Dzień dobry w tym pięknym, wiosennym dniu!Czy u Was też trwa przedświąteczna gorączka? Ja ogarniam mieszkanie, po czym jutro przyjeżdżam do Rodziców, aby im pomóc w przygotowaniach (i tam świętować:)). Dziś chciałam Wam zaproponować przyjrzenie się babie szafranowej. Przyjrzenie, ponieważ wiem, że z jednej strony czasu niezbyt wiele a z drugiej, przepisów na baby i babeczki o tej porze jest mnóstwo.Mój przepis pochodzi ze, znanej co niektórym osobom, książki „W staropolskiej kuchni i przy polskim stole”. Nawiasem mówiąc, książkę bardzo polecam, nie tyle ze względu na przepisy, co na ciekawe opisy dawnych obyczajów kulinarnych oraz ewolucji kuchni staropolskiej-można ją znaleźć w antykwariatach albo na allegro za kilka złotych.Autorzy piszą o tej babie w taki oto sposób: „znakomite ciasto o prawdziwie polskiej nucie, znacznie bardziej atrakcyjne niż banalne, cukiernicze ciasta i ciastka. Starannie przygotowana i w sam raz upieczona, będzie chlubą wielkanocnego stołu w polskim stylu”.
Zachęceni? Zapraszam!
Baba jest i prosta i trudna do zrobienia. Prosta, ponieważ jak to ciasto drożdżowe, wymaga wymieszania składników i spokojnego wyrastania. Trudna, ponieważ według przepisu wyrabianie ręczne powinno trwać około 40 minut (!). Efekt jest wart pracy, ponieważ dostajemy świetnej jakości drożdżowe ciasto. Można powiedzieć, że o teksturze takiej „jak ze sklepu”, co w tym wypadku jest komplementem.
Jeśli chcecie zobaczyć, jak gospodynie przed erą mikserów planetarnych przygotowywały ciasta, zapraszam do zapoznania się z dalszą częścią przepisu!*
* ja jestem szczęśliwą posiadaczką takiego miksera, więc przygotowanie baby nie było dla mnie problemem. Oczywiście wiem, że nadal stosunkowo niewiele osób posiada taki mikser: gdybym go nie miała, po prostu odpuściłabym sobie wymagający takiej siły w rękach przepis. Dlatego, tym większy szacunek dla tych, którzy próbowali (spróbują)!
Ze bab prezentowanych w książce, wybrałam tę, ponieważ przepis wymagał stosunkowo małej ilości jajek (baba muślinowa – 24 jajka, baba puchowa -10 jajek). Podane w książce proporcje wystarczyłyby na olbrzymią babkę (1 kg mąki!), dlatego podzieliłam je na pół: powstała pięknie wyrośnięta babka o „normalnej” wielkości – ciasto zapełniło dużą, silikonową formę. Ponadto zmieniłam nieco proporcje drożdży: moim zdaniem 4 dag to zdecydowanie za dużo.
W oryginalnym przepisie do ciasta dodawane były rodzynki – co bardzo polecam! Nie miałam ich w kuchni pod ręką (Pan nie lubi rodzynek), wiec zrezygnowałam z dodatku. Jednak z bakaliami baba z pewnością będzie bardziej świąteczna! Dodam jeszcze, że ciasto jest sprężyste, kruche i stosunkowo mało wilgotne. Jeśli poszukujecie przepisu na wilgotną, ciężką i „rozsypującą się” w ustach babę, musicie zerknąć na coś innego. To ciasto jest dość lekkie, raczej zwarte niż puszyste: po prostu bardzo dobrej jakości ciasto drożdżowe. Z rodzynkami na pewno jeszcze lepsze!
Podstawą babki oprócz skórki cytryny namoczonej w rumie i skórki pomarańczy jest szafran, którego duży słoiczek dostałam od Ani z blogu lepszysmak. Dziękuję! Wystarczy chyba na kilka lat!:) Przy okazji chciałam Was zapytać: jak przygotowujecie szafran do użycia? Ja przez około pół godziny namaczałam w zimnej wodzie: baba pachnie szafranowo, jednak miałam nadzieję, że kolor będzie bardziej intensywny. Czy macie jakiś szafranowy patent?:)
Miało być krótko a znów wyszło długo. Zatem, do rzeczy.
Baba szafranowa na sposób staropolski
lekko zmodyfikowany przepis z książki „W staropolskiej kuchni i przy polskim stole”, M. Lemmis, H. Vitry. na jedną sporą babę
Składniki
- 390 g mąki pszennej białej, przesianej przez sito (u mnie typ 500)
- 250 ml letniego mleka
- 20 – 30 g drożdży ( w oryginale 40 g)
- łyżeczka cukru (opcjonalnie)
- 100 g cukru
- 4 żółtka i 2 białka
- otarta skórka z cytryny (ekologicznej albo dokładnie sparzonej), namoczona w rumie przez około 3 godziny (ja moczyłam przez godzinę)
- szczypta szafranu, rozpuszczona wcześniej w zimnej wodzie (przecedzamy wywar przez siteczko i dodajemy samą szafranową wodę)
- mała łyżeczka soli
- 70 g letniego, roztopionego masła
- 50 g rodzynek
- 30 g drobno pokrajanej smażonej skórki pomarańczowej (użyłam gotowej)
- lukier lub cukier puder do podania (opcjonalnie)
Zaczynamy!
- W szklance mleka rozpuszczamy łyżeczkę cukru i drożdże. Do miski wlewamy mleko oraz 120 g mąki (nie musi być bardzo dokładnie). Dokładnie mieszamy łyżką, przykrywamy ściereczką i zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na około godzinę (u mnie wyrastało przez pół godziny w nagrzanym na 30 stopni piekarniku).
- Gdy zaczyn wyrośnie, ubijamy żółtka i białka z cukrem na puszystą pianę. Dodajemy zaczyn, dokładnie mieszamy. Dodajemy szafran oraz skórkę z cytryny (bez rumu!) oraz małą łyżeczkę soli. Dodajemy pozostałą mąkę i wyrabiamy ręcznie przez około 30 minut, aż ciasto zacznie odchodzić od ścianek naczynia i od ręki (ja mieszałam mikserem przez około 15 minut).
- Do wyrobionego ciasta wlewamy roztopione masło, dodajemy skórkę pomarańczową i rodzynki. Mieszamy jeszcze raz, aż zacznie dostawać od ręki (około 7 minut mikserem, zaczyna się robić taka kula).
- Przekładamy ciasto do natłuszczonej formy. Gdy podwoi swoją objętość wkładamy do nagrzanego piekarnika (mój był nastawiony na 170 C) i pieczemy przez około 50 minut (sprawdźcie patyczkiem, czy jest już dobry). Upieczoną babę delikatnie wyjmujemy, studzimy i posypujemy cukrem pudrem lub polewamy lukrem przed podaniem.