Spis treści
Dzień dobry,
Dzisiaj chciałam Was zaprosić do zrobienia nalewki z kwiatów czarnego bzu – postanowiłam umieścić procedurę „w połowie”, ponieważ lada chwila bzu nie będzie i chętni zostaną bez nalewki :)
Będzie to nalewka z kwiatami bzu (jakżeby inaczej!), cytryną, limonkami oraz korzeniem arcydzięgla (dostępny w każdym sklepie zielarskim praktycznie), wedle receptury Hieronima Błażejaka zwanego również „Mistrzem nalewek”.
Nalewkę przygotowuje się dwustopniowo: najpierw robimy nastaw, potem zaś będziemy dolewać alkohol oraz zioła, będziecie więc mieć czas, żeby zamówić potrzebne składniki.
W przepisach internetowych nalewka z bzu jest wyborna już po miesiącu, natomiast pan Hieronim uważa, że dopiero po roku nabiera szlachetnego smaku. Oczywiście kwestia czekania należy do Was!
Zapraszam!
PS. Jeśli już nazbieracie kwiaty bzu, nie zapomnijcie zrobić z nich syropu z bzu!
Mistrzowska nalewka z kwiatów czarnego bzu
Kilka uwag technicznych:
Na tym etapie robimy nastaw na nalewkę. Wykorzystujemy do tego celu całe baldachy czarnego bzu, uważając, aby uronić jak najmniej pyłku, który odpowiedzialny jest za aromat i kolor nalewki. Najlepiej kwiaty ścinać długimi nożyczkami i zbierać je w słoneczny dzień.
Przyznam szczerze, że nie wiem jeszcze jakiego alkoholu użyję: teoretycznie w przepisie jest podany spirytus (cała receptura jest na, bagatela, 9 litrów spirytusu, więc pozwólcie, że podam Wam własne, nieco mniejsze proporcje).
Natomiast osobiście zastanawiam się nad połączeniem spirytusu z wódką. Pan Hieronim Błażejak pisze, że jeśli chcemy rozcieńczać spirytus, należy przygotować go co najmniej miesiąc wcześniej, aby miał optymalny smak. Raczej nie zastosuję się do tej rady (czasu brak), natomiast podaję Wam ją pod rozwagę.
Używam ekologicznych cytryn.
Przygotowałam syrop cukrowy z brązowego cukru (ponieważ bardziej odpowiada mi jego smak), jednak gdybym zrobiła go jeszcze raz, zalałabym nalewkę jednak cukrem białym, wtedy mogłabym podziwiać jej piękny, złoty kolor.
Proporcję podaję na litr spirytusu – najlepiej pszennego, nie z ziemniaków.
Składniki:
- około 30 baldachów kwiatów czarnego bzu, pełnych pyłku i zapachu
- 1,1 kg cukru + 85 dag wody
- 3 ekologiczne cytryny, pokrojone na cieniutkie plasterki
/do dalszego etapu będziemy potrzebować rzeczonego spirytusu, łyżeczkę korzenia arcydzięgla i trzy limonki/
Przygotowanie:
Zagotowujemy cukier z wodą, przygotowując syrop. Zostawiamy syrop do ostygnięcia: to ważne!
Cytryny parzymy, kroimy na cienkie plasterki.
Z baldachów bzu odrywamy delikatnie grubą łodyżkę (nie trzeba tego robić, ale moim zdaniem nie dodaje niczego do smaku).
W słoju układamy na przemian kwiaty bzu i cytryny, zalewamy syropem.
Słój zatykamy gazą (aby nie wpadły nam tam muszki) i odstawiamy na około 10 dni w miarę słoneczne miejsce – w tym czasie dwa razy mieszamy.
Ważne jest, żeby fermentacja nie zaczęła się zbyt szybko, więc wyparzamy dokładnie słój, przed użyciem (też łyżkę do mieszania).
Kiedy napój zacznie fermentować, będziemy go przecedzać i dodawać inne rzeczy.
Skusicie się na ciąg dalszy?
Czego potrzebujemy do zrobienia nalewki?
Nastawu, który już przygotowaliśmy. Uwaga, jeśli zaczyna fermentację, jest O.K, jeśli już przefermentował – nie do końca. Tak jak pisałam w pierwszej części, na fermentację trzeba uważać, Ja zniosłam swój z balkonu do chłodniejszej kuchni.
Do nastawu dodajemy spirytusu – nastaw przygotowany jest na 1 litr spirytusu. Hieronim Błażejczak obiecał, że przy każdym przepisie napisze procent spirytusu, jakiego używa, ale niestety nie dopisał. We wstępie poleca zrobienie spirytusu 70%, więc polecam użyć albo takiego, albo 95%. (całość lub rozpuszczona). Tak naprawdę zależy od tego, jak mocne nalewki lubicie – ja dla przykładu zdecydowałam się na użycie spirytusu 70%, 0,5 litra. Potem sok wyciśnięty z jednej limonki. I łyżeczka suszonego korzenia arcydzięgla.
Wszystko przelewamy do słoika/balona, zakręcamy i lekko wstrząsamy.
Nalewka powinna leżakować przez 6-7 tygodni.
Potem odcedzamy całość.
Przelewamy ją do pojedynczych buteleczek w których, wedle Mistrza Nalewek, powinna leżeć co najmniej rok – to zależy od Waszej cierpliwości! :-)