Spis treści
Dzień dobry,
Dzisiaj zapraszam Was na post, który nieomal mi umknął (i jak byłoby nam wtedy smutno!). Dzisiaj na talerzu zapomniany składnik, o którym pisałam Wam jakiś czas temu: łój wołowy. Mówiłam wtedy, że nie odmówię sobie przyjemności wykorzystania łoju do wypieków.
Przed Wami efekt mojego eksperymentu!
Zapraszam!
Łój w tarcie? Dlaczego?
Odpowiedź pierwsza: bo można.
Odpowiedź druga: łój działa jako tzw. shortening agent co oznacza, że bardzo dobrze nadaje się do wszelakich kruchych ciast i można zastępować nim masło. Ciasta z łojem są bardzo chrupiące, łatwo się formują (szczególnie, jeśli chodzi o ciasta kruche typu: spód do tarty) i generalnie moim zdaniem pracuje się z nimi łatwiej niż z masłem. Jeśli do tej pory ciasto na tartę się Wam rwało, bardzo prawdopodobne, że to z łojem będzie się Wam pracować dużo przyjemniej.
Dodatkowo, mają bardzo ciekawy smak!
Do tego przepisu postanowiłam podejść tak, jak do każdego innego przepisu na tartę: zrobiłam spód oraz nadzienie takie, na jakie miałam akurat ochotę. Wybór padł na krem orzechowy z gruszkami w cukrowym syropie.
Nie byłam do końca pewna jak to będzie smakować, ale smakowało bardzo dobrze! Przeprowadziłam nawet mały nieetyczny z punktu badawczego test na pojedynczej próbie: podałam ciasto mojemu Panu na talerzyku, nie mówiąc z czego jest. Po co się uprzedzać?
Stwierdził, że bardzo dobre.
Tarta z łojem wołowym
Wytopiony łój, gdyby jeszcze ktoś nie widział. Ładny jest :)
Jak smakuje? Jak ciasto kruche. Przyznaję, że odrobinkę czuć tłuszczem, ale akurat świetnie pasowało to do masy maślano-orzechowej. I co więcej, mój nieświadomy beta-tester nie zwrócił nawet na ten posmak uwagi. Co w skrócie oznacza: możecie spokojnie robić ciasta na bazie łoju, wychodzą lepiej niż te na maśle (i potwierdzenie macie na filmie:)).
Dodatkowo, długo zachowują świeżość. Jedliśmy tę tartę przez trzy dni (to jest powód dla którego nie robię zbyt często ciast gdy jestem w Krakowie, bo potem musiałabym wszystkim się objadać:)) i była prawie tak samo dobra jak w dniu wypieku.
Jednym słowem: jeśli macie łój, warto spróbować!
Jeśli jesteście mięsożercami i łoju nie macie, możecie zapragnąć go mieć, ponieważ będziemy też z niego robić krem i odżywkę do włosów. Właściwie ja już sobie zrobiłam i przetestowałam: zawsze gotowa do poświęceń dla dobra nauki;-).
Zapraszam Was na tartę z łojem! Jeśli nie macie ochoty, może przyda się Wam przepis na nadzienie, które również jest bardzo smaczne! Przepis podzieliłam na dwie części: pierwsza to przepis na ciasto kruche z łojem, druga – na pyszne nadzienie, którego przygotowywania uczyłam się podczas warsztatów z francuskim cukiernikiem, Pascalem.
Zapraszam!
Przepis na ciasto kruche do tarty z łojem.
Podstawowy przepis po lekkiej modyfikacji z książki Jennifer McLaran „Fat”. Nadaje się zarówno do wypieków na słodko (idealnie do tart które mają w nadzieniu masło lub czekoladę) jak i na słono.
Składniki:
- 125 g mąki pszennej
- szczypta soli morskiej
- łyżka zimnego masła
- 75 g łoju wołowego, startego na tarce o grubych oczkach
- 1/3 kubka lodowatej wody
Przygotowanie ciasta:
Mąkę przesiewamy i łączymy z solą. Wysypujemy na stolnicę lub do miski. Teraz dodajemy masło oraz łój wołowy i drobniutko siekamy nożem (ja mam taką szpatułkę cukierniczą z ostrą krawędzią) do czasu aż całość będzie przypominać grubsze ziarenka piasku. Trzeba to dokładnie „przesiekać” (tak z 5 minut nawet), można ewentualnie pod koniec rozetrzeć jeszcze całość zimnymi dłońmi. Im szybciej i im dokładniej posiekamy, tym lepiej dla efektu końcowego.
Przekładamy ciasto do miski, dodajemy wodę i mieszamy widelcem lub szpatułką (można zrobić to na stolnicy, ale mi zawsze się woda rozlewa;)), do czasu, aż stworzy jednolitą masę. Bierzemy ciasto w chłodne ręce (ręce można schłodzić np. pod zimną wodą) – jeśli ma za dużo wilgoci można je lekko odcisnąć, jeśli jest za suche, dodać z łyżeczkę wody. Generalnie powinno mieć konsystencję taką jak piasek do zamków z piasku, na pewno będziecie wiedzieć o co chodzi:).
Wykładamy ciasto na lekko oprószoną mąką stolnicę, szybciutko zarabiamy w kulkę (powinno być gładkie, ale nie można go wyrabiać za długo), lekko ją spłaszczamy. Owijamy w folię aluminiową lub ściereczkę i wkładamy do piekarnika na co najmniej 30 – 60 minut (najlepiej na noc). Można przygotować je z wyprzedzeniem, bardzo dobrze się zamraża.
Kiedy ciasto jest już gotowe postępujemy z nim tak, jak z każdym ciastem na tartę czyli:
– rozwałkowujemy ciasto na grubość około 0.5 cm
– wykładamy nim dokładnie formę do tarty i wyłożoną formę wkładamy do lodówki na około 30 minut
– w tym czasie nagrzewamy piekarnik do 180 C (z termoobiegiem do 165 – 170).
– wyciągamy ciasto z lodówki, nakłuwamy je widelcem, wkładamy na górę papier do pieczenia, obciążamy fasolkami i pieczemy przez około 1o minut (do zrumienienia boków), następnie ściągamy papier do pieczenia wraz z fasolkami i podpiekamy do czasu, aż spód będzie rumiany.
Uwaga: ciasto z łojem nie rumieni się tak bardzo jak ciasto z masłem, ale będziecie widzieć, że zmieniło kolor:). Skorupka do tarty jest już gotowa!
Nadzienie do tarty gruszkowo-orzechowej
Składniki:
- 125 g zmielonych orzechów laskowych (mogą być też migdały)
- 125 g miękkiego masła
- 125 g cukru pudru
- 2 jajka
- 50 g mąki
- 1 łyżka pigwówki (opcjonalnie:))
Dodatkowo:
- 3 gruszki, pozbawione gniazd nasiennych, pokrojone w ćwiartki
- 1 szklanka wody plus 1 szklanka cukru (do syropu cukrowego 1:1, można dać więcej wody i cukru np. po 1.5 szklanki)
Przygotowanie:
Masa orzechowa:
Masło porządnie ucieramy mikserem. Dodajemy orzechy i ucieramy. Dodajemy cukier puder i jajka, nadal ucieramy. Na koniec dodajemy mąkę i dokładnie mieszamy.
Gruszki:
Wodę z cukrem umieszczamy w rondelku z grubym dnem i podgrzewamy powoli do czasu, aż utworzy się syrop. Wkładamy gruszki i gotujemy je na małym ogniu do miękkości (można to sprawdzić nożem)
Wykończenie tarty:
Do podpieczonego spodu wkładamy masę orzechowo-maślaną. Układamy gruszki. Smarujemy z wierzchu syropem cukrowym z gotowania gruszek, żeby ładnie się błyszczało (wystarczy około łyżeczka, ja wykorzystałam pędzelek, ale można po prostu łyżeczką nałożyć).
Sprawdzamy czy nasza tarta jest wystarczająco ładna i podpiekamy ją w piekarniku nastawionym na 175 stopni (z termoobiegiem 0 10/15 stopni mniej) przez około 15 minut, aż wierzch się zrumieni.
Wyciągamy z piekarnika, studzimy i nasza tarta z łojem jest gotowa!
Przechowujemy ją w temperaturze pokojowej.
Smacznego!