Sadzimy fioletowe ziemniaki!

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
fioletowe ziemniaki

Dzień dobry,

Pamiętacie jaką pamiątkę kupiłam sobie we Wrocławiu?

Nie?

To przypomnę: były to fioletowe ziemniaki, które dzielnie nosiłam potem w torebce, zwiedzając miasto. Ziemniaki kupiłam naHali Targowej, w zbójnickiej cenie 25 złotych za kilogram. Normalnie minęłabym je wzruszeniem ramion, ale tak się składa, że na fioletowe ziemniaki byłam zafiksowana od jakiegoś czasu (dokładniej od momentu, kiedy moja koleżanka Chillibite zaczęła mi o nich opowiadać). To wystarczyło, abym przez ułamek sekundy, kącikiem oka zarejestrowała koszyczek z fioletowymi ziemniakami.

– Przepraszam panią, co to są za ziemniaki, te fioletowe? – zapytałam, bo zawsze lubię słuchać co mają do powiedzenia sprzedawcy.

– To są fioletowe ziemniaki.

– No widzę, a coś więcej może mi Pani o nich powiedzieć?

– No, są to fioletowe ziemniaki. W środku.

– Aha, fioletowe…

– Zdrowsze ponoć czy coś..

– To pół kilograma poproszę.

Gdybym nie była nakręcona, w życiu nie kupiłabym tych ziemniaków po takiej rekomendacji:-)

Zresztą minimalna wiedza na temat tych ziemniaków zbyt mnie nie zdziwiła (chociaż gdybym ja sprzedawała je za 25 złotych to bym coś się o nich dowiedziała więcej;)), bo miałam już za sobą podejście do zakupu  fioletowych ziemniaków numer jeden.

 

Podryw na ziemniaka

Jesteśmy z Babcią na targowisku – pojechałyśmy kupić nasionka i takie tam. Babcia była zapytać się o mieszankę zbóż do siania i ja zatrzymałam się przy ziemniakach.

– Co Pani piękna potrzebuje?

– Oj, chyba pan nie ma tego, czego potrzebuję – odpowiadam ze śmiechem.

–  JA mam wszystko co potrzeba!

– Fioletowe ziemniaki ma Pan może..?

– No pewnie, że mam.

I pokazuje mi ziemniaka o lekko różowej skórce (chyba Irysa).

– Nie, nie takie, chciałam całe fioletowe w środku.

– Jak to fioletowe?

– No fioletowe, całe. Fiolet biskupi.

Sprzedawca zaczął zagadywać do swoich kolegów, którzy znudzeni również sprzedawali własne ziemniaki (akurat była pora taka, że mało kto kupował). Jeden z nich nawet podszedł i zaczął mnie łapać za ręce i masować mi obojczyk (?). Generalnie trudno mnie speszyć, ale nie przepadam za masowaniem obojczyków między workami z ziemniakami.

– A czego potrzebujesz? Pewnie mam.

– Fioletowych ziemniaków.

– No to jest Irga. Ile worków chcesz?

– Nie takich. Fioletowych. Całych fioletowych  w środku.

– Aha, a  chłopaka masz? Albo męża? Może szukasz! Wolny jestem i przystojny.

Wolny może był, ale według moich gustów deklarowana przystojność była co najmniej dyskusyjna. Z pewnością dyskusyjna była szarmanckość. Ale może tak jest w tym biznesie: kto nie ryzykuje, ten nie ma?

Koledzy zaczęli podochoconego pana sprzedawcę odciągać, a ja zaczęłam się śmiać. Stwierdziłam, że jeśli żart nie pomoże, to po prostu powiem wprost, że dotykanie mnie po rękach nie zmieni koloru tych ziemniaków.

– Pewnie że mam, nie chcę obrażać, ale nawet  przystojniejszego. Jakby pan miał te fioletowe ziemniaki to może bym się zastanowiła nad zamianą.

Oczywiście nie zamieniłabym mojego Pana, nawet gdyby sprzedawca miał i 10  ton tych ziemniaków, ale on nie musiał o tym wiedzieć.

W końcu trochę ode mnie odstąpił, koledzy go zaprowadzili gdzieś na ziemniaczane zaplecze (i chcę wierzyć, że wyjaśnili mu zasady interakcji z kobietami) i kiedy moja Babcia wróciła doszli już do zgodnego wniosku.

Że takich fioletowych ziemniaków to pewnie nie ma.

Ale ja wiedziałam swoje.

Nie ma, że nie ma.

 

Fioletowe ziemniaki, czyli anatomiczne skojarzenia

Więc jak już wiecie, fioletowe ziemniaki są, kupiłam je przez przypadek, pod nazwą „ziemniaki truflowe”.

Z tego co wiem, jest to stara francuska odmiana Vitelotte (dziękuję za podpowiedź na Facebooku), która była wspomniana już 1812 roku we francuskich książkach. Przynajmniej tak rzecze Wikipedia.  Nazwa podobno pochodzi od starofrancuskiego słowa „vit” czyli penis, ze względu na podłużny kształt dojrzałych bulw. Ja wiem, że to były czasy libertynizmu i markiza De Sade i innych takich, ale mi tam wcale ten kształt wcale tak nie kojarzy. Widocznie na początku XIX wieku we Francji wystarczyło, żeby coś było dłuższe i podłużne, żeby wywołać skojarzenie.

Proszę Was, jaki to vit?

fioletowe ziemniaki

 

Zdecydowanie bardziej podoba mi się nazwa alternatywna, czyli chińskie trufle. 

Podobno mają lekko truflowy czy tam kasztanowy posmak. Podobno, ponieważ nie po to taszczyłam te ziemniaki przez pół Wrocławia, żeby potem zmarnować chociaż jeden i go jeść. O nie, ja te ziemniaki postanowiłam zasadzić.

You know nothing, czyli jak się nie sadzi ziemniaków

Oczywiście o poradę i kawałek grządki zwróciłam się do Babci.

Sadzenie ziemniaków nie jest mi specjalnie obce, bo towarzyszyłam dziadkom dawniej przy sadzeniu (najpierw sadziliśmy ręcznie, teraz jest sadzarka) i zbieraniu ale wiecie, jak się ma 6 ziemniaków to technika jest kluczowa i chciałam to zrobić jak najlepiej.

Najpierw potrzymałam ziemniaki w szafce kuchennej, żeby mi trochę pokiełkowały, potem zawiozłam na wieś.

– Trzeba je przekroić wzdłuż – powiedziała Babcia (jest przyzwyczajona, że zwożę różne dziwne rzeczy), kiedy już sobie te ziemniaki pooglądała.

– Dlaczego wzdłuż? Myślałam, że w poprzek..

– Bo  popatrz jak mają oczka ułożone, wzdłuż będzie więcej i ładniej wyrosną..

Okey, to przekroiłyśmy.

ziemniaki

Tak w magiczny sposób z 6 ziemniaków mamy 12. Teraz trzeba je posadzić na grządce. Żadna filozofia, w końcu to ziemniak.

„Nie tak głęboko..”

” Odwrotną stroną się sadzi, to Ci ładnie wyrośnie”.

Kurczę no, na studiach miałam tylko o sadzarce, a jak byłam młodsza to przydeptywałam nogami to co Dziadkowe wsadzili (a to i tak w ramach rozrywki, byłam chorowitym dzieckiem i raczej mnie od tego odganiali)

ziemniak

 

Grzecznie sadzę płycej i odwrotnie.

W sumie kiedy się nad tym zastanowić, nie trzeba mieć doktoratu, żeby wziąć to na logikę. Jak mają z tych oczek ziemniaki wyrosnąć w dół? (gdyby ktoś nie wiedział, oczka to te malutkie „kropeczki” z których zaczęły kiełkować pędy). Przecież dłużej by im to zajęło.

Prosta sprawa.

sadzenie ziemniaków

Okazało się, że po cudownym rozmnożeniu sadzonek zabrakło nam grządki i dorobiłam grabkami jeszcze jedną.

W sumie na zdjęciu widać teraz nic, czyli prawidłowo zakopane ziemniaczki.

sadzenie ziemniaków

Babcia mówi, że za cztery tygodnie powinny zacząć ładnie wyrastać.

Z tego co czytałam fioletowe ziemniaki wyrastają i dojrzewają później oraz mają mały plon  ale w sumie mi się nie spieszy.

Będę zadowolona, jak wystarczy mi na fioletową sałatkę i może fioletowe frytki czy kluski śląskie (o ile będą się nadawać).  Oraz oczywiście na dalszą rozsadę:)

Ziemniaki są bogate w antocyjaniny (z grupy flawonoidów): te barwniki znajdują się też w owocach jagodowych (borówkach, porzeczkach etc) i wykazują działanie antyoksydacyjne. Nie wiem ile z tego działania zostanie w fioletowych kluskach śląskich – coś pewnie zostanie, skoro kolor zachowuje się podczas gotowania – ale brzmi dobrze.

To tyle,

Ziemniaczki, do zobaczenia za cztery tygodnie!

ps. ten post właściwie miał nie powstać. Jak widzicie, zdjęcia są robione po prostu telefonem (robiłam je dokumentacyjnie dla siebie). Ponieważ jednak temat fioletowych ziemniaków cieszył się na Facebooku powodzeniem, postanowiłam nieco go rozwinąć. W sumie nie zawsze zdjęcia muszą być wymuskane:)