Dzień dobry,
Dzisiaj chciałam zaprosić Was na zupę szczawiową – na rynku napotkałam pęczek świeżego szczawiu i nieomal nie podskoczyłam z radości :-) Mój Pan patrzył na tę zupę początkowo nieufnie, jednak okazało się że zupa szczawiowa z odrobiną gałki muszkatołowej, chilli, śmietanki i jajek jest nie tylko sycąca, ale też bardzo smaczna!
Przepis, który Wam dzisiaj pokażę jest odrobinę inny od klasycznego: osobno gotuje się wywar, osobno zieleninę, jednak pomaga to w zachowaniu ładnego koloru naszej zupy. Jeśli nie macie dostępu do pokrzyw, to nic – możecie z powodzeniem zastąpić je zielonym szpinakiem – oczywiście wpłynie to na smak, będzie po prostu trochę inny :)
Zapraszam!
Do tego typu zupy możecie wykorzystać dowolną zieleninę: piszę o tym, ponieważ dostaję maila z pytaniem np. o to jak przygotować zupę pokrzywową czy właśnie szczawiową. Otóż można je przygotować praktycznie w taki sam sposób, natomiast różnica będzie oczywiście smakowa.
Najbardziej popularne mieszanki do zup zielonych to:
- szczaw (sam)
- szczaw plus pokrzywa
- szczaw/pokrzywa plus szpinak
Osobiście nie polecam samego szczawiu, ponieważ dość szybko się dekoloryzuje i zupa wychodzi taka „szarobura”. Dodatek pokrzyw czy szpinaku oraz odpowiednie ich przygotowanie (o czym dalej) pozwala zupie zachować ładny, lub chociaż ładniejszy kolor. Duża ilość pokrzywy, zwłaszcza takiej nie-całkiem-młodziutkiej daje moim zdaniem gorzkawe wykończenie, co też warto wziąć pod uwagę:). Szczaw pod wpływem obróbki termicznej staje się mniej kwaśny, więc nie należy się obawiać ogromnej kwasowości zupy: można zachować kilka posiekanych listeczków na później i posypać nimi już gotowa zupę.
Zarówno zupę szczawiową jak i pokrzywową można przygotować zasadniczo na dwa sposoby:
– sposób „tradycyjny”, często spotykany w przedwojennych książkach kucharskich, czyli zupa zabielana. Gotujemy ziemniaki, cebulę, dodajemy wywar (najczęściej warzywny), zieleninę, zabielamy wszystko sporą ilością śmietany z dodatkiem mąki, która zagęszcza zupę
– robimy „zupę krem”, czyli gotujemy wsad (ziemniaczki, cebula, co tam chcemy), dodajemy wywar oraz zieleninę, blendujemy. Dobrze jest dodać zieleninę na końcu. Dodatkowo można ją zblanszować w osobnym naczyniu i błyskawicznie schłodzić (tak jak ja zrobiłam w tym przepisie)`, dzięki czemu liście lepiej trzymają kolor.
Oczywiście, każdy może przygotowywać zupę jeszcze na inne sposoby, jednak mam nadzieję, że podpowiedziałam coś tym, którzy nie czują się pewnie w tym temacie.
Zapraszam do eksperymentowania:)
Przepis, który Wam dziś pokażę jest sprawdzony i wzubdził aplauz na stole u osoby, która preferuje dania mięsne:) Dodatkowo podałam zupę z jajkiem, więc jeśli nie jesteście weganami, polecam ów dodatek!
Wiosenna zupa szczawiowa z pokrzywą*
*lub jeśli jej nie macie, ze szpinakiem.
Składniki:
- 2 łyżki klarowanego masła (lub innego oleju do smażenia)
- 3-4 ziemniaki, niewielkie, posiekane cieniutko (w plasterki, potem w słupki)
- cebula, posiekana
- dwa małe ząbki czosnku, zmiażdżone
- 500 ml wywaru warzywnego lub (jak u mnie) 300 ml wywaru plus 200 ml wody pozostałej z blanszowania zieleniny (przepis poniżej)
- szczypta płatków chilli
- odrobina sosu Worcestershire (jeśli jesteście wege: ten dodatek należy pominąć)
- świeżo starta gałka muszkatołowa, około 1/4 łyżeczki
- sok z cytryny plus troszkę skórki cytrynowej do smaku
- sól, pieprz do smaku
zielenina:
- u mnie pęczek szczawiu o wadze około 150 g oraz dwie garście pokrzyw – jeśli ich nie macie, spokojnie można dodać szpinaku, około 200 g. Zieleninę myjemy, ze szpinaku odkrawamy twarde łodyżki i usuwamy ewentualne „zdrewniałe” pędy kwiatowe (widać je na filmie)
- dodatkowo: garnek oraz woda do blanszowania
- miska z lodowatą wodą (u mnie z kostkami lodu)
do podania:
- kwaśna śmietana
- jajka
- dodałam także kwitnący tymianek
- można zostawć kilka listeczków szpinaku do podania
Przygotowanie:
W garnku o grubym dnie rozgrzewamy masło. Dodajemy cebulkę, czosnek, ziemniaki, podsmażamy na małym ogniu aż ziemniaki nieco zmiękną (dlatego powinny być pokrojone cieniutko – tak jest szybciej!).
W tym czasie do drugiego garnka wlewamy wodę, doprowadzamy do wrzenia. Wrzucamy naszą zieleninę (szpinak można wrzucić trochę później, bo łatwo się „rozkłada”) i blanszujemy przez około minutę – dwie. Od razu odcedzamy i wkładamy do lodowatej wody. Jeśli chcemy, zachowujemy około 200 – 250 ml wody z blanszowanych liści: może mieć lekko brunatny kolor, to nic:)
Kiedy ziemniaki już zmiękły, dodajemy do nich wywar z wodą z gotowania i gotujemy na średnim ogniu, aż wszystko będzie w miarę miękkie. Dodajemy sok z cytryny. Gdy uznamy, że warzywa są już ugotowane, dodajemy liście i gotujemy jeszcze przez minutkę – dwie (np. pokrzywa wymaga troszkę dłuższego gotowania).
Doprawiamy odrobiną sosu Worcestershire (jeśli go używamy), gałką muszatołową, szczyptą chilli, blendujemy całość. Doprawiamy dokładnie solą i pieprzem.
Przekładamy na miseczkę, podajemy z jajkiem, kwaśną śmietaną i na przykład odrobiną tymianku czy szpinaku.
Smacznego!
ps. taka drobna ciekawostka co do zdjęć: po nakręceniu filmu zapomniałam przestawić ustawienia w aparacie i okazało się, że robiłam zdjęcia w jpg (zamiast RAW) i w średniej jakości. Dla porównania: plik RAW zajmuj około 19mb, jpg 3mb, więc jest różnica w ilości zapisanych informacji. Wystraszyłam się, że ze zdjęć nic nie wyjdzie, ale okazało się, że światło było całkiem niezłe i chyba, pomimo biednych ustawień, dało radę.
Co sądzicie?