Dzień dobry,
Dzisiaj chciałam Was zaprosić na proste danie, podobne nieco do spaghetti ogrodnika.
Prosta i sycąca fritatta (taki podpiekany omlet jajeczny) powstała w większości ze składników dostępnych w naszym ogrodzie. Dziś okazało się, że była właściwie podsumowaniem sezonu ziołowego i symbolicznym zakończeniem lata: kiedy wyszłam do ogrodu okazało się, że część moich ziół (w tym ukochane shiso) niestety przegrała walkę z nocnym przymrozkiem..
Zawsze w takich momentach wyrzucam sobie „wszystkie rzeczy, które powinnam była zrobić” – zerwać kwiaty cukini i dyni, kiedy jeszcze było ich dużo, przygotować film i posty dotyczące kwiatów nasturcji, nasuszyć kwiatów hyzopu lekarskiego, który powtarza teraz kwitnienie..
Zawsze mam wrażenie, że robię jedynie ułamek tego co powinnam..
Cóż, na pocieszenie: prosta fritatta na pożegnanie lata.
Zapraszam!
Dodam tutaj uczciwie, że prawdopodobnie nie będziecie mogli dokładnie powtórzyć przepisu ze względu na ilość składników „ogródkowych” – zwłaszcza wschodnich ziół. Zastanawiałam się nawet, czy go umieścić: jednak w końcu jest to sposób, w jaki gotuję oraz to, co jem:-)
Ponieważ osobiście lubię ostrą kuchnię, ale moja 10 letnia siostra nie podziela tego entuzjazmu: staram się przemycać nieco ostrego smaku. Robię to w ten sposób, że przekrawam małą papryczkę chilli na pół i podsmażam ją razem z ząbkami czosnku na patelnii. Potem usuwam papryczkę i czosnek: zostaje trochę ostrego posmaku, ale nie na tyle, żeby wybrzydzać:)
Nasze papryczki chilli:)
Fritattę zrobiłam z dużej ilości jajek (12 sztuk, tak, od szczęśliwych, grzebiących kur) ponieważ chciałam, żeby cztery osoby miały szansę coś sobie zjeść:-) Stąd wynikł mały problem związany z dopiekaniem potrawy: musiałam dwa-trzy razy uchylać drzwiczki piekarnika i delikatnie mieszać środek, tak, żeby całość miała szansę się dopiec.
Shiso i chilli na patelni.
Fritatta jest rozgrzewająca i aromatyczna, w sam raz z malutkimi, koktajlowymi pomidorkami z grządki. W sam raz na koniec lata i złotą jesień, nie sądzicie?
(tylko te przymrozki w tym tygodniu, nie mogę przeżałować!!)
Moje shiso niestety nie przeżyło za bardzo przymrozków… dlaczego tak wcześnie?
Fritatta ogrodnika:
Składniki:
- 12 jajek, najlepiej od kur grzebiących w ziemi (można zmniejszyć liczbę jajek o połowę)
- 2 łyżki śmietany
- sól, pieprz do smaku
- łyżka oleju do smażenia
- chilli, przepołowione
- ząbek czosnku w całości
zioła: (tak naprawdę można dać, co się ma pod ręką:))
- kilka liści shiso (perilli)
- garść tajskiej bazylii
- garść pomidorków koktaljowych
- 50 g sera feta pokrojonego w kosteczkę, kulka sera mozarella (dałam po prostu to, co miałam w lodówce)
Dodatkowo: patelnia, którą można włożyć do piekarnika.
Wykonanie:
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopnie
Na patelnii rozgrzewamy olej do smażenia lub klarowane masło. Wrzucamy teraz nasze zioła (u mnie shiso, bazylia tajska), czosnek i chilli, smażymy, aż zacznie wydzielać się intensywny aromat. Usuwamy papryczkę chilli oraz cały czosnek (opcja dla osób, które nie lubią ostrości – można papryczkę zostawić i po prostu pamiętać, żeby nie zjeść jej w całości:)).
Jajka rozbełtujemy trzepaczką. Dodajemy śmietanę i jeszcze ubijamy. Doprawiamy solą i pieprzem: jeśli używamy sera feta, uważamy na ilosć soli! Ser jest słony, łatwo przesolić całą potrawę. Wlewamy masę jajeczną i smażymy na średnim ogniu, aż się zetnie na bokach: zajmie to około 3 minut.
Do fritatty dodajemy inne dodatki: pomidorki koktajlowe, sery, ewentualnie jakieś świeże zioła na wierzch (u mnie gałązka bazylii tajskiej). Wkładamy do piekarnika rozgrzanego na 180 stopni i dopiekamy, dopóki całość się nie zetnie.
Moja fritatta była zrobiona z dużej ilości jajek, więc co jakiś czas zerkałam do piekarnika i delikatnie przemieszałam środek widelcem, żeby równomiernie się dopiekł.
Pieczemy do zarumienienia, około 15 – 20 minut.
To właściwie tyle, nasza jesienna fritatta jest gotowa!
A Wy? Co planujecie robić w październiku?
Jeszcze trochę naszych papryczek chilli..mamy ich w szkółce jeszcze kilkadziesiąt, uprawiane od małego nasionka..
Pięknej jesieni!