Dzień dobry,
Dzisiaj chciałam Was zaprosić na mus cytrynowy z fiołkami. Mus robiłyśmy razem z Anną Marią, z czego od razu mówię, że jej jest dużo bardziej fikuśny:) A wszystkiemu winny mój brak szczęścia. Zanim jednak przejdę do meritum (oczywiście zainteresowani mogą od razu przejść do przepisu), kilka słów o moich fiołkowych „przygodach”.
Pamiętacie, kiedy pisałam Wam o fiołkach? Wydawało mi się, że fiołków będę miała po uszy, tymczasem po dniu pełnym słońca okazało się, że większość fiołków się zasuszyło. Kilka dni potem miałam szczęście, bo znalazłam w lesie kolejne fiołkowe stanowisko. Radośnie zebrałam pełno fiołków, pieczołowicie przygotowałam wszystko do syropu fiołkowego.. Wiecie, byłam umówiona z Anną Marią i też chciałam zaszaleć:) zalałam fiołki wrzątkiem, zostawiłam na noc, przykryłam ściereczką. Rano podnoszę ściereczkę i odstawiam jeszcze na chwilkę miksturę.
Po dwóch godzinach sprawdzam, a tam nie ma ani kropli fiołkowego wywaru.
Lekko spanikowana robię rodzine śledztwo pt. „kto wylał moją wodę fiołkową i dlaczego?”.
Nikt się nie przyznaje. Myślę sobie „przecież nie wyparowało, pies nie wypił, woda fiołkowa stała na parapecie..”.
Podnoszę wilgotną ściereczkę.
No właśnie, wilgotną.
Okazało się,że krzywo ułożyłam ściereczkę i wszystko wsiąkło właśnie w nią. Muszę powiedzieć, że moja głupota mnie dość mocno zabolała: zwłaszcza, że nie mialam czasu, żeby jeszcze raz zebrać kwiaty.
Jak widzicie, mam fiołkowego pecha. Na szczęście kilka dni wcześniej udało mi się zmówić z Anną Marią na przygotowanie musu cytrynowego z fiołkami (na zdjęciu zobaczycie już małe bratki – trochę fiołków jest w środku -ponieważ kiedy robiłam zdjęcia, już fiołków do ozdoby nie było – miał rację Szekspir pisząc, że fiołki są kruche jak niepewna miłość – szybko i pięknie zakwitają i niespodziewanie giną). Zapewniam Was jednak,że mus można przygotować również bez fiołków i będzie pyszny!
Piankowy, słodki i lekko kwaśny, orzeźwiający.
Zapraszam!
ps. jeśli lubicie musy, może Wam zasmakować także mus z borówkami.
Do przygotowania musu nie potrzebujecie fiołków, ponieważ sam w sobie jest smaczny. Jeśli checie dodać kwiaty ważne jest, aby były zebrane kiedy jest ciepło i słonecznie, wtedy mają przyjemny, delikatny zapach. Fiołki do celów cukierniczych zazwyczaj wykorzystujemy po odjęciu łodyżek – łodyżki są nieco pikantne, więc dobrze jest je oderwać.
W oryginalnym przepisie dołożona była także ubita śmietanka (kubek ubitej śmietanki 36%) – pominęłam ją, ponieważ akurat nie miałam niczego w lodówce. Mus nie stracił niczego ze swojej pyszności:)
W przepisie występuje surowe białko (żółtka są podgrzewane w kąpieli wodnej) – dlatego skorupki jajek należy sparzyć wrzącą wodą. Jeśli ktoś nie lubi albo nie może jeść surowych jajek, można dodać do kąpieli wodnej również pianę z białek, ale mus nie będzie już tak puszysty.
Czyli w skrócie:
- miał być fiołkowy syrop, ale przez moje wieczne roztrzepanie, nie ma
- miało być dużo fiołków, ale wiele z nich zaschło
- miała być śmietana, cóż..;)
Wcale się tym jednak nie przejmuję, ponieważ miałąm przyjemność wybierać przepis razem z Anną Marią, która wybiera zazwyczaj całkiem bajkowe rzeczy do przygotowania:) Mus cytrynowy wyszedł pyszny (moja siostra cały czas się oblizywała), fiołki i bratki są obecne – wspólne gotowanie jest fajne!
Białe fiołki – także jadalne:)
Mus cytrynowy z fiołkami.
(zmodyfikowany przepis pochodzi stąd)
Składniki:
(na cztery ramekinki)
- łyżka żelatyny (można zastąpić agar agar)
- pół kubka zimnej wody
- 4 jajka, białko i żółtko osobno
- kubek cukru
- szczypta soli
- pół kubka soku z cytryny + skórka starta z cytryn które wyciskamy
- kubek śmietanki kremówki (pominęłam)
- garść fiołków lub trochę syropu fiołkowego (opcjonalnie)
Wykonanie:
Żelatynę zalewamy wodą aby zmiękła
Żółtka, pół kubka cukru, sól, sok z cytryny, skórkę wkładamy do miski i układamy do kąpieli wodnej.
Energicznie mieszamy nad parą (ostrożnie!), aż żółtka zbieleją i staną się puszyste (nie musza być całkiem białe, ale powinny zmienić konsystencję na puszystą).
Dodajemy żelatynę, dokładnie ją rozprowadzamy (mieszamy) i odkładamy całą masę do ostygnięcia.
Kiedy będzie już trochę przestygnięta (żelatyna nie może się jeszcze ściąć), ubijamy białka razem z pozostałym cukrem, aż będą sztywne. Dodajemy fiołki (lub syrop fiołkowy lub inne dodatki).
Białka delikatnie łączymy z żółtkami, przekładamy do ramekinów i wkładamy do lodówki.
Po kilku godzinach mus jest gotowy.
Smacznego!
Mus ma puszystą konsystencję.
A tutaj tzw „jaskółki” – to właśnie w nich jest zrobione pierwsze zdjęcie. Jeśli chcecie zobaczyć więcej zdjęć z majowego ogrodu, zapraszam jutro na klaudyna.in, gdzie pokażę Wam kilka rosnących i kwitnących teraz w ogrodzie mojej Babci kwiatów:)
ps. nie wiem dlaczego, ale fiołki i ich ulotność, kojarzą mi się ciągle z tą muzyką: