Czosnek chiński – fakty i mity.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:

Dzień dobry,

Polacy kochają czosnek: czasem mam wrażenie, że traktujemy go nieomal jako dobro narodowe. Dlatego sprawa „Czosnku chińskiego” budzi duże kontrowersje: przecież Polak nie będzie chińskiego kupował (ale niejeden chciałby polski za 1/3 ceny;)).  Coraz częściej widzę na swoim profilu na Facebooku rozsyłane przez różne strony zdjęcia: porównania.  Jak (niby) wygląda czosnek chiński, a jak polski.

Że chiński jest biały, ma nieregularne ząbki, jest łagodny w smaku, nie ma alloiny (substancji czynnej). Że polski jest różowawy tak jak Pan Bóg przykazał, ząbki ma równe jak gwiazda filmowa, która dopiero zakończyła leczenie u ortodonty i jest tak mocny w smaku, że tylko prawdziwi Słowianie mu podołają.

Bzdury.  Jak wiecie, nie lubię populizmu ani ustalania co jest czarne i co jest białe. Dlatego, postanowiłam przygotować dziś wpis o tym, jak to z tym czosnkiem jest.

Czy mogłabym zrobić Wam proste zestawienie i powiedzieć który kupić, a który nie? Mogłabym, ale tego nie zrobię, bo sprawa jest dość skomplikowana i jest w niej zbyt wiele „to zależy”. A ja nie lubię zbytnich uproszczeń.

Zapraszam Was zatem do postu czosnkowego!

Czosnek polski czy chiński?

O co chodzi z tym chińskim czosnkiem?

Właśnie, o co?

Chiny w przeciągu kilku lat stały się największym producentem czosnku na świecie. Taniego czosnku, który chętnie eksportują do Europy oraz do Stanów Zjednoczonych. Budzi to mniej lub bardziej uzasadniony niepokój obywateli, którzy chcieliby kupować czosnek ze swojego kraju albo wspólnoty krajów (ale z drugiej strony chiński tańszy, chcieć to jedno, ale taniość to drugie) bo tak czują się bezpieczniej.

Problem z czosnkiem chińskim nie jest jednak nacjonalistyczno-narodowy. Główna obawa to przede wszystkim to, że tak naprawdę nie wiemy w jakich warunkach czosnek został wyprodukowany, czym był nawożony, jak konserwowany. Duże sieci sklepów (o czym dalej) mogą to jeszcze jakoś kontrolować, ale istnieje też (w co trudno uwierzyć!), czosnkowa kontrabanda i czosnkowy przemyt. Wtedy naprawdę nie wiemy, czy w czosnku nie ma np. metali ciężkich.

Dlatego właśnie podejmuje się różnego rodzaju akcje, żeby rozróżnić czosnek „chiński” od rodzimego. U nas zabrały się za to media czy facebookowe profile stron o zdrowym odżywianiu. Tyle, że wiele z nich nie robi tego dobrze i powiela błędne informacje. Być może po prostu nigdy nie uprawiali czosnku, nie wiem.

Poniżej przedstawiam Wam „cechy” czosnku polskiego czy chińskiego, które wyszperałam w Internecie. Niektóre na „kartach informacyjnych”, inne na portalach internetowych.

Gotowi?

 

Czosnek biały to czosnek chiński, czosnek czerwony – to czosnek polski.

Fałsz.

Najczęściej rozpowszechniany mit. Kolor czosnku to nic więcej jak kwestia odmiany. Istnieje wiele odmian czosnku: od fioletowych do śnieżnobiałych. Rzeczywiście, czosnek chiński może być biały, ale nie musi. Nie trzeba długo szukać, żeby znaleźć wykaz kilku najpopularniejszych polskich odmian, które mają przeróżne kolory:

  • Harnaś: obecnie „klasyczny” czyli lekko różowawy
  • Jarus: czosnek kremowobeżowy, jasny
  • Huzar: czosnek biały (tak, biały! i taką polską dobrze brzmiącą dla polskiego ucha nazwę ma jeszcze!)
  • Mega: czosnek biało-fioletowy
  • Orniak: odmiana, biała, z fioletowymi żyłkami.

Obecnie Polacy preferują czosnek „lekko różowy” po doniesieniach w mediach, że to „na pewno czosnek polski”, dlatego sprzedawcy chętniej uprawiają takie odmiany. Nie znaczy to jednak, że jeśli ktoś na straganie sprzedaje czosnek biały, to wciska nam „chińszczyznę”. Może to Huzar? Czasem warto zapytać o odmianę, dobry sprzedawca powinien wiedzieć.

Jeszcze co do koloru: Hiszpanie na przykład zorientowali się, że preferujemy czosnek o fioletowym zabarwieniu, więc właśnie taki sprzedają do naszego kraju. Czy to czyni go czosnkiem polskim?

Reasumując: rzeczywiście czosnek chiński jest zazwyczaj czosnkiem białym (czasami nawet łupinka jest specjalnie wybielana), ale nie każdy czosnek biały to z automatu czosnek chiński. Polska to niewielka część europejskiego rynku, ale jestem pewna, że gdyby cała Europa zaczęła preferować czosnek różowy, Chiny przestawiłyby się na produkcję właśnie takiego.

Aby Wam udowodnić, że nie jestem gołosłowna, wystarczy wejść na jeden z największych internetowych bazarów, Alibabę: pierwsze duże zdjęcie z tego ogłoszenia pokazuje czosnek o lekko różowym zabarwieniu.  Innym przykładem czosnku różowego, którego nazwa odnosi się wręcz do Chin jest odmiana „China Dawn” czyli „Chiński Świt”.

Odmiana czosnku „China Dawn”. Źródło zdjęcia: thegarlicstore.

Co do odmian, znalazłam dla Was relację z targów, na której można sobie obejrzeć kilkadziesiąt różnych odmian czosnku.

 

 

Czosnek chiński nie ma właściwości leczniczych.

To zależy. Pamiętajmy, że czosnek pochodzi z Azji (Chin i/lub okolic Syberii) i od wieków jest tam używany jako roślina przyprawowa i lecznicza. Czyli jakby nie patrzyć, każdy czosnek jest z Chin;) Pewnie to, co dostajemy za ułamek ceny na nasze stoły nie jest zbyt dobrej jakości, ale w Chinach jest szereg odmian czosnku stosowanych i cenionych ze względu na swoje właściwości lecznicze.

Ten argument występuje czasem w formie: „czosnek chiński nie zawiera alloiny”. Nie sądzę, żeby jakikolwiek czosnek (oprócz zmodyfikowanego genetycznie) nie zawierał tej substancji czynnej. Z reguły jest tak, że im ostrzejszy smak tym więcej alloiny. Ale to znowu, głównie kwestia odmiany.

 

Czosnek chiński jest łagodny w smaku, polski ostry.

Fałsz. To również kwestia odmianowa: też mamy delikatne, słodkawe czosnki: nawet pospolity „Harnaś” może taki być.

 

Czosnek chiński ma nieregularny kształt, łatwo się obiera i wstawcie tutaj cokolwiek innego.

Fałsz.  Jeśli dotarliście do tej pory to już wiecie, że to są kwestie odmianowe.

 

Czosnek chiński ma nierównomierne ząbki, a polski równe.

Fałsz. Kwestia odmianowa jedynie (i raczej jest na odwrót). Widzicie zdjęcie na pierwszej stronie postu? To czosnek z ogrodu mojej Babci: każdy, kto uprawiał czosnek wie, że może mieć różnego rodzaju ząbki, mniejsze bądź większe.

Nawiasem mówiąc, istnieją odmiany czosnku o wielkich ząbkach (np. pokazany niżej Elephant Garlic: „czosnek słoniowy”, lub takie, które mają ząbek jeden lub dwa. Jak donosi The Guardian sieć Lidl w niektórych krajach w 2013 roku wprowadziła do obrotu właśnie taki czosnek:)

Wielki czosnek słoniowy jest bliżej spokrewniony z porem. Źródło: eiferpiku.blogspot.com

Czosnek polski jest sadzony tylko wiosną.

Fałsz. Nie wiem skąd to przekonanie:) W Polsce mamy zarówno czosnek jary (sadzony wiosną) jak i ozimy (wysadzany zimą). W Chinach również są odmiany wcześniejsze i późniejsze, jednak czosnek rzeczywiście produkuje się na eksport przez cały rok.

 

Czosnek sprzedawany w warkoczach to na pewno czosnek polski.

Nie wiem jak się do tego odnieść. Teoretycznie każdy czosnek można spleść w warkocz, ale ten z eksportu jest sprzedawany często z odciętą łodyżką. Niemniej, polscy rolnicy też odcinają łodyżki czasami. Nie wiem jak się ustosunkować do tego przekonania:)

 

Czosnek chiński jest tańszy.

Prawda.

Powiedzmy sobie wprost: popularność czosnku chińskiego wynika z jego ceny.  Ten czosnek musi być naprawdę tani, skoro opłaca się:

a) podjąć jego uprawę i dać zarobić rolnikom (w Chinach polepszają się warunku pracy, może nie na prowincji, ale coraz większe są płace minimalne)

b) przetransportować go przez pół świata

c) sprzedać, następnie przepuścić przez całe grono dystrybutorów, hurtowni, sklepów końcowych etc. i cena nadal jest niższa niż czosnku rodzimego, produkowanego 100km od miejsca zamieszkania.

To właśnie „taniość” sprawia, że czosnek chiński zalewa europejski rynek. Jeśli czosnek chiński kupuje ktoś, komu zależy na cenie albo lubi taki smak, w porządku, skoro tak woli. Problem jest wtedy, kiedy ten czosnek jest nieuczciwe sprzedawany jako droższy czosnek polski. I nie robią tego tylko duże sklepy (właściwie duże sieci sklepów raczej dbają o przejrzystość i taki czosnek będą mieć w 95% dobrze opisany i zapewne mają też dobrego dystrybutora), ale też drobni hurtownicy czy nawet „babcie na straganie”.

Oczywiście, „Chińskie czosnki” są różne i jeśli będziemy sobie chcieli sprowadzić np. ceniony przez smakoszy czarny czosnek (to akurat kwestia metody przygotowania), to zapłacimy jak za zboże.

Czarny czosnek, ceniony przez smakoszy. 

Czosnek chiński nie kiełkuje.

Prawda.

Tzn. kiełkowałby, ale podejmuje się różne zabiegi (np. chemiczne, lekkie promieniowanie przedłużające trwałość) właśnie po to, żeby nie kiełkował: wyobraźcie sobie, że setki ton czosnku zaczynają kiełkować gdzieś na Oceanie Indyjskim. Co za strata dla producenta!

Dodam tutaj, bo nie wiem czy wiecie, że jeśli chodzi o promieniowanie żywności, to np. przyprawy, które legalnie przechodzą przez naszą granicę powinny być ze względów bakteriologicznych lekko napromieniowane (min, promieniowaniem jonizującym gamma, nie jest to promieniowanie rentegnowskie), aby właśnie nie przewiozły różnych bakterii etc.  Jest to dokładnie regulowane prawnie, więc nie są problemem polskie sposoby na przedłużanie trwałości, ale chińskie i to, że są dość ekhm.. liberalni w kwestii konserwacji jedzenia.

 

Czosnek chiński gnije, polski schnie.

Może tak być, chociaż osobiście tego nie doświadczyłam (czosnek zużywam na bieżąco).  Zresztą akurat to rozróżnienie nie jest zbyt pomocne klientowi: jeśli czosnek nam zagnije, to nie ma znaczenia czy jest polski czy chiński:)

 

Czosnek, który został wrzucony do octu/zapiklowany i ma niebieski kolor jest napakowany chemią.

Zamieściłam ten podpunkt, ponieważ dostałam na Facebooku pytanie odnośnie tego, dlaczego czosnek po zalaniu octem stał się niebieskawy. Czy to chemia?

Oczywiście, że tak! Chemia jest wszędzie, nawet w wodzie:) Naturalnie zawarte w czosnku związki siarki mogą reagować z miedzią (która jest w czosnku albo w soli do zalewy) i tworzy się siarczan miedzi. Zazwyczaj jest to reakcja naturalna, chyba, że mamy czosnek, który był jakoś mocno strasznie nawożony nawozami z dodatkiem miedzi.

Nie mam niestety własnego zdjęcia, ale wygrzebałam Wam zdjęcie internetowe takiej sytuacji:

 Niebieski czosnek po zapilkowaniu (źródło zdjęcia: gardentimeline.blogspot.com)

 

Czosnek chiński jest napakowany antybiotykami, GMO i najgorszym syfem.

To zależy.

Otwórzcie sobie mapę świata i zobaczcie jak wielkie są Chiny. Na pewno znajdują się tam dobrzy dystrybutorzy jak i tacy, którym zależy na tym,aby roślina rosła jak najszybciej i np. dodają mnóstwo nawozów. Myślę (ale nie jestem pewna), że duże firmy (pokroju Lidla np.) mocno kontrolują swoich dystrybutorów, bo nie mogą sobie pozwolić na skandal.

Największym problemem jest czosnek nielegalny: czasami robi się tak, że czosnek rozładowuje się np. w Egipcie i z Egiptu sprzedaje się go do EU jako czosnek już „Egipski” i to może okazać się problemem.

Wydaje mi się, że z czosnkiem z Chin jest podobnie jak z produkcją ubrań czy zabawek w tym kraju: nigdy tak do końca nie wiemy jakie materiały są używane i jakie są warunki pracy, a nie każdemu odbiorcy taka kwestia leży na sercu.

Co do inżynierii genetycznej trudno mi się wypowiedzieć, ale wiem, że rząd chin jest bardzo restrykcyjny w tej kwestii i nie sądzę, żeby ktokolwiek pozwolił sobie narazić się władzy robiąc jakieś „dzikie GMO” na swoim poletku ryżu czy tam czosnku.  To jest nadal kraj, w którym istnieje kara śmierci i przestępstwa gospodarcze czy „Biznesowa samowolka” są traktowane bardzo poważnie.

Właśnie to jest największy problem z czosnkiem chińskim. Wiemy, że jest tani, ale nie mamy pewności, czy został odpowiednio wyprodukowany. W Polsce też nie mamy takiej pewności, ale przynajmniej jako kraj mamy określone normy prawne np. zawartości metali ciężkich, które są dość mocno sprawdzane.

 

To jaki w końcu czosnek kupić?

Bardzo chciałabym znać odpowiedź na to pytanie:)

Najlepiej kupić od dobrego producenta albo prosto od rolnika (czasem są nawet strony internetowe hodowców czosnku). W dużych sklepach kraj pochodzenia jest zazwyczaj oznaczany i raczej będzie to oznaczenie prawidłowe. Jeśli kupujemy na straganie: zazwyczaj czosnek czerwonawy rzeczywiście będzie polski, ale dobrze jest dopytać się o odmianę. Czosnki sprzedawane u „Babci pod halą” – na prawdę różnie bywa.

Więc po co się czepiam internetowych ustaleń, skoro sama powiedziałam, że chiński raczej biały?

Po to, że uważam, iż dobrze jest rozumieć podstawy uprawy, poznać różnorodność odmian i nie upraszczać zbytnio rzeczywistośći :)

Warto szukać czosnku polskiego, bo wtedy wspieramy lokalnych rolników. Ale nie chciałabym też, żeby za kilka lat doszło do tego, że 95% rodzimych odmian to będzie czosnek różowawy, bo klienci na widok czosnku białego z polskiej uprawy będą krzyczeć, że to chińszczyzna:)

Uff, ależ się rozpisałam!

Jeśli podoba się Wam post, możecie przekazać go wszystkim zainteresowanym „Chińskością”  czosnku:).

A jakie są Wasze przygody z rozpoznawaniem czosnku?

ps. jeśli będziecie chcieli., mogę coś kiedyś o czosnku przygotować, bardziej o właściwościach i innych takich:)

ps2. podsyłam Wam również link do forum ogrodniczego, który podesłała mi czytelniczka. Możecie sobie zobaczyć jakie różne odmiany czosnku uprawiane są w Polsce:)