Spis treści
Dzień dobry,
Witam Was w kolejnej części cyklu Owoce Jesieni! Tak, tak, za oknem jeszcze jesień!
Tym razem wykorzystałam resztki mojego ukochanego rokitnika, które uchowały się w zamrażarce. Od dawna chodziła mi po głowie musztarda z rokitnikiem: takie połączenie podpatrzyłam podczas wyjazdu do Estonii: Estończycy wykorzystują rokitnik na milion sposobów.
Wiem, że zapewne wielu z Was nie ma już dostępu do tego rarytasu, ale nic to! Przyda się za rok! Musztardę zawsze można sobie zrobić. Zajmuje to dosłownie chwilkę. Może troszkę dłużej: trzeba po prostu poczekać co najmniej tydzień, aż dojrzeje.
Musztarda rokitnikowa jest lekko musztardowa, lekko kwaskowata, lekko słodka od miodu. Wymarzyłam sobie, że będzie pasować do bożonarodzeniowej pieczeni:-).
Zapraszam!
Zazwyczaj wykorzystuję gorczycę zwykłą i czarną, jednak w sąsiedniej wiosce mogłam znaleźć tylko tę złotą. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Jeśli jednak macie lepiej zaopatrzone sklepy, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wybrać i taką i taką!
Uwaga techniczna: można wykorzystać suszone owoce rokitnika, aczkolwiek smak będzie wtedy inny. Jeśli korzystacie z owoców suszonych namoczyłabym je co najmniej na godzinę w zimnej wodzie, tak jak rodzynki.
Musztarda z rokitnikiem i miodem
Bez rokitnika też może być:)
Składniki:
- 150g jasnej gorczycy (około kubek)
- 50 ml bardzo gorącej wody
- 1/4 – 1/2 kubka owoców rokitnika
- 1 łyżeczka płynnego miodu
- łyżeczka soli morskiej (lub 1/2 łyżeczki zwykłej)
- 3/4 szklanki octu jabłkowego, najlepiej naturalnego
Przygotowanie:
1/3 ziaren gorczycy mielimy (można zostawić w całości, też powinny zmięknąć, można oczywiście zmielić więcej, zależy jaka konsystencja Wam pasuje). Najlepiej robić to w trybie pulsacyjnym. Ja mielę młynkiem do kawy.
Wszystkie ziarna: zmielone i nie zmielone wkładamy do miseczki, zalewamy wrzątkiem i odstawiamy na kilka minut. Powinniśmy otrzymać zwartą pastę: gdyby była zbyt zwarta, wtedy trzeba dodać kilka łyżek gorącej wody.
Dodajemy miód, sól, owoce rokitnika, ocet jabłkowy, dokładnie mieszamy. Zostawiamy na dzień w temperaturze pokojowej przykryte ściereczką. Potem przekładamy do wyparzonych słoiczków, wkładamy do lodówki i czekamy co najmniej tydzień (optymalnie trzy tygodnie), aż smaki się przegryzą.
I już.
Można jeść:)