlana. Nie źródlana z butelki, ale z najprawdziwszego źródła. Wyczytałam kiedy, że do hydrolatów najlepiej się nadaje „woda żywa”, czyli nie demineralizowana (jak używają duzi producenci często), nie z kranu, ale ze źródła. Pomyślałam, że nawet jeśli jest to może wyimaginowana koncepcja, to jest na tyle romantyczna, że będę mieć wodę ze źródła.
Sęk w tym, że najbliższe źródełko jest około 3 kilometry od nas. Wybrałyśmy się z siostrą do miejsca, gdzie wybija, poparzyły nas pokrzywy, ale było warto. Przyniosłyśmy razem 5 litrów wody do destylacji:).
Młodsza siostra powiedziała: „Nie rozumiem dlaczego to robisz, ale szanuję Cię za to, że chce Ci się iść po tę wodę i tak nikt by pewnie tego wysiłku nie zauważy”.
Wiem, że pewnie nikogo to tak naprawdę nie obchodzi, ale powiedzmy, że mnie obchodzi i nie bylabym w pełni szczęśliwa nie mając wody źródlanej:)
Oprócz wody potrzebujemy mirry i kadzidła. Ponieważ ja sobie nie żałuję, włożyłam na 4 – 5 litrów wody 2 kilogramy żywicy kadzidłowej i 1 kg mirry. Jeśli zapytasz czy się taka ilość opłaca, to odpowiem Ci, że ani trochę, ale ładnie pachnie:).Użyłam kadzidła Boswellia carterii.
Część kadzidła namoczyłam już wcześniej w wodzie, żeby było łatwiej destylować. Staje się bardzo szybko białe i miękkie. To samo zrobiłam z mirrą, której Ci tutaj nie pokażę, bo po prostu wyglądała jak brunatna masa:)
Oczywiście potrzebujemy jeszcze naczynia do destylowania. Ja stawiam na miedziany alembik. W miedzy jest coś magicznego no i poprawia właściwości fizyko-chemiczne hydrolatu (działa konserwująco).
Do żywic używam specjalnego alembika typu al-quitar. To jeden z najstarszych typów alembików – jedna z najstarszych konstrukcji destylatorskich na świecie.
Taki amelbik charakteryzuje się tym, że głowica chłodząca znajduje się u góry.
Alembik trzeba podpiać do źródła gazu (trzeba zakupić specjalny, stabilny palnik, ja używam żeliwnego) oraz wody. Widać dwie rurki, jedna odprowadza, a druga doprowadza wodę. Dawniej robiono to za pomocą niewolników i/lub służących, teraz wystarczy pompka akwarystyczna, włożona do dużego garnka.
Al-quitar był tradycyjnie stosowany do destylacji żywic, ponieważ łatwo się go czyści, ale ma podstawową wadę. Woda w głowicy nagrzewa się bardzo szybko. W praktyce oznacza to, że co 20 minut musisz wymieniać wodę w garnku. Mam garnek 20 litrowy, więc bardzo duży, ale 2-3 razy na godzinę musiałam przynosić zimną wodę (tak, jestem blogerką, ale dźwigam).
Wodę gorącą wlewam do drugiej kanki, kiedy się ostudzi, można jej użyć do kolejnej destylacji.
Ale hola, hola, zanim zaczniesz destylować, pasuje przeprowadzić destylację „na czysto”. W dużym skrócie, destyluje się wtedy samą wodę, po to, aby oczyścić alembik pomiędzy destylacjami. W końcu każdy chce mieć czysty hydrolat, prawda?
Taka „destylacja wody” (widzisz ją na filmie) trwa około 1.5 godziny i trzeba alembika doglądać.
Tak wyglądało moje stanowisko pracy wczoraj. Myślałam, że coś popiszę na blogu, ale się nie dało za bardzo:). Robiąc hydrolaty wszystko zlewam do szklanych naczyń (z jedną zlewką się już porzegnałam, kiedy przez przypadek ją strąciłam:(), natomiast tutaj destyluję jedynie wodę, aby przeczyścić alembik.
Kiedy już „przedestylujesz” wstępnie alembik, możesz zacząć destylować właśnie żywice, kadzidło czy co tam sobie chcesz. Unosi się piękny zapach i z szyjki zaczyna cieknąć hydrolat.
Niestety, zapomniałam zrobić zdjęcie pełnego słoika :(. Musisz mi więc uwierzyć na słowo, że „woda” która wychodzi jest lekko mętna, leciutko brunatna i tłusta! To świetnie, bo to oznacza, że do hydrolatu przedostał się też kadzidłowo-mirrowy olejek eteryczny:)
Pamiętaj, że co 20-30 minut, musisz wymieniać wodę na zimną. Jeśli tego nie zrobisz, Twój cenny hydrolat ulotni się w powietrze, dosłownie (zobacz jak to wygląda na filmie). Już na pewno wiesz, że tego nie chcesz, tyle się narobiliśmy, prawda?
Wydajność to około 500ml na godzinę. Kapie tak po parę kropelek, nie przeskoczysz.
Gotowy hydrolat zostawiam do schłodzenia i na drugi dzień butelkuję.
Z tej destylacji uzyskałam równo 35 buteleczek po 100ml. Pamiętaj, że część wody zostaje w żywicy, część może się ulotnić itepe.
Ponieważ część hydrolatu jest dla znajomych, część zaś można zakupić, zależy mi, żeby wszystko było sterylne, więc buteleczki sterylizuję, przelewam wszystko w jednorazowych rękawiczkach itepe.
Bo wiesz, szkoda się narobić i żeby się popsuło, prawda?
Zdecydowałam się tego konkretnego hydrolatu nie konserwować, ponieważ miał zaskakująco dużo olejku eterycznego (tzn. nie wiem co sobie teraz wyobrażasz, ale tak ze 2-3 ml to były, to jest dużo, serio) i jest generalnie stabilny (powinien przechowywany w lodówce spokojnie wytrzymać 2-3 miesiące, może nawet dłużej, ale wiadomo, najlepiej jest użyć do miesiąca:)).
Hydrolatu także nie przecedzałam, dlatego pływają w nim odrobinki żywicy, którą unosi para oraz odrobinki olejku eterycznego (dlatego dobrze jest przed użyciem wstrząsnąć:)). Wygląda „mętnie” i „tłusto”, ale stwierdziłam, że to jest właśnie fajne, kryształowy można kupić wszędzie:)
Zostało jeszcze ręczne wypisanie buteleczek na etykietkach samoprzylepnych, opakowanie każdej buteleczki i wystawienie w sklepie.
Z całego, prawie dwudniowego procesu, uzyskałam kilkadziesiąt buteleczek o delikatnym, kadzidłowym zapachu. Włożyłam je do buteleczek z atomizerem: oficjalnie jest to woda zapachowa o charakterze kolekcjonerskim (bo kurczę, taka prawda!) i można aromatyzować nią pomieszczenie czy poduszki ale ja (nieoficjalnie) uwielbiam sobie spryskiwać buzię, dekolt i biust wieczorem.
Hydrolat mirrowo-kadzidlany jest ceniony ze względów na opoźnianie procesów starzenia, stosowany do wyrównywania kolorytu skóry, lekko napina, jest używany także przez osoby z cerą naczyniową i wrażliwą.
Wyciągnięty z lodówki po prostu sprawia, że jest baardzo przyjemnie, tak 1-2 psiknięcia.
Zauważyłam, że lekko napina skórę i jeśli masz ultra wrażliwą cerę, może być dla Ciebie za mocny bez rozcieńczenia. U mnie przy normalnej jest OK. Zastanawiam się czy do buteleczki nie dodać jeszcze 5g gliceryny roślinnej, dla lepszego nawilżenia i może dorzucę sobie trochę kwasu hialuronowego, jak szaleć to szaleć:)
Można spróbować używać jako naturalnego dezodorantu oraz jako mgiełki po depilacji.
Zapach jest generalnie uni-sex (i sexy, przynajmniej dla mnie:)), jednak marzy mi się kiedyś jeszcze przygotowanie hydrolatu z kadzidła i młodych szyszek, takiego bardziej w stronę męskiego yang, niż żeńskiego yin:).
Co do tego zapachu, to ciekawa sprawa. Włożyłam bardzo dużo kadzidła, więc oczywiście jest „kadzidlany”, ale nie za mocno, ma lekką, migdałowo-cytrusową nutkę.
Co zabawne, dla mnie zapach jest łagodny, co mi pasuje, bo nie czuję się „okadzidłowana” od stóp do głów i jest tam taka miękka nuta (chociaż kadzidła nigdy za wiele!), natomiast moja Mama mówi, że jest bardzo mocny i używa o połowę mniej niż ja, bo tak dla niej mocno pachnie..
To jest chyba kwestia preferencji osobistych – sama jestem ciekawa, co dziewczyny, które zamówiły hydrolat powiedzą:)
Jak kupić hydrolat kadzidłowo-mirrowy?
Kilka sztuk wystawiłam w moim sklepie – większość buteleczek jest już sprzedana albo zarezerwowana, ale zostało parę sztuk. Dorzuciłam jeszcze kilka musów myjących (według receptury przygotowanej na życzenie mojej koleżanki, zrobiłam przed wyjazdem i wrzuciłam, gdyby brakło, to można zapisać się na przedsprzedaż, ale też wiadomo, że to nie hurtowo, tylko raczej „spod lady”).
Jeśli zabraknie dla Ciebie hydrolatu, możesz zamówić go w przedsprzedaży.
Za dwa dni wyjeżdżam na konferencję o medycznych roślinach aromaterapeutycznych do Portugalii, więc nie będzie komu łazić po wodę do źródełka i destylować, natomiast mam jeszcze żywic na jedną destylację, dlatego, jeśli braknie dla Ciebie buteleczki a bardzo, bardzo chcesz, możesz zamówić w przedsprzedaży i podestyluję po powrocie.
Obstawiam, że uzyskam około 35- 40 buteleczek i tyle będzie w przedsprzedaży, potem pewnie zrobię jakiś inny, lipowy mi się marzy (ale trzeba się będzie ozbierać tych kwiatów ostro!:)).
Będzie również destylowana borowina, hydrolat migdałowy (z czeremchy, ale nie za dużo) i co tam jeszcze wpadnie w oko:)
To tyle, jak Ci się podoba pomysł?:)
ps. 19 czerwca prowadzę u siebie warsztaty destylatorskie, gdzie pokazuję alembiki i inne takie, więcej szczegółów za dwa dni, natomiast już teraz można się wstępnie zapisać ([email protected], błagam w tytule „warsztaty czerwcowe”, inaczej zginiecie w odchłaniach mojej skrzynki:)).
Podobał Ci się ten post? Podaj dalej!