Spis treści
Dzień dobry,
Nie mogłam Was zostawić, ponieważ właśnie nadszedł najlepszy w roku czas na zbieranie ziela owsa. Pożyczyłam więc od Babci sierp, zagoniłam siostrę do ustawiania ostrości w aparacie.
Stali czytelnicy wiedzą, że jestem wielką fanką owsa jako toniku nerwowego: pisałam o nim w poście dotyczącym ziołowych herbat, mówiłam o nim także w Dzień Dobry TVN. Kocham ziele owsa i mam nadzieję, że i Wam tę miłość przekażę!
Ustalmy sobie jedną rzecz: sprawa jest dość pilna, ponieważ owies będzie w pożądanym przez nas stadium (dowiecie się zaraz, w jakim) przez 1-2 tygodnie.
Jeśli przegapicie, to jak to mawiają „sorry Winnetou”.
Dlatego nie ma czasu na rozczulanie się, tylko szukamy pola czy między z owsem, pożyczamy sierp, sekator, nożyczki, cokolwiek i zbieramy!
Zbieranie ziela owsa. Nie przegapcie!
Kiedy zbierałam owies, napotkałam moją koleżankę, której od dawna nie widziałam.
Powiedziała do mnie:
– A tak się zastanawiałam, kto to idzie z tym sierpem…
Odpowiedziałam:
– Kto inny niż ja poniżej roku życia i w sukience mógłby chodzić z sierpem po wsi?
Nasz sierp jest dość specyficzny, ma takie „ząbki”.
To specjalny, wyśniony sierp.
Kiedy Dziadziuś umarł, często śnił się Babci. Podczas jednego ze snów kazał jej kupić sierp, żeby miała do trawy dla królików.
Babcia pojechała do miasta i kupiła. Jak się okazało, sierp jest bardzo przydatny i senna rada była jak najbardziej na miejscu.
Także wiecie, mam w rękach narzędzie o mocy nieomal magicznej.
Pożyczyłam od Babci sierp, żeby mi się dobrze zbierało…
Skąd ten pośpiech? Czyli owies w stadium mlecznym.
Ziele owsa to w dużym skrócie po prostu posiekany owies.
Zazwyczaj spotyka się go w dwóch postaciach:
- ususzonego owsa zielonego (często jest to składnik herbatek),
- słomy owsianej (czyli jak nazwa wskazuje, słomy z owsa, który już dojrzał).
Owies jednak przez około dwa tygodnie w roku jest w tzw. stadium mlecznym, które jest najlepszym możliwym momentem do zbioru ziela owsa (to moja robocza nazwa, po angielsku to „milky tops”). Tak, nie pomyliłam się. Tydzień, góra dwa.
Stadium mleczne to czas pomiędzy kwitnieniem a formowaniem się ziarenka, to bardzo krótki okres pośredni. Ziarniak jest jeszcze miękki i kiedy mocno go ściśniecie, wypłynie z niego białawe mleczko. Jest trochę podobne do mleczka mniszka lekarskiego, ale w smaku jest słodkawe. Niektórzy twierdzą, że przypomina smakiem mleko karmiącej kobiety. Niestety, nie mam porównania.
Właśnie to mleczko w połączeniu z zielonym owsem jest najlepszym momentem zbioru ziela owsa.
Trzeba po prostu wyjść na pole, pościskać kilka ziarenek (czasami niektóre ziarenka są puste) i zebrać własny bukiet.
Proste.
Pole też mojej Babci:)
Co dalej z owsem?
Ziele owsa możecie ususzyć i wtedy uzupełnia szereg minerałów (krzemionka, potas i milion innych rzeczy, o których napiszę Wam po powrocie z podróży) i zaparzać w formie herbaty. Są świetne do kąpieli i przemywań.
Jeśli jednak zależy Wam zwłaszcza na toniku nerwowym, czyli miksturze, która wspomaga układ nerwowy w stanach permanentnego wyczerpania (zwłaszcza psychicznego), stresu, smutku, żałoby polecam Wam użycie ziela owsa na świeżo, w postaci nalewki. Jest to najlepszy domowy sposób na uchwycenie fantastycznych właściwości owsa.
Spotkałam się z dwoma proporcjami do nalewek (nie wiem, co oznaczają te proporcje? Zapraszam do postu o nalewkach!)
(Proporcje owies do spirytusu)
1:2 75% A oraz 1:2 95% A.
Właściwie we wszystkich źródłach, które napotkałam, widziałam spirytus w stężeniu powyżej 70%.
Jak zrobić nalewkę ze świeżego ziela owsa?
Świeże ziarniaki (same) w stadium mlecznym zalewacie spirytusem, wszytko miksujecie blenderem i odstawiacie na 2-3 tygodnie. Może być w jasne miejsce np. parapet, ale nie w prażącym słońcu (pewnie nam to nie grozi i tak).
Potem pije się jako tonik nerwowy, wzmacniająco. Rzecz bardzo pożywna. Właściwie świetnie oddaje jej właściwości słowo „nourishing” (pożywna/kojąca).
Po co zbierać samemu?
Powiedzmy sobie wprost.
Nawet jeśli kupicie owies zielony (jest to bardzo drogi susz, około 8 zł za opakowanie!) i nawet jeśli będzie on dobrze ususzony, jest niewielka szansa, że producent czekał na najlepsze stadium rozwoju.
Nie sądzę, aby wychodził co dwa dni na pole i sprawdzał, czy akurat jest w fazie mlecznej. Nawet jeśli jednak taki owies trafimy (sama nie trafiłam) to i tak nie przygotujemy z niego tak dobrej nalewki jak z owsa świeżego.
Stadium mleczne trwa króciutko, ale zdecydowanie warto się pofatygować i ten owies sobie zebrać.
Do suszenia i do nalewkowania.
Gorąco Was zachęcam.
Gdybym nie była przekonana, że warto się tą informacją podzielić, już malowałabym paznokcie przed wyjazdem, zamiast pisać posta i obrabiać filmy.
Żartowałam, nie maluję paznokci.
Dajcie koniecznie znać, jeśli nazbieracie.