Brukselka z owocami jałowca i boczkiem.
To danie proste w przyrządzeniu – składa się zaledwie z czterech produktów i bardzo charakterne i zadziorne. Albo przypadnie do gustu albo nie. Wydaje mi się, że nie da się go polubić „trochę”.
Nie jest to potrawa dla wegetarian, mam nadzieję jednak, że wynagrodzę im to zamieszczoną w tym poście recenzją świetnej książki, poświęconej także (w dużej mierze) daniom wegetariańskim.
Składników jest tylko kilka, ale wszystkie składają się na wyraźny i zdecydowany smak potrawy.
Mamy tutaj:
- chrupiącą i jędrną brukselkę, lekko wytrawną o pięknym zielonym kolorze
- nasiona jałowca (o których pisałam więcej tutaj), lekko pokruszone. Sprawiają, że warzywa pachną dymem, polem, lasem, zimą
- wędzony boczek, mocno podsmażony. Oprócz tego, że świetnie smakuje, wytopiony tłuszcz tworzy naturalny sos, otulający wszystkie składniki
- ser żółty o zdecydowanym smaku (użyłam angielskiego sera cheddar, może być także parmezan, pleśniowy.. mój Pan lubi, dla kontrastu z dodatkiem miękkiej, łagodnej mozarelli).
Wynik?
Danie o bardzo apetycznym kolorze świeżych, zielonych warzyw (i to w środku zimy), kojarzące się z domem, ogniem, dymem, lasem. Jednym słowem w sam raz na jesienno (toż pogoda jest iście jesienna) – zimowe pluchy.
Wszystko przyrządzimy w około 15 minut. Możemy podać jako dodatek do dania głównego albo, tak jak zrobiłam to ja, jako osobny posiłek.
Prawdopodobnie powstała ze skrzyżowania kapusty i jarmużu. Jest pełna soli mineralnych, witamin i błonnika. Zawiera min. sód, potas, magnez, cynk żelazo, karoten i kwas foliowy. W główkach surowej brukselki zawarte są goitrogeny, substancje które blokują przyswajanie jodu, jednak gotowanie pozwala się ich pozbyć(ale nie ma się czym martwić, i tak jemy sól jodowaną).
(źródło kobieta.info)
Jednym słowem, raz na jakiś czas, można sobie zafundować brukselkę!:-)
Przepis pochodzi ze świetnej książki Nigell’a Slater’a „Tender” (tom I). Książka (a właściwie dość spora kniga, ponieważ liczy ponad 500 stron) zawiera, w alfabetycznym porządku, informacje na temat warzyw i ich szeroko pojętego zastosowania.
Jeśli kiedykolwiek przechodziliście obok stoiska z warzywami i zastanawialiście się „kupiłbym/ kupiłabym to albo owo, tylko co z tym później zrobić?”, ta książka jest dla Was.
Tender vol. I. Cook and his vegetable path. Niezbyt ciekawa okładka..
Autor jest niezłym gawędziarzem, więc na samym początku zawiera krótkie osobiste refleksje na temat danego warzywa (skupia się tylko na tych, które można uprawiać w ogródku w Anglii), następnie sposób uprawy w ogrodzie, w miarę możliwości istniejące odmiany, sposób przechowywania w kuchni, różne metody obróbki oraz zestaw smaków pasujących do danego warzywa.
Następnie zamieszcza przepisy. Przeróżne. Głównie proste, w dużej mierze wegetariańskie, pozwalające wydobyć z danego warzywa pełnię jego naturalnych walorów. Z rzadka okraszone zdjęciami, jednak talent narratorski Slater’a sprawia, że chce się czytać i czytać. Jeśli już trafimy na zdjęcie będzie lekko nostalgiczne i zachęcające do własnych eksperymentów.
Język Nigella świetnie nadaje się do szlifowania angielskiego ( chociaż momentami przesadza z metaforami, stwierdzenia w stylu „warto nauczyć się kroić cebulę, nie tylko ze względu na fizyczną przyjemność z trzymania noża..” przyprawiają mnie o dreszcze) tak więc, jeśli władacie tym językiem, polecam lekturę – mam ją od niedawna, jednak myślę, że będzie to jedna z częściej używanych książek na mojej półce.
Na tej stronie możecie dowiedzieć się czegoś więcej o Autorze.
ps. Dodam, że Tender II jest kompendium na temat owoców, ale to już inna historia..
Tymczasem zapraszam do kuchni!
Zimowa brukselka z owocami jałowca, boczkiem i ostrym serem.
Przepis inspirowany: Nigell Slater, Tender vol I.
2 duże porcje albo cztery mniejsze, jako dodatek do głównego dania.
Składniki:
- 1/2 kg świeżej brukselki
- 20 dag wędzonego boczku, im tłustszy tym lepszy
- około 20 ziaren jałowca, lekko utłuczonych w moździerzu, lub zgniecionych nożem (są b. miękkie, nie powinno być problemu). Slater pisze, że można użyć także kminku, jednak moim zdaniem będzie to zupełnie inna potrawa
- duża garść dowolnego ostrego sera dobrej jakości ( np. cheddar, parmezan, peccorino, może polski bursztyn?)
Myjemy brukselkę, jeśli od spodu ma jakieś brzydkie listeczki, odrywamy je.
W dużym garnku gotujemy wodę z bardzo małą ilością soli. Kiedy zacznie bardzo mocno bulgotać wkładamy ostrożnie brukselkę i gotujemy około 3/4 minuty (nie dłużej!) aż będzie jędrna. Przekładamy na durszlak i odsączamy. Lekko przestudzoną brukselkę kroimy na pół (większe główki mogą być na cztery części)
Na dużej patelni lub w woku smażymy wędzony boczek, gdy będzie już mocno przysmażony i chrupiący, odkładamy na papierowy ręcznik aby lekko się odsączył. Na wytopiony tłuszcz wrzucamy brukselkę i ziarna jałowca, smażymy przez kilka minut aż warzywa lekko zmiękną ale nadal będą twarde i chrupiące.
W tym czasie kroimi boczek na małe kawałeczki, tak na jeden kęs (Slater proponuje wielkość znaczka pocztowego, ja kroiłam w słupki). Pod koniec smażenia dodajemy boczek i starty ser, jeśli potrawa będzie zbyt sucha, można dodać oliwy. Doprawiamy solą i pieprzem i podajemy od razu, tak gorące, jak to tylko możliwe.
Smacznego!