Chcesz założyć małą firmę? Kilka słów od praktyka :-)

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Dziś postanowiłam uchylić kulisy funkcjonowania mojej małej firmy. Bardzo często rozmawiam z dziewczynami (jakoś tak głównie kobiety), które myślą o otworzeniu małej działalności i nie wiedzą jak się do tego zabrać.

Zauważam też, że sporym zdziwieniem, że wiele osób ma jakieś bardzo dziwne wyobrażenie o mnie czy o tym co robię. Przypisują to jakiemuś dziwnemu „szczęściu”, tymczasem ja naprawdę nie uważam, żebym osiągnęła coś niesamowitego albo żebym miała jakieś szczególnie sprzyjające okoliczności. :-).

Przyznam, że nie zrozumiem do końca obaw: „Nie jestem taka jak Ty, czy mi się uda?”.

Dlaczego miałabyś być taka jak ja? Jesteś sobą i chyba o to chodzi, żeby pozostać unikalną jednostką, ze swoimi talentami, zainteresowaniami, pasjami, wartościami:-). Każdy z nas ma inne wartości, wychował się w różnych okolicznościach życiowych, jedni mieli lepszy start inni gorszy, natomiast mocno wierzę w to, że w wielu wypadkach lepiej spróbować i być sobą, niż patrzeć na kogoś innego i nigdy nie spróbować.

Efekty mogą Cię pozytywnie zaskoczyć!:-).

Nie chcę tutaj bawić się w doradcę biznesowego, coacha czy kogokolwiek innego, nie chcę się wymądrzać ani słodzić,  natomiast pomyślałam, że dla tych dziewczyn, które myślą o własnej małej działalności, taki post będzie ciekawy.  Są to moje prywatne przemyślenia, nie twierdzę, że słuszne, natomiast, gdyby ktoś mi powiedział kilka tych rzeczy 3 lata temu, byłabym wdzięczna:-).

Mała firma, w której coś wytwarzasz rządzi się bardzo specyficznymi prawami. Spotykam się na codzień z dziewczynami, które myślą o swoim małym interesie oraz przejściem ze swoją pasją na wyższy poziom. Bardzo im kibicuję, bo osobiście uważam, że zawsze jest to bardzo smutne, kiedy ludzie przestają wierzyć w siebie oraz swoje możliwości albo obawiają się spróbować.

Także mam nadzieję, że coś tam pomogę!

Nie narzekaj na miejsce w którym żyjesz. Polska to naprawdę kraj możliwości

Polska jest krajem w którym mieszkam, który kocham, w którym świadomie płacę podatki (nie zliczę ile osób się dziwiło: „Ale dlaczego nie założysz firmy w Czechach?”. Mieszkam w Polsce, więc dla mnie to naturalne, że chcę, żeby mój kraj się rozwijał) i uważam, że to kraj wielkich możliwości. Jeśli ktoś narzeka, że „U nas to nie da się nic zrobić, nie ma pracy..”, to jest to nieuzasadnione.

Znam wiele cudownych osób, które robią cudowne rzeczy i ciągle się rozwijają.

Poza tym, obecnie żyjemy w czasach wielkich możliwości, granice są otwarte i naprawdę, jeśli ktoś miał możliwość i nie wyemigrował, ale mieszka tutaj z wyboru, to nie jest okey tracenie wiary we własny kraj i w ludzi, którzy tutaj żyją, mieszkają i pracują.

Jedną sprawą, trudną i oburzającą są przepisy i niestabilność prawa, ale inną narzekanie na własny kraj dla zasady,

tylko po to, żeby narzekać. Hej, trochę optymizmu! :-)

Uważaj na „dobre rady”

Wracając do tematu: niestety, kiedy zaczniesz myśleć o swojej firmie z jakiegoś powodu absolutnie wszyscy zaczną Ci doradzać. Tak, nawet osoby, które nie mają zielonego pojęcia ani o działalności gospodarczej, ani o Twojej dziedzinie. Kocham moich bliskich, natomiast powiem uczciwie, że gdybym słuchała chociaż 20% „dobrych rad” od osób bliskich jak i przypadkowych, to moja firma nie miałaby szansy nawet na najmniejszy rozwój.

Najczęstsze rady jakie możesz dostawać to: „Zakombinuj na podatkach”, „To jest za drogie”, „Milion osób robi już to samo”, „Nikt tego nie kupi i nie potrzebuje, ten pomysł nie ma sensu, kto chciałby kupować koronki?”, „Na etacie bezpieczniej”, „Poczekaj i weź dotację z Unii” (co czasami jest okey, ale nie zawsze się sprawdza), „Pożycz na start X”, „Weź wspólnika/znajdź sponsora”.

Nie mówię, że wszystkie są zawsze błędne, ale wiele zależy od kontekstu. Jeśli najbliższa dotacja unijna będzie u Ciebie dostępna za rok, czy naprawdę chcesz tyle czekać? Jeśli zaczynasz to czy naprawdę musisz brać pożyczkę, żeby sobie zrobić super biuro, czy możesz jednak zacisnąć zęby i pracować u siebie w domu?

W każdym razie ten post jest postem od serca. Być może wielu osobom się nie spodoba, być może byłabym beznadziejnym trenerem motywacyjnym:-), natomiast piszę z punktu widzenia osoby, która ma pewne (może niewielkie) doświadczenie. Wiem, że kiedy zakładałam DG (dla niewtajemniczonych = działalność gospodarczą), nikt mi nie powiedział tego, co ja Wam teraz napiszę:-). Także mam nadzieję, że komuś się przyda!

Wybaczcie, jeśli będzie w nim kilka brutalnych prawd, natomiast ktoś tę prawdę musi powiedzieć:-)

Pomysły są tańsze niż kawa

Poważnie. Sama mam milion pomysłów na miesiąc i niektóre z nich są świetne, ale sam pomysł o ile jest ważny, to tak naprawdę kropla w morzu. Dopóki nie weźmiesz się za realizację, nie masz pojęcia, ile rzeczy przeoczyłaś.

Najczęstszym błędem jest przekładanie swoich doświadczeń codziennych na większą skalę. To, że robisz kremy w domu, nawet dla rodziny i znajomych, nie oznacza, że jeśli zabierzesz się za „oficjalny biznes”, rządzą nim takie same zasady.

Niestety, w obecnym systemie gry reguły prawne i inne są takie same dla dużych firm jak i dla mikro, więc bardzo szybko okaże się, że jednak trzeba nauczyć się innych zasad działania.

Jeśli masz pomysł do świetnie, ale gorąco zachęcam Cię do bardzo poważnego podejścia do sprawy i nawet przed założeniem firmy spróbowania ogarnięcia każdego szczegółu. Mi najwięcej czasu zajęło wyszukiwanie (metodą prób i błędów) dostawców. Nie mówię tutaj tylko o destylarniach z którymi współpracuję (wiele z nich zostało mi poleconych przez osoby, które poznałam na różnych konferencjach), ale o rzeczach naprawdę przyziemnych.

Do tej pory nie zapomnę, kiedy już wszystko miałam przygotowane i okazało się, że zamówiłam kroplomierze o większej średnicy, albo kilka tysięcy butelek, do których nie pasowały atomizery (tutaj na szczęście mogłam oddać).

Zapomnij o życiu pod palmami

Jeśli masz wizję własnej polegającą na tym, że będziesz przedsiębiorcą popijającym drinka nad piaszczystą plażą (oczywiście tego Ci życzę!), możesz się rozczarować. Tak samo, jeśli masz wizję szybkich i łatwych zysków. Firma to czarna dziura, w którą będziesz wydawać bardzo dużo pieniędzy. Na szczęście, zamierzasz zając się tym co lubisz, więc w sumie wydajesz na fajne rzeczy, także to jest wielki plus:-).

Powiedzenie: „Kto robi to co lubi, nigdy nie przepracował ani dnia”, jest przereklamowane. Będą dni fenomenalne, będą dni bardzo dobre, dobre, neutralne albo po prostu złe. Jeśli ktoś Ci powiedział, że będzie zawsze różowo, to albo nie wie o czym mówi, albo celowo prowadza Cię w błąd.

Będziesz sfrustrowana, momentami zestresowana, że coś nie idzie po Twojej myśli (chociaż ludzie, z którymi pracuję na co dzień uważają, że jestem jedną z najbardziej wyluzowanych osób, kiedy coś się wali). Czasem będziesz zmęczona, tak po prostu.

Ktoś przyjdzie i powie Ci:

Ty to masz dobrze, robisz to co lubisz.

Tak, masz dobrze i możesz być wdzięczna losowi za to, że  robisz to co lubisz, natomiast masz prawo do zmęczenia tak jak każdy inny. Twoje zmęczenie jest tak samo prawdziwe, jak zmęczenie kogoś, kto pracuje na etat.

Wiele osób może sobie wyobraża, że żyję w idyllicznym miejscu, chodzę boso po łące (OK, to akurat prawda), coś tam poklikam sobie na Facebooku i to tyle w sumie, życie jak w Madrycie :-).

W praktyce wygląda to tak, że nawet jeśli mam pomoc, to wstaję pierwsza i kładę się ostatnia. Czasem pracuję fizycznie, przenoszę wiele rzeczy, czasem cały dzień jeżdżę załatwiać sprawunki, czasem jestem tak zmęczona, że po prostu nie mam czasu nawet odpisać klientom na maile, bo po prostu nie daję rady. Teraz już jest powoli lepiej, ale tak, był taki czas, że miałam do wyboru odpisać na trzy maile albo spać 5 godzin zamiast 4.30. Nawet kiedy wyjeżdżam za granicę (a jeżdżę dość często), często pracuję.

W każdym razie, kiedy przyjdziesz do mnie i powiesz, że jesteś zmęczona, to Cię przytulę, a nie powiem „nie narzekaj”:). Tylko uwaga, jest wielka różnica między narzekaniem, a byciem pasywnym, pesymistycznym i nastawionym na „na pewno się nie uda”.

Ktokolwiek mnie zna ten też wie, że żyję w sumie skromnie. Trochę z własnego wyboru, bo wolę jechać na konferencję, niż wydać na inne rzeczy, ale jeśli ktokolwiek ma wyobrażenie w stylu: „Wystarczy mieć pomysł i amerykański sen sam przyjdzie” , mocno się rozczaruje i będę odradzać w takim wypadku pójścia „na swoje”.

Na szczęście jest jeden, wielki plus. Robisz to co lubisz i będziesz mieć unikalną możliwość poznania ludzi, którzy lubią podobne rzeczy, spróbowania surowców, co do których nie będziesz mieć dostępu i tak, nawet jeśli będziesz zmęczona, to i tak będziesz chciała dalej próbować. To wciąga!

Nidy nie będziesz w stanie konkurować ceną

Podstawowa zasada nie zmieniła się od czasów Starożytnych Fenicjan. Żeby sprzedawać tanio, musisz sprzedawać (I kupować) dużo. Jeśli zakładasz małą firmę z rękodziełem, uwierz mi, na początku nie możesz ani nawet nie chcesz sprzedawać dużo.

O ustalaniu budżetu może jeszcze Wam powiem przy okazji, natomiast teraz takie krótkie ostrzeżenie. Cokolwiek robisz teraz, ceny firmowe rządzą się swoimi prawami. Nie daj sobie na początku wkręcić, że wszystko „wliczysz sobie w koszty” i będzie tak super. Może sobie wliczysz, a może nie.

Pamiętaj, że oprócz stałych danin dla państwa (naprawdę, Urzędu Skarbowego nie obchodzi czy masz co jeść), będziesz płacić podatek dochodowy (18% lub 32% albo 19%) i w niektórych wypadkach VAT (to już różnie, zazwyczaj 23% ceny), czyli 1/3 tego co zarobisz oddasz państwu. Oczywiście mówię o sytuacji, w której gramy uczciwie.

Tak, wiem, że można sobie odliczać różne rzeczy, jednak mówimy tutaj o małych działalnościach, gdzie często koszty są bardzo niskie. Przykład z życia: mam koleżankę, która robi piękne koronki. Sam koszt materiału jest stosunkowo niewielki, natomiast czas, który wkłada: bezcenny. W moim wypadku podobnie wygląda sprawa z hydrolatami. Zioła w ogrodzie mnie wiele nie kosztują, ale już czas potrzebny na destylację tradycyjną techniką, przelanie, zapakowanie, wysłanie: tak.

Tutaj taka uwaga. Jeśli nie masz ochoty traktować założenia firmy na poważnie, to po prostu tego nie rób.

Kiedyś dostałam maila (na którego przyznaję, nie odpisałam) z zapytaniem co trzeba zrobić, żeby założyć działalność gospodarczą. Poważnie, jeśli nie masz wcześniej czasu, chęci ani inicjatywy, żeby przejść się do kilku księgowych, popytać znajomych albo nawet kupić sobie książkę na ten temat, to nie jest dla Ciebie. Nie mówię tego złośliwie, tylko mówię jak jest: wiele rzeczy trzeba będzie potem „ogarnąć”, wiele rzeczy będzie wymagało Twojej inicjatywy i zainteresowania się.

Twoim celem nie jest sprzedawać najtaniej. Twoim celem jest dostarczać klientom, którzy cenią Twoją pracę, jak najlepszych produktów.

Zawsze ktoś będzie sprzedawać taniej od Ciebie. Zawsze. Jeśli nie w Polsce to na Aliexpressie. To działa też w drugą stronę. Zawsze będzie ktoś, kto sprzedaje drożej. Dla przykładu, pracuję nad sprejami do poduszek ułatwiającymi zasypianie. Wyceniłam je wstępnie (nie wiem jeszcze jaka będzie cena w laboratorium, sama nie jestem w stanie tego przelać) na około 50 złotych, natomiast potem, po przeglądzie rynku okazało się, że podobne produkty za granicą można kupić za 80.. funtów. Także ten miecz tnie w obydwie strony.

Moja rada? Ustal cenę tak, żeby być zadowoloną + żeby mieć nie tylko na podstawowe potrzeby, ale też na rozwój swojej firmy (na szkolenia, konferencje, nowe rzeczy), natomiast jeśli już ustaliłaś coś co Ci pasuje, niekoniecznie rozpaczaj, że ktoś sprzedaje pięć razy drożej. Ten ktoś to nie Ty, sprzedajesz tak jak Tobie pasuje i odpowiada:-)

Mocno wierzę w to, że cokolwiek chcesz robić, to Twoim atutem jest Twoja pasja do danej rzeczy, to, że się na czymś znasz, chcesz się rozwijać w tym kierunku, a nie niższa cena.

Presja na sukces Cię zniszczy

Przykro mi to powiedzieć, ale warto jest mierzyć siły na zamiary. Wiele osób o tym nie myśli, chcą biec, zanim jeszcze nauczyły się chodzić:-).

Załóżmy, że robisz rzecz X, znajdujesz kogoś chętnego wykupić cały Twój asortyment x10. Czy naprawdę tego chcesz? Czy znajdziesz czas, zasoby, miejsce (tak, to jest trywialna sprawa, ale cokolwiek robisz, musisz to gdzieś przechowywać).

Także, spokojnie, więcej nie zawsze znaczy lepiej, zwłaszcza na początku.

Mocno wierzę w to, że na początku (pierwsze 2-3 lata), człowiek dopiero raczkuje. Jeśli osiągniesz suckes, to się cieszymy wszyscy! Jeśli nie, to daj sobie trochę luzu. Naprawdę, czasem podróż jest tak samo ważna jak cel i nie ma sensu zamęczać się „to jeszcze nie teraz”, zamiast cieszyć się tym, że masz możliwość się uczyć.

Twój czas jest (bez)cenny

Do tej pory mam przed oczami kurs serowarski, na którym byłam rok temu.

Właściciel Wańczykówki, Sylwester Wańczyk, świetny serowar, powiedział coś bardzo ciekawego i przekazuję to Wam:

„Słuchajcie. Mam jogurty, sprzedaję je po 7 – 8 złotych. Przychodzą do mnie ludzie, którzy są wręcz obrażeni, że cena jest tak wysoka i powinna być niższa, tymczasem ja sprzedaję ich tyle, że nie nadążam z produkcją. Pamiętajcie, że cokolwiek robicie, to poświęcacie nie tylko produkty, ale także czas. Jeśli macie rodzinę, to nie tylko Wasz, ale też czas przeznaczony dla swoich bliskich. Jeśli robicie jakąkolwiek manufakturę, nie wyceniajcie serów tylko ze względu na produkt, ale ze względu na czas, który jest bezcenny”.

Zapamiętałam sobie tę poradę i bardzo mocno zapadła mi w serce.

Jeśli same chcecie coś robić to CZAS JEST WASZYM NAJCENNIEJSZYM ZASOBEM.

Tak, Wasz czas. Nie umiejętności, nie oszczędności, ale czas. Czas, który możecie przeznaczyć na rozwój osobisty, na bycie z przyjaciółmi, rodziną czy czasem z dziećmi.

Cokolwiek ustalicie pamiętajcie, że to co robicie, robicie kosztem swojego czasu. Cokolwiek robicie, jest bardzo mała szansa, że jesteście niezastąpieni. Ktoś, gdzieś na świecie pewnie robić coś podobnego. Jeśli komuś nie odpowiada cena Waszej koronki, nie musi jej kupować, może się nauczyć przygotować ją samodzielnie. Jeśli komuś nie odpowiada cena Waszych ziół, może posadzić sobie swoje albo kupić je gdzie indziej. To wolny kraj.

Czasem dostaję maile, dlaczego mój owies w fazie mlecznej kosztuje tyle kosztuje. Dlatego, że na tyle wyceniam czas poświęcony na jego ręczny zbiór w pełnym słońcu, tradycyjne suszenie i martwienie się parę razy dziennie czy nie zaparzył się albo czy coś się złego mu nie stało, pakowanie i ogólnie łażenie w sezonie po pięć razy w pole, żeby sprawdzić czy już jest w fazie mlecznej na pewno.

Nie interesuje mnie ani trochę, że można kupić gdzie indziej taniej (zazwyczaj sprawa jest prosta: wszędzie, gdzie jest mechanizacja jest taniej, dlatego nie będę miała np. linii szamponów). Po pierwsze to co jest „tańsze” nie jest „naprawdę takie samo”. Chleb to chleb, możesz kupić za 2 zł albo za 12 na zakwasie. Hydrolat robiony na dużą skalę różni się od ręcznej destylacji alchemicznej w miedzianym alembiku. Mimo, że w nazwie ma to samo. Nie konkurowałam i nie zamierzam konkurować z wielkimi producentami, w żadnym aspekcie i bardzo ułatwia mi to życie. Po prostu nie robię tych samych rzeczy.

Zaręczam, że jeśli sami nie będziecie cenić swojej pracy, nikt za Was tego nie zrobi, poza tym, jeśli kiedyś będziecie chiceli zostać np. dobrymi pracodawcami, to też trzeba mieć ku temu podstawę.

Żeby było jasne: co i jak sprzedajesz, to jest Twój wybór i oczywiście może masz inny pomysł.

Generalnie, jeśli chcesz mieć działalność to mocno polecam się zastanowić jaki model chcesz przyjąć: możesz np. odsprzedawać gotowe produkty (i sprzedawać więcej z mniejszą marżą) albo robić mniej,  lepszych, unikalnych ale drożej.

Każdy model ma swoje plusy i minusy, ale z mojego doświadczenia nie da się mieć obydwu rzeczy na raz i jeśli raz wybierzesz to przynajmniej przez jakiś czas się go trzymaj, bo tylko wtedy zobaczysz, czy działa.

Pamiętaj, że szanując Twój czas szanujesz Twoich Klientów. Oni musieli poświęcić swój czas (bo przecież pieniądze na drzewach rosną tylko w Simsach;)), żeby coś od Ciebie kupić i Ci zaufali, że dasz im coś czego chcą albo potrzebują. I zrobisz to dobrze.

Jeśli szanujesz swój czas, robisz rzeczy, które Cię rozwijają. Ja na przykład jeżdżę na międzynarodowe konferencje aromaterapeutyczne,  robię kurs aromaterapeuty klinicznego w UK wyjeżdżam za granicę, żeby wiedzieć jak wygląda najlepszy towar (np. kadzidło w Omanie).

Aktualnie większość mojego dochodu jest poświęconego na edukację. Słowo – klucz. Musisz mieć jakiś dochód.

Tylko tak możesz potem dawać innym to co najlepsze. Tylko, jeśli będziesz się rozwijać, uczyć, stawać się coraz lepszą i lepszyą. Nie będziesz mieć dochodu,  nie kupisz sobie fajniejszej wełny, na której będziesz eksperymentować albo tego wymarzonego szkliwa.

Jeśli będziesz robić rzeczy słabej jakości i co za tym idzie bardzo tanie, będziesz w zamkniętym kręgu: nie będzie Cię stać na dalszy rozwój i to co robisz nie będzie lepsze.

Domyślam się, że chcesz robić to  co lubisz i chcesz, żeby innym pomogło to w życiu: może wywołało uśmiech, może ułatwiło życie albo poprawiło zdrowie.

To co powiem teraz jest może kontrowersyjne, ale uważam, że jeśli jedyną motywacją jest zarabianie pieniędzy to lepiej poważnie przemyśleć czy jesteś gotowa na małą firmę.

Możesz rozczarować osoby, które Ci zaufały i coś od Ciebie kupiły oraz.. samą siebie. Co będzie jak się okaże, że coś pójdzie nie tak i stracisz finansowo? Co się stanie przy pierwszej nietrafionej inwestycji (a tak będzie)?

Tak przynajmniej będziesz wiedzieć, że próbowałaś, czegoś sama się nauczyłaś i jeszcze wniosłaś coś dobrego do życia osób, które Ci zaufały. Nawet jeśli robisz kubki. Jak komuś się dobrze pije kawę codziennie z tego kubka, bo jest piękny, dobrze zrobiony i trwały to wniosłaś coś do życia drugiej osoby:)

Ja to traktuję troszkę jak obowiązek etyczni. Jak już coś się robi, to fajnie robić to w przestrzeni, gdzie dajesz sobie jak najlepsze możliwości, żeby móc potem przekazywać je innym.

Tworzysz towary (troszkę) luksusowe

Pamiętajcie, że rzeczy, które robicie w manufakturach to w pewien sposób towary luksusowe. Mają sprawiać Waszym klientom przyjemność albo ułatwiać życie, natomiast o ile nie sprzedajecie leku na raka, to nie ma obowiązku ich kupowania i nie są niezbędne do życia. Wasze szale, koronki, łapacze snów, świece, okulary drewniane, moje olejki to nie są przedmioty decydujące o przetrwaniu gatunku (chyba, że kiedyś przyjdzie jakaś plaga;)).

Nie jesteście niezastąpieni i na pewno można znaleźć tańsze, ale też droższe zamienniki wszystkiego. Dlatego do tej sprawy proponuję podejść na luzie.

To tylko pieniądze

Pieniądze są ważne i kiedy ich nie ma. Wiem o tym, ponieważ wiem czym jest bieda i wiem jak to jest nie mieć dwóch złotych przy sobie i nie mieć na głupiego batonika, książkę czy spodnie. Wiadomo, że nie da się normalnie funkcjonować, ale w ostatecznym rozrachunku to są tylko pieniądze.

Nie dajmy się zwariować, jeśli podstawowe potrzeby nasze i naszych bliskich są zaspokojone, czy naprawdę za wszelką cenę potrzebujemy więcej? Za pieniądze nie kupimy szczęścia, nie kupimy jakościowego czasu z ludźmi, których kochamy.

Dlatego osobiście uważam, że jeśli chcecie założyć malutką działalność, opartą na manufakturze, to dużo lepiej jest uczciwie wycenić jakościowe surowce oraz wkład swojej pracy, mieć mniej klientów, ale za to mieć czas na samorozwój.

Przygotuj się na ciężką pracę ALE miej plan.

Na początku będzie ciężko dlatego warto jest się nastawić mentalnie. Dla mnie najtrudniejsze było ostatnie sześć miesięcy, kiedy moja firma zaczęła się rozwijać na tyle, że potrzebowałam więcej miejsca i osoby do pomocy, ale jeszcze nie na tyle, żebym mogła zatrudnić kogoś na pełny etat. Musiałam zacisnąć zęby i pracować sama.

Wiedziałam też, że nie mogłam się zająć moimi Klientami tak jak tego chciałam (właściwie dopiero w tyn tygodniu, kiedy się przeprowadziłam do drugiego domu i naprawiłam sobie tutaj Internet, mam możliwość spokojnego odpisywania na Wasze maile) i było mi z tym bardzo źle, jednak nie miałam wyboru.

Natomiast miałam plan. Wiedziałam, że to się wcześniej czy później skończy i mam też w głowie mniej więcej ilość czasu, jaką jestem w stanie poświęcić jeszcze na rozwój tego co robię. Mam też swoje priorytety i wiem, że było ciężko i będzie jeszcze różnie, ale wiem, też że wszystko zmierza ku rozwojowi i ku dobremu:-). Widzicie, nawet napisałam długi post, a w tym tygodniu ogarnę maile:):).

Nie porównuj się do innych. Bierz odpowiedzialność za swoją drogę

Twoja koleżanka ma już butik w Warszawie,  a Ty jesteś w czarnej dziurze?
Znajoma buduje dom (Sorry, Seg:D), a Ty mieszkałaś przez pół roku u Rodziców w miniaturowym pokoju, a teraz nie masz jeszcze ciepłej wody?

Co z tego?

Moje motto życiowe jest bardzo proste: „Pracuj nad swoim podwórkiem tak mocno, żebyś nie miała czasu zawracać sobie głowy, czy czyjeś jest ładniejsze czy lepsze”.

Naprawdę, szkoda nerwów. Jeśli będziesz się porównywać do innych, nigdy nie będziesz zadowolona, bo zawsze będzie ktoś, kto będzie miał więcej niż Ty, łatwiej niż Ty albo inaczej niż Ty.

Po pierwsze nie wiesz czy ktoś naprawdę ma łatwiej, dopóki z tą osobą nie mieszkasz, a po drugie to jest Twoje życie, jesteś unikalną osobą i niby dlaczego masz się porównywać do innych? Każdy ma swoje tempo i swoją drogę.

Twoje błędy to nie jest strata

Naprawdę. Jeśli coś Ci się nie uda, to nie jest strata. To jest bezcenna wiedza, której nie uzyskałabyś inaczej. To właśnie na błędach uczymy się najlepiej i właśnie to doświadczenie odróżnia osoby, które robią rzeczy, od osób, które chciałyby je robić, ale się boją i zostają w strefie komfortu.

Będziesz popełniać błędy, mniejsze lub większe, ale miej dla siebie wyrozumiałość.
Uczysz się.
Straciłaś pieniądze?
Hej, nauka zawsze kosztowała, a uczysz się od najlepszego mentora: od życia.
Przecież chcesz się uczyć, prawda?
Błędy to nigdy nie jest strata, to zysk.

Bądź fair w stosunku do konkurencji

Poważnie. Wiem, że niektórzy podkładają sobie w życiu świnie, ale osoby, które mają inne małe manufaktury jadą na tym samym wózku i lepiej żyć z nimi dobrze. Nie tylko z etycznego punktu widzenia. Naprawdę, kiedy Ci zabraknie masła shea, lepiej wiedzieć, że koleżanka Ci pożyczy ze swoich zapasów, niż, że Cię nienawidzi, bo byłaś nie okey. Naprawdę, to tylko firma, nie kwestia życia i śmierci, nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy idą na noże.

To właściwie powinno być tylko formalnie ale.. traktuj uczciwie osoby, które Ci pomagają. Jeśli masz pracownika, nawet jednego, płać mu nie tyle minimalnie, co godziwie. Mocno wierzę, że jeśli samemu chce się być wynagradzanym uczciwie za swoją pracę, tak samo powinniśmy wynagradzać innych, z którymi pracujemy. Lepiej sobie samemu odjąć, poważnie, a traktować uczciwie innych.

Zresztą, kiedy zaczynasz zatrudniać kogoś (nawet jeśli to jest grafik, który robi Ci logo), błyskawicznie zmienia się perspektywa. Przestajesz mieć wyrzuty, że Twoje rzeczy powinny być tańsze, z bardzo prostego powodu: stajesz się odpowiedzialny za drugą osobę. Nie zatrudniam (jeszcze) nikogo na etat, natomiast wiem, że kiedy dojdę do tego momentu, będę to traktować bardzo poważnie i będzie to dla mnie duże obciążenie psychiczne. Pracownik to trochę Twoja rodzina, firmę przestajesz prowadzić już tylko dla siebie, ale od Ciebie zależy w sumie trochę dobrobyt drugiej osoby i to jest poważna sprawa.  Może przesadzam, ale takie mam poczucie teraz:D

Życie się zdarza

Czasami życie się zdarza. Ty albo ktoś z Twojej rodziny może być chory. Nie musisz o tym informować swoich Klientów, ale licz się z tym, że ktoś poczuje się urażony albo stracisz klienta, to naprawdę się zdarza.

Do tej pory pamiętam bardzo bolesną dla mnie sytuację, kiedy opiekowałam się moją chorą Babcią.

Napisała do mnie dziewczyna z jakimś tam mailem, którego pytania nie pamiętam i będąc na postronku już wytrzymałości psychicznej zebrałam siły i odpisałam jej rzeczowo, w żołnierskich słowach, ale odpisałam.

Dostałam maila o treści mniej więcej:

„Bardzo się zawiodłam na Tobie, jesteś taka niby ważna, ja tutaj poświęciłam czas, żeby Ci napisać tego maila, a Ty mnie olałaś”.

Rozumiecie kontekst? Ludzie będą Was oceniać swoją miarą i to jest zupełnie naturalne.

Wasz bliski umiera, natomiast dostajecie taką odpowiedź. Oczywiście to nie jest wina konkretnej osoby, bo nie miała prawa wiedzieć, ale od tej pory mam dla siebie bardzo dużo dystansu i wyrozumiałości w tej dziedzinie.

Bardzo chciałabym wszystkim odpowiedzieć na wiadomości, niektóre nadal trzymam sobie nawet sprzed pół roku w historii, żeby odpowiedzieć bo były tak ciepłe i inspirujące, natomiast nauczyłam się własnym doświadczeniem, że życie się zdarza i jeśli macie do wyboru pomoc sobie albo swoim bliskim, to się nie wahajcie, nawet za cenę tego, że stracicie czy to finansowo czy wizerunkowo. Nikt nie robi tego specjalnie, natomiast uważam, że jakąkolwiek człowiek nie wykonuje pracę, trzeba się ją starać robić najlepiej jak się da, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.

Bądź pozytywna i patrz poza to jezioro

Pamiętaj, że jeśli zdecydowałaś się na manufakturę, to jest droga którą wybrałaś. Mam nadzieję, że z pozytywnego miejsca i nikt Ci nie trzymał pistoletu przy głowie:-).

Nawet jeśli jest ciężko, patrz na pozytywy: będziesz miała unikalną, może jedyną w życiu możliwość osiągnięcia czegoś w dziedzinie, którą zajmowałaś się hobbystycznie. Poznasz wiele produktów, które normalnie są poza zasięgiem dla amatora.

Bądź otwarta i ciesz się tą podróżą. Nawet jeśli na początku będzie ciężko, to bądź cierpliwa.

Wiele rzeczy schrzanisz, czasem zawiedziesz innych ludzi, czasem siebie, czasem będziesz musiała przepraszać, a czasem nie będzie dało się już przeprosić, natomiast dopóki dajesz z siebie tyle ile możesz, to naprawdę jest w porządku. Życie nie polega na tym, że jest tylko dobrze, ale jest i świetnie i dobrze i obojętnie i beznadziejnie, chociaż z jakiegoś powodu nikt tego nie mówi w prost :-)

Poznasz wielu wspaniałych ludzi. Klientów, dostawców, urzędników (tak, to też są ludzie i często naprawdę chcą pomóc, oni nie są odpowiedzialni za system, który działa źle!) z niektórymi może się zaprzyjaźnisz.

Będziesz się ciągle uczyć (taką mam nadzieję, ja osobiście wolę jeść suchy chleb przez miesiąc, ale jechać na konferencję) i po prostu się rozwijać. Czasem będzie to drogo kosztować, ale to ciągle nauka.

Bądź dla siebie wyrozumiała i ciesz się podróżą.

I tak na koniec.

To naprawdę tylko firma. Wiem, że faktury, dokumenty, prawa, złośliwość rzeczy martwych (masz pojęcie ile przeszłam przez krem Alchemia no1?) dają w kość i czasem można się zafiksować tak, że to czy kurier dostarczy przesyłkę na czas wydaje się nam najważniejszą rzeczą na świecie, ale naprawdę, to tylko część i pewien etap w życiu. Dla niektórych może droga na kilkadziesiąt lat, dla innych może krótsza.

Życie to wiele więcej i kiedy tylko wyjdziesz z chwil zwątpienia i zmęczenia, nie zapominaj, co naprawdę jest ważne. To nie są obroty, cyferki, pieniądze, dostawy. To autentyczność (nawet za cenę przyznania się do słabości, porażki, popełniania błędów czy zrobienia czegoś źle), wolność osobista i przede wszystkim,  ludzie, których kochamy.

Nasz czas na ziemi jest naprawdę mocno ograniczony, dlatego naprawdę dobrze jest uważać, żeby rzeczy mniej ważne, nie przysłoniły pełnego widoku.

W każdym razie, każdemu powodzenia ze swoją pracą i marzeniami!:-)

 

Podobał Ci się ten wpis? Podaj dalej!