Dzień dobry,
Wczoraj pokazywałam Wam konfiturę z bzu czarnego.
Dziś chciałam Was zaprosić na galaretkę z bzu czarnego oraz jabłek – to kolejny sposób na bez czarny, odpowiedni zwłaszcza dla tych, którzy obawiają się pestek bzu:-)
Galaretka jest ciekawa w smaku: w zależności od tego ile cukru użyjemy, możemy stworzyć galaretkę do popołudniowej herbaty (na słodko) lub galaretkę bardziej wytrawną, odpowiednią na przykład do wędlin.
Jeśli macie jeszcze bez czarny w swojej okolicy, polecam zbieranie i przygotowywanie przetworów!:)
ps. tutaj możecie przeczytać więcej o właściwościach i zastosowaniach bzu czarnego.
Galaretka z bzu nieodmiennie kojarzy mi się z czymś co jest retro (często nadużywane słowo) oraz slow food (kolejne często używane słowo). Jednak przyznajcie, jak tu się oprzeć? Przygotowując zdjęcia starałam się, żeby wyglądały zarówno „retro” jak „slow” – zazwyczaj nie obrabiam jakoś specjalnie zdjęć, jednak tym razem ne mogłam się powstrzymać, aby ich trochę nie postarzyć – jak myślicie, oddają klimat?
Galaretka z bzu smakuje nie tylko nam: zwabia też osy poszukujące słodyczy..
Galaretkę z bzu czarnego najlepiej jest przygotować dzień wcześniej: podgotowujemy wtedy owoce bez cukru i pozwalamy im odcieknąć. W tym wypadku do bzu czarnego dodajemy jabłka razem ze skórką i pestkami, które sprawią, że całość powoli się zżeluje. Do galaretki można dodać kilka łyżeczek odciśniętych owoców bzu (ja tak zrobiłam w każdym razie) lub po prostu zostawić sam zżelowany sok: nasza galaretka będzie wtedy błyszcząca i przejrzysta. Wybór należy do Was!
Galaretka z owoców czarnego bzu
/zmodyfikowany przepis z „Tender” Nigella Slatera/
Składniki na dwa słoiczki:
- 500 g owoców bzu czarnego
- 250 g jabłek, najlepiej winnych i kwaśnych (u mnie szara reneta)
- 400 g wody
- 250 g cukru brązowego (w oryginale było 500 g, moim zdaniem to zbyt dużo)
- sok z połowy cytryny
Obieramy bez czarny, myjemy owoce i wkładamy go do garnka z grubym dnem. Jabłka kroimy na ćwiartki i dorzucamy do garnka (w całości, razem ze skórką i ogryzkiem), dolewamy wodę i doprowadzamy do wrzenia.
Teraz zmniejszamy ogień i delikatnie gotujemy (ma tak leciutko tylko „pyrkać”) aż jabłka będąmiękkie.
Teraz ściągamy z ognia i pozwalamy owocom przestygnąć – przekładamy je na czystą gazę, zawiązujemy gazę, kładziemy ją na durszlaku (pod durszlakiem jest miska) i pozwalamy owocom odcieknąć przed noc – dzięki temu galaretka będzie miała ładny, przeźroczysty kolor.
Ponieważ owoce dość słabo odciekają w ten sposób, ja stworzyłam sobie małą konstrukcję, która używa siły grawitacji i wygląda tak (wybaczcie jakość zdjęcia, robiłam w nocy telefonem):
Myślę,że można po prostu pominąć odciekanie i przetrzeć owoce przez gazę/drobne sito i wycisnąć soki, wtedy jednak galaretka będzie bardziej mętna.
Następnego dnia wyciskamy jeszcze delikatnie z naszej sakwy resztę soków (jeśli będziemy naciskać mocno, galaretka stanie się mętna).
Przekładamy sok i ewentualnie kilka łyżek pozostałej po wyciskaniu pulpy jabłkowo-bzowej do garnka z grubym dnem. Dodajemy cukier, sok z cytryny i doprowadzamy do wrzenia: gotujemy na dużym ogniu przez około 10 minut, do czasu, aż masa stanie się gęsta.
Przekładamy do wyparzonych słoiczków i czekamy do czasu, aż galaretka osiądzie.
Smacznego!
ps. jeśli interesuje Was więcej informacji o bzie czarnym polecam także wpisy o:
- właściwościach i zastosowaniu bzu czarnego
- konfiturze z bzu czarnego
- nalewce z kwiatów bzu czarnego
- syropie z kwiatów bzu czarnego
Skusicie się w tym sezonie na bez?