Dzień dobry,
Pamiętacie, kiedy opowiadałam Wam o lawendzie?
Dziś mam pierwszy z przepisów dla miłośników lawendy. Oraz dla tych, którzy za lawendą nie przepadają.
W sam raz na upały – mrożona kawa lawendowa. W sam raz na upalne, letnie poranki. Lub południa. Albo nawet – popołudnia.
Orzeźwiająca, z delikatnym posmakiem lawendy i syropu klonowego.
Nie wiem jak Wy, ale ja nie jestem miłośniczką kawy.
Owszem, wypiję cappuccino, jednak bardziej dla smaku, niż z potrzeby duszy i ciała.
Za to jestem zdecydowanie herbaciana – staram się mieć w zanadrzu kilka rodzajów herbat czarnych, zielonych i białych (pamiętacie post o gyokuro? Tam pisałam trochę o swojej herbacianej miłości). Z kawą lawendową mogę jednak zdradzić herbatę. Na chwilę :-)
Przepis jest bardzo prosty, równocześnie efektowny i podręczny – co tu dużo mówić i pisać, trzeba wypróbować!
Moja Ciocia napisała, że kiedy była w Chorwacji, piła tamtejszą kawę i mieszała ją lawendowymi gałązeczkami – nic nie stoi na przeszkodzie, żeby spróbować taką kawę na własnym balkonie!
Mrożona kawa lawendowa:
Dla dwóch lub trzech osób
- ulubiona kawa,
- dwie-trzy gałązeczki lawendy, koniecznie z ekologicznej uprawy (lub 1 – 2 krople świetnego olejku lawendowego),
- mleko,
- coś do słodzenia: u mnie syrop klonowy. Cukier nie za bardzo się sprawdza, jednak miód czy mleko kondensowane pasują bardzo fajnie!
Odmierzamy odpowiednią ilość kawy dla dwóch osób (ja nie lubię mocnej) i zaparzamy ją w filiżance wody. Do gorącej wody dodajemy także gałązeczki lawendy. Kiedy kawa się zaparzy, lawendę wyciągamy.
Opcja numer 2: przygotuj kawę w tygielku albo frenchpressie
Kawę studzimy i przelewamy do foremek do lodu – najlepiej takich, z których łatwo wyciąga się kostki – kawowe kostki dość brudzą.
Przed podaniem przygotowujemy szklaneczki, mleko, kawę i syrop. Wszytko mieszamy i podajemy – trzeba poczekać, aż kawa się schłodzi.
Można podawać z lawendowymi gałązeczkami do zamieszania.
Smacznego!
BONUS: LAWENDOWE, LENIWE CIASTECZKA DO KAWY
Dziękuję Tatter za pyszny przepis (możecie go znaleźć tutaj)
Znikają błyskawicznie: zrobiłam z dwóch porcji.
PS. Ze spraw technicznych: miałam problemy z formowaniem ciasteczek: po prostu ugniatałam i przyklepywałam do pożądanego kształtu – te bardziej „rustykalne” albo formowałam brzegi, dociskając nożyk do masła.
W moim piekarniku piekły się błyskawicznie w zaledwie 8 minut (jedną partię przypaliłam, trzeba uważać)
Lawendowe ciasteczka
Lavender Biscuits
- 175 g miękkiego masła
- 2 łyżki świeżych kwiatów lawendy razem z listeczkami, drobno posiekanych (lub niepełna łyżka suszonych kwiatów)
- 100 g miałkiego cukru
- 225 g zwykłej mąki
- 25 g demerary
Przygotowuje 3 duże blachy do pieczenia ciastek, smarując je niewielką ilością oleju. Ubijam masło z lawendą, dodaję cukier, nadal ubijając.
Potem dodaję mąkę. Wszystko mieszam, zagniatam krótko, aż ciasto stanie się gładkie…
Dzielę ciasto na dwie części i z każdej formuje wałek długi na około 15 cm.
Rozsypuję demerarę na tacce i wykładam na nią wałki, następnie obtaczam w cukrze.
Zawijam wałki w folię i chłodzę, aż stwardnieją.
Rozgrzewam piec do 160-170 stopni Celsujsza.
Każdy wałek dziele na 20 plastrów, które układam na blachach. Piekę 15-20 min, aż będą delikatnie brązowe na brzegach.
Smacznego!