Dziś chciałabym Was zaprosić na fotograficzną, subiektywną i wiosenną wycieczkę po centrum Warszawy. Warszawa jest dla mnie miejscem ważnym z powodów sentymentalnych – tam, pierwszy raz poznałam osobiście mojego Pana. Dlatego też, kiedy miałam możliwość wyjechania do Stolicy, chętnie wsiadłam w pociąg, spakowałam aparat i ruszyłam na Starówkę.
Miałam sporo czasu, ponieważ Pan pracował (czytaj: mieliśmy się umówić grubo po zachodzie słońca), ale pogoda była piękna. Zazwyczaj kiedy jestem na wycieczce, nie mam czasu na „wolne” fotografowanie. Ot, szybkie zdjęcie tu i tam i idziemy dalej. Teraz jednak postanowiłam popracować troszkę nad moją kompozycją (która na otwartych przestrzeniach kuleje). Skupiłam się na szczególe..
Będzie dużo kolorów, faktur, wibracji..Będą więc i odrzwia i bramy i kwiaty i buty i.. zresztą sami zobaczcie. Zapraszam!
Sesję dedykuję mojemu Panu.
Wiecie, wstydzę się robić zdjęcia na otwartej przestrzeni. Boję się, że będę przeszkadzać ludziom, wprawiać ich w zakłopotanie (dlatego też staram się nie fotografować pojedynczych osób a raczej sylwetki).. Tym razem jednak przemogłam się i nawet zapytałam kilku osób czy nie będzie im przeszkadzać robienie zdjęć.. Mały kroczek, ale zawsze to przodu:)
Drugą sprawą są warunki świetlne, mój światłomierz szaleje w pełnym słońcu a tutaj nie ma czasu na zabawy z ustawieniami. Niektóre kompozycje się nie powtórzą. Dlatego, wyjście w „plener” było dla mnie fajnym ćwiczeniem. Jednak poprawność kompozycyjna nie była dla mnie najważniejsza, starałam się uchwycić klimat miejsca, mam nadzieję, że choć troszkę mi się udało!
ps1. wszystkie zdjęcia postanowiłam zrobić obiektywem stałoogniskowym, czyli bez opcji „zoomowania” (przybliżania). Jeśli chciałam coś przybliżyć, musiałam się osobiście pofatygować.
ps2. zastanawiałam się jaki klucz wybrać dla zdjęć. Nie będzie klucza: ot, przedstawię je w takiej kolejności w jakiej uchwyciłam spacerując..
ps3. zdjęcia są nieco mniejsze niż zazwyczaj, ponieważ jest ich sporo (proszę, poczekajcie cierpliwie aż się załadują!)
Zapraszam więc na mini-spacer po warszawskiej Starówce (a może jakoś inaczej się to po warszawsku nazywa?)
Na początku mojego spaceru w oczy rzuciły mi się wszędobylskie tulipany. Stragany wystawały zza rogów..
Porozstawiane były na ulicach..
Lub w bramach..
Na Krakowskim przedmieściu wystawa reprintów plakatów z filmów A. Wajdy.
Nie byłabym sobą, gdybym nie sprawdziła o czym jest ten film.. (cóż, miałam różne przypuszczenia;))
Robi się ciepło. Dobre miejsce na czytanie nie jest złe.. Swoją drogą, próbuję sobie wyobrazić spokojną lekturę pod pomnikiem A. Mickiewicza w Krakowie..
Krakowskie przedmieście.. w porównaniu z Krakowem, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że zarówno tutaj jak i na Starówce są.. pustki. Było spokojnie, można było oddychać..Spróbujcie przejść spokojnie Grodzką albo Floriańską około południa!
Panorama Warszawy. Zwróćcie uwagę, na gustownie zawieszone na latarni trampki..
Dla tych, którzy pytają „Jakie trampki”? Swoją drogą, motywy ludzkich działań bywają nieodgadnione.
Edycja: moja koleżanka Agnieszka, uświadomiła mnie, że jest to tzw. shoefitti, czyli instalacja w stylu „buty na wysokości”. Dzięki A! Będę miała więcej czasu, to poczytam więcej:)
Zawsze zachwycają mnie bajeczne kolory warszawskich kamieniczek. Kojarzą mi się czasem bardziej z Morzem Śródziemnym niż z centralną Europą! Tutaj, bardziej profesjonalna od ulicznych kwiaciarnia..
Porządna mapa to podstawa..
No dobrze, zrobiłam to zdjęcie, bo przechodzień miał sweterek kontrastujący z kolorem kamiennicy:)
Nikt nie chce jeździć dorożkami.. (swoją drogą, moim zdaniem są bardziej stylowe, niż część Krakowskich)
Zawsze podziwiam osoby, które zgodnie ze wskazaniami Mistrzów Fotografii, noszą ze sobą statyw.. Dla mnie czasami sama lustrzanka jest zbyt ciężka i zbyt mało poręczna..
ps. robienie zdjęć robiącym zdjęcia, sprawia mi pewną specyficzną przyjemność..
Maść Mumjo z Wazeliną, anyone? Specjalnie dla Was znalazłam stronę z opisem tego specyfiku. Dla tych, którym nie chce się czytać: jest to maść znana od starożytności o której dokładnie (tj. w naukowo potwierdzony sposób) nikt nie wie czym jest i co leczy.
Na placu także pustki.. znudzeni dorożkarze wygrzewają się na słońcu..
Wiatr przewraca małe szyldy i podwiewa obrusy..
Może trochę gadżetów?
Swoją drogą, dlaczego nie ma zawieszki „Tu rządzi Klaudyna?”. Mój Pan złośliwie twierdzi, że to dlatego, że takie rzeczy się nie zdarzają w przyrodzie…
Nie znaleźliście nic dla siebie? Może futrzaną czapkę?
Pamiętacie legendę o Bazyliszku?
Widać, właściciele lokalu „Bazyliszek” podtrzymują tradycję. A przynajmniej robili to dwa lata temu.
ps. trwałość kredy jest niesamowita.
Kosze kwiatów i choinki. Jak potem się zorientowałam, jest to styl wg. Marty Gessler.
Zdjęcie poniżej zamieszczam tylko z powodów sentymentalnych.. Kiedy byłam na wycieczce w liceum, każdy dotykał i składał jakieś życzenie. Ja również (byłam wtedy z moim Panem, pierwszy dzień razem!;)).
Potem stwierdził „Wiem, czego sobie życzyłaś. Na szczęście, to tylko przesąd”. Na szczęście, w moim wypadku życzenie się nie spełniło.
Nieco dalej: odrzwia będą zupełnie inaczej wyglądać, kiedy zazieleni się winobluszcz. Póki co, tylko subtelna siateczka pnie się po ścianach..
Nieco niżej: czasem trzeba schylić się do poziomu bruku, żeby zauważyć to i owo..
W tym wypadku obstawiam wschodzące tulipany.
Czy wejście do kawiarni (?) „Sekret” nie wygląda bajkowo?
Nieco dalej „Świętoszek”. Szef kuchni widoczny na plakacie mnie nie przekonał do wstąpienia.
(A taka ładna dolna część szyldu..)
Na murku przycupnęły drewniane figurki..
Podobają się Wam stylowe rowery? Mi tak!
Jeszcze bardziej podobają mi się, gdy są oparte o ściany o ciekawej fakturze (jedno z moich ulubionych zdjęć z tej serii!)
Wystawa przed kwiaciarenką, która mnie zachwyciła. Po obfotografowaniu jej ze wszystkich stron, weszłam do środka i pogratulowałam Pani pracującej w kwiaciarni, że stworzyła taką śliczną wystawę. Pani wydawała się mile zaskoczona:)
Zbliżenie na szczegół.. Baśniowa kolorystyka~!
Stąd też pochodzą zdjęcia do nagłówka mojego blogu:
Nie dużo dalej, kolejny rower. Teraz jednak nie jestem pewna, czy to rower używany czy tylko ekspozycja:)
Wiosna, wiosna wszędzie.. Jak się nazywają u Was te kwiaty? U nas mówimy na nie „jaskółki” albo „szafirki”..
Warszawa jest też pełna bolesnej historii..
W drodze powrotnej.. pisałam już o wszędobylskich tulipanach?
Na koniec dwa zupełnie inne zdjęcia.
Zrobiłam je w pędzie, kiedy zagubiłam się pod mostem na Rozbracie (szukałam przystanku autobusowego, który był tak tajemniczy, że nawet Warszawiacy nie wiedzieli gdzie jest).
Tylko jedno pytanie: dlaczego niektórzy tworzą coś takiego a inni po prostu biorą spray i marzą nim po zabytkowych budynkach durne tagi?
Ależ podoba mi się to wyczucie tonów ..i wpasowanie postaci w filar podtrzymujący most.. (zauważcie, trzymaną w dłoniach obraz-miniaturkę).
Jak się Wam podoba Warszawa okiem mojego aparatu?
Będzie mi bardzo miło za wszelkie komentarze. Może wskażecie zdjęcie, które najbardziej się Wam spodobało?
Czasem ludzie pytają mnie, czy mogłabym mieszkać we Warszawie. Nie wiem, wolałabym Kraków. Jednak kilka lat temu mówiłam, że nie mogłabym mieszkać w mieście. A tym bardziej w mieszkaniu. Teraz mieszkam i jestem zadowolona. Nie wiadomo, co przyniesie przyszłość..
Pozdrawiam!