Czy dajesz sobie czas na nudę?

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
pedzelki-do-makijazu-3 - Copy

Dzień dobry,

Witam Was pięknie pierwszego dnia 2012  2013 roku. Mam nadzieję, że nie boli Was głowa :-)

Wiele osób pisze dziś noworoczne podsumowania.

Za mną  jednak chodzi inny temat (a jeśli ktoś z jakiegoś powodu jest podsumowań spragniony, zapraszam do postu podsumowującego kolejny rok Ziołowego Zakątka).  Ostatnio zastanawiam się nad tym.. kiedy ostatnio pozwoliłam sobie na kreatywną nudę?

Nuda kojarzy się z czymś złym. Kiedy byłam dzieckiem zatruwałam mojej Mamie głowę, marudząc „nudzi mi się” („to idź porysować/posprzątać pokój, poczytać). Moja siostra się już z rzadka nudzi, bo ma Internet.

Dorośli nie powinni się nudzić: powinni być kreatywni, poukładani i ciągle szukać inspiracji. 

ps. o tym, do czego służy mi ta paletka do cieni, dowiecie się w dalszej części postu :-)

ps2. w poście znajdziecie też kilka dekoracji świątecznych, przygotowanych przez moją Mamę, która jest jedną z najbardziej kreatywnych i uzdolnionych osób, jakie znam (i chyba najwięcej pracującą).

Właśnie w tym poszukiwaniu inspiracji się pogubiłam – po co się nudzić skoro mogę/chcę/powinnam:

  • przeglądać inne blogi kulinarne
  • oglądać/czytać książki kucharskie
  • i jeszcze wiele innych pięknych zdjęć jedzenia…

Był czas, kiedy miałam na liście do obejrzenia kilkadziesiąt blogów kulinarnych. To nic, że na każdy poświęciłam kilka sekund i już biegłam do następnego (przecież się inspiruję – mówiłam do siebie!).

Dekoracje zrobione przez moją Mamę, łącznie z ptaszkami z gliny.. Ona nigdy się nie nudzi, zawsze jest zajęta…

wieniec-3

 

Syndrom Pintrestu. 

Potem przyszedł czas na portal Pinterest, który otworzył mi oczy. Jak pewnie część z Was wie, na Pintereście można znaleźć mnóstwo pięknych zdjęć, nie tylko jedzenia. Polubiłam więc jedną, drugą, piątą tablicę z „food porn”.. bardzo szybko okazało się, że na moim koncie piękne zdjęcia pojawiają się z prędkością światła.

Klikałam na nie szybko, byle dodać je do moich kolekcji, wiecie, żeby nigdy nie uciekły w głębiny Internetu, bo takie są piękne! Zdjęć było coraz więcej, moje kolekcje się powiększały, nieomal kompulsywnie klikałam „dodaj to do…”

I wiecie co?

Nigdy do tych zdjęć nie wracałam.

Nie miałam czasu na spokojnie przeanalizowanie przepisu i tego co jest na zdjęciu, bo tak byłam zajęta szukaniem nowych „inspiracji”.

Moje oczy zalewały nowe i nowe (piękne!) obrazy, tak, że gdybym ich nie „zachomikowała” – miałabym wręcz poczucie winy. Bo przecież są piękne, inspirujące, mogę spróbować zrobić podobne ujęcie.

Wszystko byłoby piękne, gdybym miała czas, żeby się zastanowić nad kompozycją, światłem, układem, może nad sposobem obróbki.

Ale nie – jestem przecież w jaskini inspiracji – kto by się zatrzymywał, jeśli można dodawać i zbierać, zbierać i dodawać! Szczerze mówiąc: rzadko oglądałam je nawet w dużym rozmiarze – przecież i tak jest miniaturka, wrócę do tego później! Tyle, że później nigdy nie nadchodziło.

Mam znajome, które mają na swoich pinterestowych tablicach kilka tysięcy (może teraz już nawet kilkanaście tysięcy) zdjęć.  Nie wiem, może one potrafią to ogarnąć, przeanalizować, może korzystają w jakiś sposób z tych ujęć. Może po prostu lubią coś „mieć” w swoich wirtualnych zbiorach.

Ja jednak odkryłam, że tak nie potrafię.

Teraz na Pinterest wchodzę tylko czasami. Czasem klikam (a jest to portal, w którym można kilkać dosłownie bez końca), jednak częściej przeglądam sobie dwa lub trzy zdjęcia, które mi się podobały i oglądam sobie w spokoju.

Staram się zwalczyć wewnętrzny przymus zbierania, chomikowania i przeklejania. Bo stwierdziłam, że do niczego mnie nie prowadzi.

Kiedyś wydawało mi się, że jest to kreatywne spędzanie czasu, czasem zabijanie nudy: teraz uważam,że w moim wypadku była to strata czasu i wpędzanie się w kompleksy (bo ja takich ładnych zdjęć nie umiem zrobić, a chciałabym). Kto wie, może i umiałabym, gdybym zamiast siedzieć dwie godziny i jak szalona dodawać miniaturki, spokojnie rozstawiła sobie aparat i spróbowała odtworzyć chociaż jedno ujęcie!:-)

A to przygotowany przez moją Mamą wieniec…

ciasteczka-kawowe-14

 

Nuda kolejkowa.

Nie wiem czy często odbieracie awizo na poczcie.

Poczta na moim osiedlu jest dość.. specyficzna. Zazwyczaj w kolejce czeka z 20 osób, z czego często zdarza się ktoś, kogo paczkę zagubiono lub uszkodzono.

Wiadomo – czekać w kolejce na poczcie, żadna przyjemność.

Trzeba zabić czas. Zresztą to samo dotyczy na przykład jazdy tramwajem czy autobusem.

Zazwyczaj czytałam sobie jakąś książkę. Niedawno kupiłam sobie jednak używanego iPhona i złapałam się na tym, że automatycznie wyciągam go w kolejce czy podczas jazdy autobusem. To nic, że to co mogę przejrzeć to co najwyżej znane mi już statusy znajomych na fejsbuku.

I ostatnio tak się zastanowiłam: kiedy dałam sobie czas na myślenie?

Nie ma niczego złego w czytaniu książki czy zabawie telefonem. Ale kiedy tak po prostu jechałam sobie tramwajem i zastanawiałam się.  Nie nad tym, co zrobię na obiad czy czy zdążę przygotować artykuł do gazety. Po prostu kiedy pozwoliłam myślom błądzić i krążyć, bez przymusu?

Wiem, że to może brzmieć niejasno, ale teraz staram się czasami, specjalnie schować książkę i telefon, po prostu patrzeć przez szybę. Bo czasem dobrze jest odciąć nadmiar bodźców i pooglądać miasto za oknem – i wiecie co? Można wpaść na kilka całkiem niesamowitych pomysłów?

Czy da się nudzić kreatywnie?

Dlaczego o tym wszystkim piszę?

Ponieważ od niedawna staram się nudzić kreatywnie.

Biorę jedną książkę kulinarną (na przykład „What Katie Ate”) i staram się zwalczyć przymus przeglądania coraz do kolejnego zdjęcia (i przy okazji dołowania się, że nie potrafię zrobić tak fajnego nawet w 50% i że nie mam tak pięknych dodatków!). Patrzę sobie na zdjęcie i staram się je analizować pod kątem światła, kompozycji..

Robię rzeczy, które nie są związane stricte z moimi zainteresowaniami. Na pierwszym zdjęciu zobaczyliście paletkę cieni do powiek Sleek.  Postanowiłam w świątecznym okresie nauczyć się robić jakiś prosty makijaż oka i pobawić się pędzelkami (nawiasem mówiąc, cieni nie polecam: niektóre z nich są tak słabo napigmentowane, że nawet po zastosowaniu bazy, słabo widać kolor niestety – jestem przyzwyczajona jednak do  cieni mineralnych, które dają mocny kolor).

Oto moje pędzelki : zgubiłam mój ulubiony pędzelek EDM i jakoś tak wpadłam na ten zestaw..

pedzelki-do-makijazu - Copy

 

Czytam blogi nie tylko o gotowaniu, ale też o fotografii,  designie czy projektowaniu wnętrz.

Ot, dla higieny umysłowej.

Czasem biorę aparat i fotografuję coś zupełnie na luzie, używając techniki, która nie jest zbyt przydatna w fotografii kulinarnej: dla przykładu tutaj bawiłam się pierścieniami pośrednimi makro, które zwiększają skalę odwzorowania (powiększenie). Pewnie już widzieliście, ale to jedno z moich ulubionych zdjęć (bursztynu):

 

A te okręgi to nic innego, jak światełka choinkowe fotografowane w manualnym trybie ostrzenia. I co z tego, że zupełnie abstrakcyjne i dziwne?:)

wieniec-7

Staram się nudzić kreatywnie: bo nuda jest paliwem dla umysłu i pracy twórczej.

Czasem dobrze po prostu wrzucić na luz i zrobić coś, czego nie robimy na co dzień. Nie porównywać się z innymi (chociaż czasem jest to dość trudne – jestem rzadko zadowolona z tego co robię i często mi się wydaje, że „taka a taka osoba” zrobiłaby to sto razy lepiej:))

Zwłaszcza w Internecie jest wiele miejsc w które można bardzo łatwo wpaść w poszukiwaniu inspiracji i chęci zabicia nudy, jednak trudniej z nich wyjść.

Dlatego teraz, na ile to możliwe, próbuję nie dać się złapać i inspirować się świadomie. Zatrzymać się na chwilę, pomyśleć, wyłączyć milony możliwości, skupić się na jednej rzeczy.

I nudzić się kreatywnie: z mąką, pędzelkami do makijażu, czy stroną o zielarstwie. Wolniej, ale bardziej przemyślnie…

Mam sto tysięcy pomysłów, łatwo popadam w ekscytację i zbieractwo, ale staram się zwolnić i próbować wszystkiego po troszku. Chyba wychodzi mi na dobre, chociaż nie jest łatwe.

wieniec-4

Nudzicie się kreatywnie?