Skandynawskie ciasteczka czekoladowe z kardamonem.

Oceń ten post
Kategorie:
Podziel się z innymi:
ciasteczka kawowe

Dzień dobry,

Dzisiaj chciałam Was zaprosić na ciasteczka czekoladowe z kardamonem.
To jedne z ciasteczek, które upiekłam na Święta – niestety niewiele z nich się ostało :-)
Tego roku postanowiłam sięgnąć po przepisy skandynawskie – lubię w nich zarówno elegancję (zazwyczaj ciasteczka są zrónoaważone i niezbyt słodkie), szybkość wykonania oraz wykorzystywane w kuchni skandynawskiej przyprawy: w tym wypadku jest to jedna z moich ulubionych: zielony kardamon.

Przygotowanie ciasteczek jest błahostką: wystarczy zawinąć ciasto w rulon a potem po prostu pokroić nożem na odpowiednie kawałki. Świetne, oszczędzające czas rozwiązanie!

Ciasteczka nie są zbyt słodkie, pasują zarówno do kawy jak i herbaty, dobrze się przechowują – jednym słowem: nie tylko na Święta!

Zapraszam!

ps. Przepis na ciasteczka pochodzi od jednej z moich ulubionych autorek skandynawskich, Signe Johansen – dokładnie rzecz biorąc z książki Scandilicious Baking , którą zdążyłam nieco wyplamić przed Świętami :-)

ciasteczka kawowe

 

Skandynawskie ciasteczka czekoladowe z kardamonem (i odrobiną kawy)

Niezbyt słodkie, aromatyczne i dobre nie tylko na Święta :-)

Składniki:

(na około 20 sztuk, w zależności od tego, jak duże zrobicie)

  • 200 g białej mąki
  • 50 g ciemnego kakao (użyłam Decomoreno, Wedel też ma takie ciemne z tego co mi wiadomo)
  • łyżeczka utartego w moździerzu, zielonego kardamonu (bez łupinek!)
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • pół łyżeczki soli morskiej
  • 150 g masła, schłodzonego
  • 150 g brązowego cukru (ciekawie smakoałoby też z muscovado)
  • 1 średnie jajko
  • łyżeczka ekstraktu z wanilii – ja zamiast wanilii użyłam łyżeczkę ekstraktu kawowego, który kupiłam kiedyś w Marks & Spencer -> można popróbować i dodać np. łyżkę bardzo mocnego espresso.

Przygotowanie:

Do przygotowania ciasteczek można użyć zarówno miskera, jak i zrobić to ręcznie.

W misce łączymy mąkę, kakao, kardamon, proszek do pieczenia i sól.

Masło kroimy na niewielkie kostki.

Teraz można wrzucić wszystko do miksera/blendera (lepszy będzie blender) i pulsować kilka razy, aż mikstura zacznie przypominać okruszki.

Można także chłodnymi dłońmi szybko rozetrzeć/rozszczypać mieszaninę mąki i kakao z masłem – wszystko powinno być drobne i przypominać w teksturze okruszki – może to brzmi skomplikowanie, ale jest bardzo proste!

Dodajemy cukier, jajko, ekstrakty i mieszamy, dopóki ciasto nie złączy się razem – można to zrobić za pomocą miskera (byle nie za długo), bądź ręcznie. Ciasto będzie dość suche. Wyrabiamy je przez chwilę i formujemy owalny kształt.

Teraz chyb najtrudniejsza część: trzeba po prostu z tego ciasta przygotować długi walec, o średnicy około 3 centymetrów.

Ja robię to tak:

Dzielę ciasto na dwie części i formuję dłońmi walec, tak jak walec z plasteliny, tyle, że w powietrzu: ciasto się wtedy ładnie naciąga i łatwo formuje.

Signe Johansen robi to tak:

(próbowałam, ale coś mi nie wychodziło:))

Kładzie na desce folię spożywczą albo papier do pieczenia, kładzie ciasto na tym papierze i roluje ciasto w papierze, dopóki nie będzie przypominać walca.

Te ciasteczka, które widzicie na zdjęciach, robiłam właśnie metodą Signe – jak widać, nie wyszły zbyt okrągłe (ale mi to nie przeszkadza:))

Swoim sposobem przygotowywałam ciasteczka migdałowe (które zostały zjedzone przed Świętami jeszcze, coś musiało pójść na pierwszy ogień:)) – i wyszły małe i okrąglutkie.

Którą metodę wybierzecie, jest obojętne.

Kiedy mamy już walec, zawijamy go w folię aluminiową, papier do pieczenia lub folię spożywczą. Mocno skręcamy końce, aby nasze ciasto zachowało w miarę walcowaty kształt.

Wkładamy do lodówki na 1 – 3 godziny (lub do zamrażarki na 30 minut).

Nagrzewamy piekarnik do 190 C (jeśli macie z termoobiegiem: to 170).

Wyciągamy zrolowane ciasto, ostrym nożem kroimy je na kawałki o grubości około pół centymetra.

Kawałki wykładamy na blachę do pieczenia wyłożoną papierem do pieczenia – powinny być kilka centymetrów od siebie, bo mogą troszkę urosnąć.

Pieczemy przez 8-10 minut: jeśli pieklibyśmy dłużej, stracą intensywny, kakaowy smak.

Wyciągamy ciasteczka, czekamy aż ostygną.

Można przechowywać przez kilka tygodni w szczelnie zamkniętym pojemniku.

Używamy wedle upodobania, na przykład popijając z nimi kawę wraz z niespodziewanymi gośćmi.

Smacznego!

ciasteczka kawowe

 

lampion