Dzień dobry,
Niedawno pisałam Wam o nawłoci – żółtym zielsku, które rośnie wszędzie?
Wpis spotkał się z Waszym dużym zainteresowaniem, stąd też postanowiłam dzisiaj pokazać Wam, co prócz herbatki można przygotować z nawłoci. Będzie to chlebek nawłociowy – mięciutki, lekko ciągnący się i słodkawy.
Jak smakuje?
Powiem, że po przygotowaniu nie byłam pewna, czy nie będę jedyną osobą w rodzinie, która się skusi – nawłoć ma taki dość „zielny” smak (tak, zielny – nie ziołowy), zaś kiedy jestem na wsi, nie wszyscy są skorzy do eksperymentów :-)
Idealny zwłaszcza z masłem i odrobiną miodu. Gorąco polecam – chociażby w ramach eksperymentu i poznawania nowych smaków!
Chlebek nawłociowy – jak przygotować?
Żeby przygotować chlebek nawłociowy, potrzebujemy recepturę na chlebek/bułeczki, oraz oczywiście – nawłoć. Wykorzystałam pół kubka kwiatów nawłoci – można spróbować też z liśćmi, jednak kwiaty są delikatniejsze w smaku. Podczas obróbki termicznej wytraca się goryczka i pozostaje właśnie „samo ziele”.
Moim zdaniem do nawłociowego chlebka pasują słodsze receptury: maślane bułeczki, chałki czy lekkie chlebki drożdżowe będą optymalne. Po pierwsze: całość nie będzie zbyt wytrawna. Po drugie: nawłoć kojarzy mi się nieodłącznie z miodem, więc pieczywo lekko słodkawe wydaje mi się być na miejscu.
Oczywiście, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby próbować, chociażby z chlebem na zakwasie!
Dodam tutaj, że dzisiaj pokażę Wam jeden z moich ulubionych przepisów na bułeczki – często piekę je w formie tzw. „bułeczek odrywanych”, okraszonych oliwą oraz ziołami prowansalskimi. Ciasto jest miękkie, elastyczne, łatwo się formuje. Tak jak przy innych ciastach – czasem trzeba dodać odrobinę więcej wody (w zależności od użytej mąki), aby odpowiednio się wyrobiło.
Ciasto zapiekłam w kształcie chałki stworzonej z sześciu części – w weekend zapraszam Was na wideo (pokażę technikę, jakiej użyłam – film będzie w tym poście!), póki co, jeśli macie ochotę formować fikuśne kształty, możecie zajrzeć do wpisu chałka – jak zapleść poczwórny warkocz. Oczywiście można spokojnie przygotować nawłociowe bułeczki, bochenki, co Wam przyjdzie do głowy!
Zapraszam!
Chlebek nawłociowy (w formie chałki)
Składniki:
- 500 g mąki (użyłam zwykłej mąki tortowej, typ 500)
- 200 – 250 ml (szklanka) letniej wody – radzę zacząć od 200 ml, 5o odstawiamy sobie, gdyby ciasto było zbyt zwarte, to kwestia mąki:)
- łyżka cukru + łyżka mąki
- 20 g świeżych drożdży (lub 7 g drożdży suszonych)
- łyżeczka soli
- 3 łyżki jogurtu naturalnego lub kefiru
- 2 łyżki oliwy
- pół kubka kwiatów nawłoci: same drobne, złote kwiaty. Proponuję kwiaty ładnie rozkwitnięte, niedojrzałe będą bardziej goryczkowe.
Przygotowanie:
Aktywujemy drożdże (ten krok pomijamy, jeśli używamy drożdży suszonych – wtedy dodajemy je bezpośrednio do mąki): do szklanki letniej wody dodajemy drożdże, cukier oraz mąkę, dokładnie mieszamy. Stawiamy w ciepłe miejsce, aż drożdże „ruszą”.
Mąkę przesiewamy, łączymy z solą i kwiatami nawłoci, mieszamy. Dolewamy teraz wodę z drożdżami, dodajemy jogurt naturalny (jeśli nie ma jogurtu pod ręką, śmietana też tą radę) i oliwę.
Wszystko zagniatamy na miękkie, elastyczne ciasto – w razie potrzeby dolewamy troszkę wody. Ciasto bardzo łatwo robi się rękami.
Ciasto zostawiamy do wrośnięcia, aż podwoi swoją objętość.
Po tym czasie wykładamy na stolnicę, wyrabiamy i formujemy odpowiedni kształt, zostawiamy do wyrośnięcia na około 45 minut, aż podwoi objętość.
Pieczemy przez około 25 minut, w piekarniku nastawionym na 180 stopni: ciasto powinno być rumiane z zewnątrz, zaś wbity drewniany patyczek powinien wychodzić suchy.
W piekarnikach z termoobiegiem czas pieczenia może być krótszy.
Przyznam, że jestem niecierpliwa i nie chce mi się czekać: wkładam uformowaną chałkę do zimnego piekarnika, nastawiam na 180 stopni i w tym czasie chałka mi wyrasta: potem piekę normalne, przez około 20 minut.
Wyciągamy nasz chlebek nawłociowy, lekko studzimy (najlepszy jest na ciepło!), podajemy z masełkiem lub miodem.
Smacznego!
Skusicie się na chlebek nawłociowy?